†House

343 27 0
                                    

Niby nic ale serce kazało mi do niego lgnąć, a rozum kazał przestać. Mimo iż... no dobra... Jest przystojny, no ale nie chcę kolejnego związku czy czegoś tam. Wiem, że jestem przewrażliwiona na tym punkcie ale nie mogę. Nie pozwolę swojemu sercu znów się zakochać. Mam pałać nienawiścią, a nie miłością. Całując go i gładząc, stwierdziłam iż Zayn ma coś w sobie Paul'a... Delikatność... Kruchość ale i power... Zaczęłam powoli z niego schodzić i delikatnie muskać jego wargi. Całkowicie nie chciałam z niego schodzić, więc zostawiłam lewą nogę pomiędzy jego dwoma i głowę na torsie razem z lewą ręką.
- Dobranoc. – powiedziałam i pocałowałam go w szyję.
- Dobranoc, diabełku. – pocałował mnie we włosy i objął ręką przyciągając bliżej swojego ciała.
Dobranoc diabełku? Aha. Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Otulona ciepłym ciałem, odpłynęłam w krainę Morfeusza.
X
Rankiem... Popatrzyłam na zegar w telefonie.. W południe światło z mojego okna raniło moje oczy. Obróciłam się w stronę gdzie leżał Zayn. Nie było go. Co za nowość... Zawsze tak jest. Podniosłam się lekko i zakręciło mi się w głowie. Padłam na poduszkę i złapałam się za głowę.
- Dzień dobry, pani O'coner. Jak tam zdrówko? – zapytał lekarz wchodzący do sali.
- Dupy nie urywa. – tym razem powoli poprawiłam się na łóżku.
- Mam dla pani dobrą wiadomość. – uśmiechnął się do mnie. Nie na widzę takich lekarzy, którzy uśmiechają się tak sztucznie.
- Wychodzę na wolność? – zaśmiał się i stanął koło mojego łóżka.
- Tak. – popatrzył na mnie i spoważniał. – Musi się pani podjąć kilkutygodniowej rehabilitacji. Może mieć pani bóle oraz zawroty głowy. Dlatego zaraz pójdę do siebie, wypiszę receptę na leki i wypis i przekażę pani albo pani mężowi.
- Mężowi?! – pisnęłam. Ah. Tak. Ciekawe jakby inaczej Zayn wszedł do mnie. – Ah, tak. Czasami zapominam o moim... ehem... mężu...
- No to ja zaraz przyniosę. – zanotował coś w swoim dzienniku i wyszedł.
Nie minęła minuta, a Malik już znajdował się z kubkiem kawy. Tak. Takie oryginalne. Mąż. No nie mogę. Nie mógł być brat, kuzyn, tylko od razu MĄŻ?!
- Nie przyniosłem tobie kawy, bo wiem, że ty nie możesz. – zamruczałam na odpowiedź. – No co?
- Nic, mężu. – syknęłam.
- A więc o to chodzi... - uśmiechnął się i usiadł na moim łóżku.
- Ty idź mi lepiej po wypis i receptę. MENSZU. – wystawił mi trzeci palec, postawił kawę na stoliku, a ja zaczęłam zwijać się ze śmiechu.
Gdy ten wyszedł, śmiałam się i ledwo wstałam. Kiedy w końcu mi się to udało, wzięłam torbę spod łóżka i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Pokuśtykałam do łazienki i wzięłam z niej wszystkie swoje rzeczy, wcześniej z nich korzystając. Wróciłam do sali i spakowałam już wszystko. Usiadłam na łóżku i odetchnęłam. Zakręciło mi się w głowie i złapałam się za nią. Gdy Zayn wszedł do sali, wzięłam ręce położyłam je na nogach i popatrzyłam na niego.
- Gotowa? – spytał i podszedł do mnie. Zaczął się nachylać. Myślałam, że mnie pocałuje, a on tylko schylał się po kawę.
- T-Tak... - wyjąkałam. – Gdzie masz wypis?
- Mam wszystko w portfelu. Nie martw się. – skinęłam głową. – Em... Może się przebierzesz z piżamy?
W tej chwili zauważyłam, że ma racje. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam legginsy i bluzę. Pokuśtykałam do łazienki i rozebrałam się do bielizny.
Chcę prysznica lub kąpieli w wannie... - powiedziałam w myślach
Przeciągnęłam bluzę przez głowę i usiadłam na kibelku. Brzuch mnie zaczął boleć i syknęłam. Pewnie okres mi się zbliża.
- Wszystko w porządku? – Malik zapytał przez drzwi. Znów syknęłam gdy chciałam ubrać legginsy. – Wchodzę. – naciągnęłam bluzę jak tylko mogłam. – Pomóc ci?
- Nie-e... Dam sobie radę. – gdy się schyliłam znów zabolało.
- Nie wkurwiaj mnie i daj mi gacie. – wydarł mi spodnie z ręki i nałożył na prawą nogę i potem na lewą. Ledwo przełożył przez gips ale udało się. – Wstawaj. – robiłam to co kazał. Wstałam, a on naciągał na moje nogi legginsy. Gdy doszedł do ud, wzięłam ręce i zatrzymałam go.
- Już dam radę. – powiedziałam, a on z czaił o co mi chodzi.
- Ah, tak. No jasne. – puścił spodnie, a ja naciągnęłam sobie je na tyłek i ułożyłam tak jak chcę. Ten przyglądał mi się uważnie, a ja założyłam ręce na piersi odchrząkując.
- Możesz mi pomóc iść? – spytałam.
