†Love

398 24 0
                                    

To był on! To był znów ten skurwiel! Wiedziałam, że jest nienormalny i nie ma uczuć ani nic, a tu! Kurwa próbuje mnie teraz zabić! Co za człowiek! Ale jak mnie odnalazł? Przecież nikt nie wie, że tutaj jestem! No oprócz mojej ekipy. Ale to moja rodzina, więc nie ma prawa mnie wydać! Co chwilę zmieniam tożsamość, więc jak? Przewróciłam się na lewy bok i patrzyłam w okno. Była noc, krople deszczu odbijały się od szyby, co dawało echo w pomieszczeniu. Zayn wyszedł chwilę temu, więc dałam upust łzom. Paul od razu by mnie za coś takiego ochrzanił, ale... ale już go ze mną nie ma.. Przez tego, tego! Buca! Z moich oczu tak spływały łzy, że miałam całą poduszkę mokrą. Niedawno odłączyli mnie od kroplówki, więc mogłam prawie swobodnie się poruszać. Powoli podniosłam się z łóżka. Oparłam o nie i wstałam. Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Jestem szczupła, więc moja dupa się na nie zmieściła. Prawą nogę ułożyłam na parapecie, z moja lewa wisiała bezwładnie. Podparłam głowę na oknie i zaczęłam patrzeć w dal. Ludzie szybkim krokiem przemieszczali się z pojazdów do budynków, z budynków do pojazdów, z budynku do budynku... Moje łzy zaczęły spływać po moich policzkach, na wspomnienie Paul'a i mnie śmiejących się... Biegaliśmy i całowaliśmy się w deszczu... Przyłożyłam dłonie do twarzy i zaczęłam szlochać. Nie miałam sił, by ciągle z nim walczyć, jest dla mnie za dobry.. A ja jestem za słaba. Niby go odnalazłam ale ciągle nie mogę go namierzyć. Obiecałam sobie, że pomszczę śmierć Paul'a... Ale już wyczerpały mi się pomysły. Niby Zayn ma mi pomóc, ale co mi z nowego samochodu, jak i tak wiem, że i tak go tam nie spotkam. Tak w ogóle, to ciekawe co się stało z moim samochodem.. Czy pieski go mają? Czy może jednak Zayn?
- Mała... - poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu i od razu odwróciłam się w tamtą stronę. – Czemu ty znów płaczesz?
Nic nie odpowiedziałam. Położyłam swoje dłonie na kolanie i miałam go gdzieś. Ciągle patrzyłam w przestrzeń za oknem. „Mała". Jaka cipa z niego.. Jednak moje imię przynosi pecha. Mam scar* na moim sercu. Jedną wielką scar... Moja podopieczna wiedziała co robi, nadając mi takie imię. Lecz nie wiedziała, jak będzie mi z nim ciężko. Nagle coś przykuło moją uwagę. Była mała mżawka ale ludzie chodzili na spontanie bez parasoli. Stała przy samochodzie matka z płaczącym dzieckiem, chyba dziewczynka.. Przytulała mamę, jakby bała się, że za chwilę ją straci. Chwilę potem wskazała palcem na drzwi, więc popatrzyłam w tamtym kierunku. Wychodził z budynku dobrze zbudowany mężczyzna z bandażem na głowie. Zszedł ze schodków i rzucił torbę na ziemie, gdy zobaczył, jak dziewczynka biegnie w jego stronę. Przykucnął i gdy była blisko niego, złapał ją i mocno przytulił, potem wzniósł w powietrze, a dziewczynka zaczęła piszczeć, śmiać się... Była szczęśliwa... Na moje oko miała około cztery latka. Nagle zrobiło mi się smutno i zaczęło mi się chcieć wymiotować. Zeszłam z parapetu i zaczęłam kuśtykać do łazienki. Zayn zauważając moje zdenerwowanie podszedł do mnie i wziął pod ramię. Otworzył drzwi, a ja od razu wyrzuciłam z siebie co tylko mogłam. Łzy, posiłek i żal. Żal do Cary. Naszej nienarodzonej małej córeczki... Gdy zaczęłam mocniej szlochać, Zayn podszedł do mnie, wziął na ręce, spuścił wodę i zaniósł mnie do łóżka. Ja od razu obróciłam się w stronę okna. Przestałam tak bardzo płakać i zamknęłam powieki. Potem sen zmógł mnie i odleciałam.

×

Gdy położyłem Esther na łóżko, przykryłem kołdrą i usiadłem na fotelu. Położyłem głowe na oparciu i wsłuchiwałem się w krople deszczu stukające o okno i oddech Esther. Wstałem po cichu i zobaczyłem, że ma zamknięte oczy. Podszedłem do niej i pocałowałem w czoło. Wyszedłem cicho z sali, wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do Payne'a. Otworzyłem drzwi szpitala i gdy poczułem deszcz od razu mi troszkę ulżyło. Wziąłem jedną z fajek i odpaliłem. Zaciągnąłem się i chwilę trzymałem dym w płucach, gdy wreszcie książę raczył odebrać.
- Halo? – usłyszałem, że tam uciszał każdego.
- Nie wiem kiedy wrócę ale na pewno za niedługo. Jestem w szpitalu, nie, nic mi nie jest. Nie jestem sam. Nie martw się o mnie. Co ja pierdole? Elo. – rozłączyłam się nie dając mu się odezwać.
Kończąc palić, wyciągnąłem gumę i włożyłem do ust. Niedopałek wrzuciłem w trawę. Wróciłem do środka i skierowałem się do pokoju Esther. Wszedłem i zobaczyłem, siedzącą Esther z rękami na twarzy. Wyplułem gumę do kosza, bo mi się rzygać zaczynało. Podszedłem do jej tymczasowego łóżka, oplotłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło. Ona się we mnie wtuliła, a ja pomyślałem czy by nie wykorzystać okazji i się jej nie spytać o co chodzi, ale tego nie zrobiłem. Est podniosła głowę i popatrzyła mi w oczy. Zacząłem powoli przybliżać swoją twarz do jej, a ona p[patrzyła to na moje oczy to na usta. Jej usta były lekko rozchylone i wilgotne od łez, Wiedziała, że chcę ją pocałować, to nie sprzeciwiała się, tylko zamknęła oczy. Chwilę potem moje usta znalazły się na jej. Całowałem ją delikatnie, jakby miała zaraz wyparować. Rozchyliła lekko usta, więc od razu skorzystałem z okazji. Lewa dłoń Esther powędrowała na moją szczękę, aby następnie przenieść na włosy. Gdy tylko lekko za nie pociągnęła, byłem jak w niebie. Ciągle z jej oczu lały się łzy, więc nasz pocałunek był trochę słony. Uśmiechnąłem się lekko przez pocałunek i chciałem nas przenieść żeby leżała, a ja koło niej. Ta jakby czytała w moich myślach, położyła się i pociągnęła mnie za sobą, nie przerywając pocałunku. Odwróciła moje myśli i to ona położyła się na mnie. Włożyła swoje ręce pod moją koszulkę i przejeżdżała swoimi małymi, ciepłymi dłońmi po moim całym torsie.

A mówiłem jej żeby się we mnie nie zakochała.
Jak sam się w niej zadurzyłeś! – krzyczy moja podświadomość i na moje nieszczęście się z nią zgadzam...

Dangerous Man |Zayn Malik|Where stories live. Discover now