᯽Rozdział 7

2 2 0
                                    

Dyrektor Akademi Fleur, Romuald Fleur szedł po parkowej ścieżce razem z Bleur Sunny. Jak zwykle park, mimo że opuszczony miał w sobie ten klimat i był na swój sposób piękny. Ponad siedemdziesięcioletni mężczyzna przyglądał się terenowi z pewnego rodzaju nostalgią, przy czym piwnooka przyglądała się temu notując przy tym z przyzwyczajenia następujące korzyści z tego tytułu.

— Więc co Pan na to dyrektorze? — Spytała się, na co starzec pokiwał głową.

— Pamiętam jak kiedyś tu poznałem babcię Jiho, oczywiście, że chcę zachować park jak najdłużej. Kto wie, może kiedyś Jiho spotka tu swoją przyszłą żonę. — Zatracił się w myślach, a po chwili odchrząknął wracając do rzeczywistości. — Postaram się obronić ten park, tak jak wspominałaś.

᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽

Bonnie Park siedział w swoim pokoju w akademiku przy biurku grając w jakieś gry na komputerze. Po jakimś czasie mu się znudziło i zbierał się, żeby pójść do miejscówki w piwnicy tego samego budynku, żeby spotkać się ze swoją paczką. Uniemożliwiło mu to niestety pukanie do drzwi, czym bardzo się zdziwił. Zwykle służba wchodziła i sprzątała, gdy go nie było, a reszta Uprzywilejowanych wchodziła bez pukania. Brązowowłosy podszedł do drzwi i je otworzył zdziwiony widząc po drugiej stronie Chile Sakurę.

— Czego chcesz?

— Nana prosiła mnie o tą przysługę. Czeka na ciebie pod akademikiem, chce się z tobą zobaczyć. — Powiedział i odszedł spod pokoju zielonookiego.

— A co z tobą? — Spytał zdziwiony prędkością z jaką ciemnooki idzie, przy czym starał się go szybko dogonić.

— Muszę iść gdzieś indziej, nie mów, że teraz się boisz Nany. — Spojrzał na niego spod byka, jak zwykle patrzy się w różnych sytuacjach Bleur i przyspieszył kroku.

Bonnie zatrzymał się, pokręcił głową i szedł już spokojnie w stronę wyjścia. Pod budynkiem widział jak stoi spięta Cloud, więc postarał się podejść do niej jak najkorzystniej mógł, od razu przestawiając się na tryb flirtowania, mimo, że trudno było mu na niego przejść przy dziewczynie.

— Cześć. — Powiedziała dosyć nieśmiało, dłonie trzymając w piąstki.

— Hej. — Uśmiechnął się i podszedł do niej bliżej. — Może przejdziemy w jakieś ustronniejsze miejsce? Chciałaś porozmawiać.

Blondynka pokiwała głową i przeszli się do parku, o którym ostatnio wspominała chłopakowi Sunny. Usiedli na jednej z o dziwo wielu ławek i zaczęli rozmawiać.

— Cóż... — Zastanowiła się niebieskooka.— Zastanawiam się jak ci to powiedzieć.

— Spokojnie, nie ma co się śpieszyć, ani bać. — Boomer złapał ją za dłonie, udając akt wsparcia, ale szczerze trochę się niecierpliwił, ona za to wyrwała swoje ręce spod jego. — Hm? — Zdziwił się trochę bardzo, bo dotąd nigdy to się nie zdarzyło.

— Myślałam trochę nad tym wszystkim. Po tym co zrobiłeś, zrobiliście jako Uprzywilejowani i tak dalej, po tym jak szybko mnie zechciałeś, mimo, że jedyne co w tobie lubiłam to wygląd, w sumie nic takiego nie zrobiliśmy w swojej relacji, dziwnie się przy tobie czuje, ale nie w ten dobry sposób, typu motylki w brzuchu. Czuję się jakbyś był kimś kompletnie obcym, nie znamy się za dobrze i w sumie też nigdy nie chcieliśmy się poznać jakoś bardziej. — Zatrzymała się na chwilę. — Myślę, że już się wyleczyłam z zauroczenia w tobie.

᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽᯽

Chile Sakura szybko wsiadł do czarnego samochodu, rozglądając się na wszystkie strony, czy przypadkiem nikt się mu nie przygląda. Samochód prowadzony przez kierowce natychmiast ruszył. Chłopak nagle poczuł się trochę zestresowany i upewnił się włączając przednią kamerkę telefonu, czy dobrze wygląda. Kierowca, mężczyzna w średnim wieku z lekko już siwiejącymi włosami zaśmiał się pod nosem, co nie przeszło uwadze brunetowi, który uśpił telefon*.

UprzywilejowaniWhere stories live. Discover now