†Bitch

278 24 4
                                    

× Kilka tygodni później ×

Kiedy wróciłam do domu, po ostatniej rehabilitacji, rzuciłam torebkę na łóżko i chwyciłam moją ulubioną literatkę i nalałam do niej Wiskey. Wypiłam za jednym razem.

Mocne. – pomyślałam.

Dawno nie piłam alkoholu, bo mi było nie wolno przy lekach. Nalałam jeszcze jedną i wypiłam.

- „Po twojej stronie łóżka upiór śpi. 'Obyś zdechł' – do ucha szepcze mi. Światłami, syrenami bólu wyje w moim śnie. A gdy się budzę z krzykiem, całuje słodko mnie." ... Tak..

Nie wiem dlaczego ale pomyślałam o Zayn'ie.. Może spotkam się z nim teraz?

Czemu nie! – powiedziałam w głowie.

Wzięłam klucze z komody i zamknęłam mieszkanie. Skierowałam się do podziemi. Tak, mam u siebie tajne podziemie. Czy to dziwne? Podeszłam do mojego jednego ukochanego motoru MTT Y2K. Ale wolę na niego mówić 'Paul'. No coment. Wsiadłam, odpaliłam i ruszyłam. Gdy wjechałam na ulice, na moje szczęście nie zobaczyłam psów. Przyspieszyłam i czułam się jak w niebie. Jak za dawnych czasów. Dwie minuty potem byłam już pod bractwem. Była kolejna impreza. Ale mi to nowość.. W oddali zobaczyłam Payne'a i w tym samym czasie się na mnie popatrzył. Uśmiechnęłam się do niego i wystawiłam trzeci palec. Ten zrobił to samo i wskazał górę. Czyli pan Malik jest w swojej norce? To zaskoczymy go. A... Nie widziałam się z nim odkąd mnie podwiózł do domu. Dziwne. Wymijam nawalonych ludzi i kieruję się do pokoju chłopaka. Chcę otworzyć ale się nie da. Moja ciekawość wzrosła. No to poprzechodzimy się do pokojów gościnnych. Może był tak wypity, że zgubił klucz? Wchodzę do pierwszego i gościu pieprzy laskę na ścianie. Nie powiem, nie zdziwiłam się, lecz zarumieniłam. Zamknęłam drzwi i ruszyłam do kolejnego, lecz w następnych trzech znalazłam to samo. Został ostatni pokój na końcu korytarza. Weszłam z uśmiechem na ustach, lecz to co zobaczyłam... Nie spodziewałam się tego.. Zobaczyłam Zayn'a bez koszulki i już z rozpiętym rozporkiem z laską na udach siedzącą na nim okrakiem, w samej 'spódnicy'.

- Eeee.. – zwróciłam ich uwagę na siebie. W oczach miałam łzy. Nie smutku czy upokorzenia ale złości i żalu..

- Esther?! – pisnął i zrzucił z siebie dziwkę. Ja uniosłam ręce w geście obronnym, a pierwsze łzy zaczęły lecieć z moich oczu. – Ty... Ty płaczesz?

- Gówno cię to obchodzi! – krzyknęłam. – A wiesz co? Mnie to pieprzy. Miłej nocy, życzę. – syknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.

Słyszałam jak krzyczy moje imię ale miałam go wtedy gdzieś. Zaczęłam biec w stronę wyjścia, nie zważając na nikogo. Nie słyszałam nic. Mknęłam niczym zahipnotyzowana. Wzrok dookoła drzwi był rozmazany. Słyszałam przelotne krzyki.. Gdy byłam przy drzwiach krzyknęłam: „PIERDOL SIĘ MALIK! TYLKO TO UMIESZ NAJLEPIEJ!". I wybiegłam z bractwa, wskakując na swój motor i odjeżdżając z piskiem opon.

- Teraz marzę o jednym. Żeby komuś wpierdolić. – powiedziałam pod nosem, połykając łzy.

×

- Nie przejmuj się tą dziwaczką. Jestem lepsza od niej. – powiedziała uwodzicielskim głosem.

- Może jesteś lesza od niej w łóżku. Lecz ona jest lepsza od ciebie we wszystkim innym. A teraz wypierdalaj! – krzyknąłem, aż ta skoczyła. Założyła kawałek szmaty na siebie i wyszła. – KURWA! – złapałem się za włosy i zacząłem je ciągnąć.

