1. Pycha

163 13 15
                                    

Castiel nawet nie zauważył, jak ani kiedy zaczął zmieniać się pod wpływem Deana. Początkowo był tylko aniołem, który wyciągnął mężczyznę z Piekła. Im częściej jednak towarzyszył Winchesterom podczas wypraw, tym bardziej zainteresowanie skrzydlatego wysłannika rosło.

Łowca przypominał mu Słońce. Ciepłe, z promieniami ogrzewającymi skórę. Słońce z niebezpiecznej lawy. Tak samo jak wielka gwiazda Dean przyciągał do siebie jakąś niewidzialną siłą kobiety, mężczyzn, no i Castiela.

Anioł był bardzo zaciekawiony zwyczajami ludzi i sądził, że warto nauczyć się ich od takiego hedonisty. Castiel ostatnio na Ziemi przebywał tysiące lat wcześniej, jego umiejętności komunikacji były więc nieco zardzewiałe.

Dlatego zadawał Deanowi niemal każde pytanie, jakie nasunęło mu się na myśl, co w niewłaściwym momencie mogło łatwo zdenerwować Winchestera.

– Dlaczego kupujesz chipsy paprykowe, a nie o smaku francuskiej cebulki? Myślałem, że najbardziej lubisz te cebulkowe.

– Bo nie chcę znosić narzekania Sama, że będzie zamknięty z moim oddechem w samochodzie do końca dnia.

– Dlaczego jesteś zły, jak jesteś głodny?

– Cas, przestań zadawać mi pytania, zajmij się czymś innym!

– Jesteś teraz głodny?

– ...

– Dlaczego obnosisz się z przeglądaniem pornograficznych magazynów? Dlaczego są w nich tylko kobiety? Dlaczego...

– Cas, daj już spokój!

Z czasem jego pytania stały się coraz rzadsze. Zauważył też, że Dean był znacznie bardziej skory do rozmowy i szczerych odpowiedzi, kiedy byli sami. Uczył się więc odczytywać emocje ludzi, a zwłaszcza Deana, żeby uciąć sobie z nim chociaż krótką pogawędkę.

Na drodze doświadczenia i podejmowania ryzyka spostrzegł, że mężczyzna nawet w złym humorze poświęcał mu czas. Coraz rzadziej ucinał pytania Castiela zirytowanym, podniesionym głosem i coraz rzadziej wykorzystywał sarkazm. Zaczynał szczerze opowiadać aniołowi o tym, co czuje.

Zazwyczaj chodziło o to, że jest zły na Sama albo się o niego martwi.

– Dzięki Cas.

– Za co?

– Że mogłem ci się wygadać. To... uspokaja mnie – wyznał mu Dean po jednej z ich rozmów. – Jesteś dobrym słuchaczem. Dobrym przyjacielem.

Wow.

To nie pierwszy raz, kiedy człowiek czy anioł powiedział Castielowi kilka miłych słów. Ale to... wow. Słowa Deana działały na niego ze zwielokrotnioną siłą. Wyleciał wtedy z motelowego pokoju z wielkim uśmiechem na ustach swojego naczynia.

Nigdy tak się nie czuł.

Rozpierała go dziwna duma, aż miał wrażenie, że nie pomieści się w jego piersiach, a guziki koszuli oraz żebra Jimmy'ego Novaka pękną pod jej naporem.

Był dobrym przyjacielem Deana. Może nie lepszym niż Sam, ale ich łączyły stosunki bardziej braterskie a nie przyjacielskie.

Uczucie się zwiększało, kiedy wspominał, jak wyglądał mężczyzna podczas wypowiadania tych słów.

Patrzył wtedy na Castiela swoimi zielonymi oczami, a na jego ustach widniał lekki uśmiech. Po rozmowie Dean wydawał się znacznie spokojniejszy: ramiona były rozluźnione, zmarszczka pomiędzy brwiami zupełnie znikała, a nerwowo podskakująca noga spoczywała na podłodze.

To ja sprawiłem, że się zrelaksował. To dzięki mnie się uśmiecha.


____

Hej!

Dzięki za lekturę! ^^

"Spotkajmy się pośrodku" ma nieco krótsze rozdziały, dlatego postaram się udostępniać je w miarę regularnie (codziennie - co 2 dni).

Zachęcam do komentowania i głosowania,

BT

Spotkajmy się pośrodku ❣ DESTIELWhere stories live. Discover now