3. Chciwość

84 16 3
                                    

Kiedy Castiel uświadomił sobie, że może pomóc Deanowi rozluźnić się, chciał to robić jak najczęściej. Dlatego wciąż poszukiwał wymówki, aby znaleźć się przy łowcy.

Wyszukiwał dla nich sprawy do dochodzenia, przychodził pytać o rzeczy związane z ludzkimi zachowaniami, a czasem po prostu sprawdzał, jak się miewają. Wymyślił nawet, że chce nauczyć się prowadzić samochód. Na wypadek, jakby stracił Łaskę i musiał poruszać się w ludzki sposób.

A więc Dean, będąc dobrym przyjacielem, uczył go. Czasami robili sobie kilkudniowe przerwy, kiedy śledzili nadnaturalne istoty, czasami lekcje zajmowały kilkanaście minut, a czasami nawet kilka godzin.

Nieważne, ile trwały, Castielowi zawsze było mało.

Kiedy tylko coś lub ktoś im przerywał, czuł rozczarowanie pomieszane ze złością. Czy ludzie musieli jeść obiad właśnie o tej porze? Czy Sam akurat teraz musiał rozwiązać zagadkę tego porwania, nad którym siedzieli od dwóch tygodni?

Przebywanie z Deanem, zwłaszcza sam na sam, było w pewnym sensie narkotyzujące. Castiel tracił wówczas poczucie czasu i zapominał o świecie poza tym jednym mężczyzną. Bardzo chciałby, aby ich przejażdżki przy dźwiękach Led Zeppelin czy Queen nigdy się nie kończyły.

Nie miał ich dość i coraz więcej czasu spędzał na Ziemi.



– ... no i nie jedziemy. W samym środku cholernej Alabamy. – Sfrustrowany Dean potarł dłońmi czoło. Kiedy tłumaczył Castielowi, co się stało, Sam zdążył zadzwonić już po lawetę.

– I co teraz?

– Musimy się zatrzymać... – zaczął Dean.

– ... albo wypożyczyć samochód i nim pojechać do tego gościa – przerwał mu Sam. Widząc zbolałą minę brata, dodał: – No nie wiem, trochę się boję, że wataha tych skinwalkerów zrobi się w końcu za duża. Może powinniśmy się pospieszyć.

– Masz rację – westchnął starszy Winchester. – Po prostu nie chcę zostawiać mojej dziecinki, no wiesz... w Alabamie.

Castiel nie do końca rozumiał afront Deana akurat do tego stanu. Ale rozumiał jego przywiązanie do starego auta. Lekcje jazdy i opowiadania mężczyzny pomogły mu docenić ten pojazd.

Mimo niezadowolenia obydwu braci, anioł miał ochotę zrobić kilka fikołków.

W końcu Dean od razu pomodlił się do niego, aby znaleźć potrzebną pomoc.

Chciał być tym dla mężczyzny, dlatego obiecał sobie, że znajdzie dla niego sprawną sprężarkę, zgodną z modelem auta, choćby miał przemierzyć w jej poszukiwaniu pół świata.

– Cas, czy... – zwrócił się do niego Dean, kiedy odjeżdżali wypożyczonym samochodem. – Czy możesz zajrzeć co jakiś czas do warsztatu, sprawdzić, jak się ma? Ona jest łakomym kąskiem dla tutejszych.

– Nie będziecie potrzebować mnie tam? W walce ze skinwalkerami? – zapytał zawiedziony.

– W razie czego, bądź pod anielskim telefonem – po chwili nowoczesna, niepasująca do braci Toyota zniknęła za zakrętem.

Castiel był urażony.

Dean wolał, aby pilnował tu samochodu, a nie pomagał im w walce? To bolało.

Przez chwilę rozmyślał nawet, czy powinien przybyć do nich wbrew jego prośbie. Tak bardzo chciał spędzić z mężczyzną więcej czasu. Mógł też teleportować się pomiędzy Florydą a warsztatem w Opelice, co również było interesującym rozwiązaniem.

Wpadł jednak na inny plan. Jeśli pomoże Deanowi, zyska jeszcze więcej przyjaźni, niż gdyby nigdy go nie opuszczał. Odnalazł zatem używaną sprężarkę, która była w dość dobrym stanie i zaniósł ją do mechaników w Opelice. Zapłacił z nawiązką kartą kredytową od Bobby'ego Singera, aby mieć pewność, że pracownicy warsztatu naprawdę się postarają.

Kiedy kilka dni później bracia wrócili po auto, Impala była gotowa do drogi.

– Nie wiedziałem, że macie tu części do starych samochodów – przyznał mechanikowi Dean, wyraźnie pod wrażeniem.

– To ja – wtrącił nagle Castiel. Nie mógł doczekać się widoku miny mężczyzny. – Znalazłem sprężarkę na złomowisku w Saskatoon, przyniosłem ją tutaj i zapłaciłem za...

Dean nie dał mu nawet dokończyć, tylko z wielkim uśmiechem na ustach mocno go objął.

– Wow. Dziękuję, Cas. Nie musiałeś tego robić.

– Nie musiałem. Ale chciałem.

Wsiadając do naprawionej Impali, zadowolony mężczyzna poklepał go jeszcze po plecach.

Nawet krótki moment kontaktu dłoni Deana z jego ciałem był obezwładniający.

Więcej, więcej, więcej.

Spotkajmy się pośrodku ❣ DESTIELWhere stories live. Discover now