- Ja-asne. – wyjąkał i położył swoją rękę zbyt blisko tyłka, więc podniosłam mu ją i dałam na talię.
Przeszliśmy do sali, założył mi but, wziął torbę, a ja wzięłam swoją komórkę i jego kawę. On ciągle miał rękę na mojej talii. Wyszliśmy z sali i gdy mijaliśmy lekarza to uśmiechnęłam się, a Zayn i on pokiwali głową. Wychodząc przez główne drzwi, uświadomiłam sobie jak bardzo nie lubię jesieni... Będąc przy samochodzie Malik'a, otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Podziękowałam lekkim uśmiechem i zamknęłam drzwi. Lubię... Kocham samochody wyścigowe ale jeden osobowy to ja Wielbie. Range Rover... i w dodatku czarny... MATOWY! Zen wsiadł i położył moją torbę na tylnych siedzeniach.
- No to teraz kierujemy się do mnie. – powiedział i odpalił silnik.
- Nie. Wieziesz mnie do mnie. Rozumiesz? – zagroziłam mu palcem.
- Tak jest, diabełku. – uśmiechnął się, a ja wystawiłam mu trzeci palec.
Nie odzywaliśmy się do siebie przez drogę. No oprócz mówienia gdzie mieszkam. Gdy dojechaliśmy wysiadłam bez jego pomocy i wzięłam swoją torbę. Zaprosiłam go gestem głowy do środka, otworzyłam torbę i szukałam kluczy. Kiedy je znalazłam otworzyłam drzwi i weszliśmy.
X
Gdy Esther zaprosiła mnie wiedziałem, że to coś znaczy. Kiedy weszliśmy zacząłem się rozglądać po domu. No dziewczyna ma ładne mieszkanie, babskie, ale mi się podoba. Na każdej ścianie jest jakiś cytat. W salonie są „Bądź moim bałaganem, a ja będę twoim. Na to się zgadaliśmy, tak w umowie stoi. Kupiłem kombinezon, by w odpadach brodzić, maskę rękawice, żeby nas ochronić. Teraz w pustym pokoju, gdzie sprzątnięte wszystko, patrzę na katastrofę, nieskazitelnie czystą." , „Bębenek rewolweru, obrót – raz, dwa, trzy. Ona mówi: wybieraj, albo ja ,albo ty. Chłód metalu na skroni, strzał co w uszach dzwoni. Smak krwi rozbryzganej. Gratuluj jej wygranej..." , „Ubrania spakowane, do biednych wysłane. Dom cały opustoszał, meble już sprzedane. To tutaj pożegnałam ciebie i zadzieję. Twój zapach się w zaduchu pokojów rozwieje. I nie wiem, czemu dzwonię, słuchawka głucha. I nie wiem, czemu śpiewam, skoro nikt nie słucha.", w kuchni: „Koi Cię taka samotność? Cieszy cię to cierpienie? Ostatnia rzecz, co nas łączy... Jedyne moje pocieszenie." , „Najpierw twoje spojrzenie. Potem patroszenie. Potem odtrącenie. Teraz czekam na wskrzeszenie.",  w łazience: „Przeszłaś przez wodę, uciekłaś daleko. Zostałem sam na tym brzegu nad rzeką. Boli, lecz to dla ciebie nie wszystko. Więc most spaliłaś, szalona terrorystko. Wołasz mnie, biegnę, by pojąć za późno, że to, co wam pod nogami, jest próżnią." , w sypialni: „Zbudźcie mnie, gdy będzie po wszystkim. Złóżcie mnie na łonie zielonym, kiedy cisza wieczorna się złości. Jestem tym ciężarem zmęczona..." , „Po twojej stronie łóżka upiór śpi. 'Obyś zdechła' – do ucha szepcze mi. Światłami, syrenami bólu wyje w moim śnie. A gdy się budzę z krzykiem, całuje słodko mnie." , „Ten smyczek jest stary, włosie lepi się. Spisano go na straty, jak ciebie i mnie. Dlaczego odwlekli egzekucję? Widownia szaleje, stojące owacje." , „Igła i nici, ciało i krew, złamane serce, błyszczący szew. Szwów brylantowe iskrzenie to gwiazdy nad moim więzieniem." , w korytarzach: Mam kawałek ołowiu, gdzie powinno być serce. Trudno jest go usunąć, chirurg podjąć się nie chce. Nie dotykać, zarośnie, tkanka metal osłoni. Tylko czy na lotnisku bramka się nie rozdzwoni" , „Może się kiedyś zdarzyć te godzinne próby. Kiedy przebita bólem, w nocy jego mroków, Albo we władzy głodu silniejszy niż ślub, Będę gotowa miłość twą sprzedać za okruch. Ulgi, za okruch chleba – naszych nocy pamięć. Tak, może się stać. Choć chyba się nie stanie..." Tylko nie miałem pojęcia co oznaczają.. Ściany koloru białego, szarego i czarnego. Meble czarne. Mi się podoba. Nie to, że byłbym babą, czy coś... Tylko... Nie wiem jak to powiedzieć. Potarłem moje zimne ręce i wszedłem znów do salonu.
- Masz ochotę na herbatę? – krzyczy dziewczyna z innego pomieszczenia.
- Poproszę. – uśmiechnąłem się do siebie i usiadłem na fotelu.
Gdy przykuśtykała do salonu postawiła dwa kubki z herbatą i wyciągnęła koc z kanapy. Wskazała ruchem głowy, abym usiadł koło niej. Zrobiłem to i przykryła nas kocem. Włączyła telewizor i zaczęły się tak nasze rozmowy, gdy w końcu zasnęła z moim ramieniu.

Dangerous Man |Zayn Malik|Where stories live. Discover now