Ubrałem koszulkę i zapiąłem spodnie. Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Skierowałem się do salonu, gdzie trwała zabawa na całego i szukałem wzrokiem chłopaków. Gdy ich odnalazłem wzrokiem, zebrałem ich w kupę i powiedziałem co się stało. Ci zarządzili koniec imprezy i kazali wypieprzać z domu. Kiedy w końcu byliśmy tylko my, usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy myśleć. Każdy rozważał gdzie może być, aż mnie w końcu oświeciło.

- Wyścig. – wymruczałem pod nosem.

- Co? – każdy zapytał w tym samym czasie.

- Pojechała na wyścig! – krzyknąłem i od razu wszystko wiedziałem co mam robić.

- Payno. Sprawdzasz gdzie on jest. Styles, Tomlinson idziecie napełnić baki samochodów i motorów. Horan... odpowiadasz za wyposażenie. Do roboty chłopaki! – krzyknąłem i kiedy powiedziałem każdemu co mają robić, udali się w swoje strony, a ja próbowałem dodzwonić się do Esther. Chodziłem w tę i z powrotem. Za dwudziestym razem poszedłem do Payne'a i patrzyłem co robi.

- Mam coś. – wskazał na mapę w komputerze. – Zakazana dzielnica. Zawsze są tam robione. Debilne psy nawet o tym nie wiedzą...

- No to jedziemy! – krzyknąłem i każdy jak na zawołanie stawił się w salonie. – Motory i auta zatankowane? – kiwnęli głową. – Broń jest? – Horan wskazał jego torbę na ramieniu. – Payno i ja mamy już lokalizację. Kto z was umie się ścigać?

- Ja umiem. – nikt z tej czwórki się nie odezwał, więc popatrzyłem kto stoi za nimi.

- Ty, Rick? – spytałem. – Przecież ty nawet prawka nie masz.

- No i właśnie o to chodzi. – uśmiechnął się.

- Jedziesz na motorze i ja też. Wiesz gdzie jest zakazana dzielnica?

- Właśnie się tam wybierałem. Z miłą chęcią was tam zabiorę. – skończył swój napój.

- To się kurwa ruszaj, bo nie ma czasu! – krzyknąłem.

Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do garażu. Tomlinson otworzył bramę i spojrzałem na swoje cacuszka. Styles pojechał z Tomlinson'em, Horan z Devine'em, a ja z Rick'iem wsiedliśmy na motory. Rick ruszył jako pierwszy, ja za nim, reszta za mną. Był wieczór, czyli mały ruch. Dla mnie to była zajebista sprawa, Mogliśmy jechać na chilloucie. Po około dziesięciu do piętnastu minut byliśmy na miejscu. Rick prowadził nas, więc musieliśmy trochę zwolnić przez tłum. Będąc już przy starcie, zauważyłem Esther na motorze. Niby to nienaturalny widok, lecz każdy krzyczał jej imię. Nie wolno nam było podjechać bliżej, więc Rick pokazał nam, gdzie możemy zaparkować. Gdy już to zrobiliśmy, Wargner zaprowadził nas do kontroli wszystkich pojazdów. Zauważył stoisko, które wyglądało najlepiej. Okazało się, że ono jest Esther.

- Yello, Beck! – krzyknął podchodząc do niego.

- Wargner! Kopę lat! – uścisnęli się – Esther? – powiedział do mikrofonu.

- Ta? – warknęła. Kurwa. Ostro.

- Gotowa? – spytał z cwanym uśmieszkiem

- Spierdalaj. – zachichotał.

- Wszystko jest w... - nie skończył.

- Celvin, nie jestem kurwa dzieckiem i wiem jak jest na wyścigach. Nie jadę kurwa pierwszy raz. – syknęła.

- Spokojnie, bo jeszcze nie wyrobisz na zakręcie... - ostrzegł.

- Jeszcze raz mi zwrócisz uwagę o cokolwiek, a wjadę ci po wygranej w jaja. – czy to przeze mnie?

I ruszyli...

_______________________________
SORKI. zaczęło mi się liceum i jakoś tak zapomniałam. Wybaczcie.

Dangerous Man |Zayn Malik|Where stories live. Discover now