†Malik

800 36 9
                                    

Dziś jest dzień bractwa. Dzień przelecenia jakiejś suczki. Dzień shot'ów. Mój ulubiony... Co ja pierdole? Co dwa dni jest taki dzień. Czyli dziś. Uśmiecham się do siebie gdy jakaś laska przygląda mi się, upijając przez słomkę drinka. Rozłożyłem ręce na oparcie kanapy i przygryzłem wargę. Ona się zarumieniła, odłożyła drinka i zaczęła iść w moją stronę. Uchuchu! Zaliczę niezłą ździrę. Tak między nami... To ja przeleciałem praktycznie każdą laskę w tym budynku... lub szkole. Nawet zdarzyło się, że moja nauczycielka WF'u nie mogła mi się oprzeć. Rzuciła się na mnie i pieprzyłem ją na biurku w kantorku. Gdy się tak zamarzyłem, ta mała suczka usiadła na moich udach i mi się przyglądała. Moje dłonie ułożyłem na jej biodrach. Powiem wam coś... Co do „związków" to ja nie jestem osobą co się w to bawi. Niektóre dziewczyny się zakładają, że będą ze mną chodzić ale woops... Nie moja bajka. Jestem bokserem. Heloł? Kto by się za mną nie oglądał? Ale serio. Zdarzyło się paru facetów co proponowali mi związek, bo myśleli, że jestem gejem. Zawsze się z takimi bawię w kotka i myszkę. Jest epicki ubaw. A teraz... czas zacząć porządną imprezę...
*Esther P.O.V.*
Idę na pierwszą imprezę w tej szkole. Nie pomyślcie, że ja nie chodzę na imprezy. Nieeee... Ja jestem pierwsza co do tego. A jak jeszcze chodzi o wyścigi... To już na pewno. Właśnie wchodzę do domu zwanego „bractwem". Impreza już się rozpoczęła. Dziewczyny już ocierają się o krocza chłopaków, niektóre liżą się z nimi, a jeszcze inne leżą nagie na blacie, a faceci wciągają z nich prochy. Norma. Nic mnie tu nie zaskoczyło. Jestem tylko ciekawa czy są tu tacy fanatycy wyścigów jak ja. Zauważam jakby to nazwać „parę" lub dwójkę ludzi, którzy chcą czegoś więcej. Lubię cos takiego przerywać. Idę w ich stronę i siadam na kanapie. Oni jak na zawołanie odwracają się w moją stronę. Jego wzrok ląduje to na moje usta to na biust. Taaa... Takie oryginalne. Może czas na aktorstwo? Zaczęłam mieć łzy w oczach i moja warga trzęsła się.
- Jak mogłeś? - moje łzy spłynęły po policzkach. - Jak mogłeś to znów zrobić?
- Co? - udał zaskoczonego.
- Kim ona jest do cholery? - pyta dziewczyna na jego kolanach.
- Jestem jego dziewczyną! - krzyknęłam, a ona patrzyła to na mnie to na niego.
- Warto wiedzieć. - zeszła z jego ud i odeszła.
- Nie ma za co. - uśmiechnęłam się i starłam łzy z policzków.
- Po co to zrobiłaś? Nawet Cię nie znam. - położył ręce na oparciu kanapy.
- Bo lubie. - wystawiłam mu język. - Jestem Esther O'coner.
- Zayn Malik.
- Tak, więc... Jesteś członkiem bractwa? - zapytałam.
- Taaa... Znaczy jestem bokserem i tylko tu pomieszkuje. A ty nowa? - uśmiechnął się szyderczo.
- Tak, musiałam się przeprowadzić, ponieważ policja mnie szukała. - powiedziałam obojętnie.
- Co narobiłaś? - zaśmiał się.
- Jeżdżę na wyścigach... Sam sobie odpowiedz...
- Uchuchu... - zamyślił się. - Pierwszy raz spotykam dziewczynę, która się ściga.
- No widzisz. - obróciłam się w jego stronę.
- Ej. Mam pytanie. - na jego twarzy pojawiły się zmarszczki na czole.
- Mmm?
- Może ja będę reprezentował Ciebie, a ty mnie? - wiedziałam, że to powie...
- Nie. Ja nie mogę się ujawniać... Ale jeśli zafundujesz mi taki samochód jaki chcę... To będzie widniał twój znaczek rozpoznawczy. - zamyślił się na chwilę i od razu wiedziałam, że jest mój.
- Przyjmuję twoje warunki. - wystawił rękę w moja stronę, a ja uścisnęłam ją. - Ale pod dwoma warunkami.
- Wiedziałam, że jest haczyk. - uśmiechnął się szyderczo.
- Pierwszy. Masz przychodzić na moje walki. Drugi. Masz się we mnie nie zakochać...
- Ja? W tobie? - potwierdził skinieniem głowy. - Uwierz mi... Ja. Nigdy. Się. W. Tobie. Nie. Zakocham.
- Nigdy nie mów nigdy. - uśmiechnęliśmy się w tym samym czasie.
- Chodź ze mną. - wstałam z kanapy i podałam mu dłoń. On uniósł brew. - Zobaczysz.
Wzięłam go za dłoń i splotłam nasze palce. Coś dziwnego przeleciało przez moje ciało. Pociągnęłam go w stronę wyjścia. Gdy byliśmy na zewnątrz, zobaczyłam dużo ludzi. Cholera. - powiedziałam w myślach. Poszłam z nim na tyły domu, ponieważ tam zostawiłam swój samochód. Zostawiłam go na rogu, a sama poszłam po moje cudeńko. Odblokowałam sowim pilotem i wsiadłam. Włożyłam kluczyki do stacyjki i przekręciłam go. Już pierwsze dźwięki mojego silnika pobudziły mnie do działania. Spięłam swoje włosy w niechlujny kok i powoli ruszyłam. Mój spód auta zaczynał się powoli świecić. Podjechałam pod Zayn'a i ruchem głowy powiedziałam żeby wsiadł. On najpierw obczaił samochód i wsiadł.
- Gotowy na zawał serca? - spętałam gdy ten kończył zapinać swoje pasy.
- Jak nigdy. - usiadł wygodnie w fotelu, gdy ja szykowałam plan trasy w głowie.

••••••••••••••••••••••
Heloł. Nowy pomysł. Podoba sie?

Dangerous Man |Zayn Malik|Where stories live. Discover now