7. Zazdrość

80 14 6
                                    

 – Dlaczego w magazynach, które czytasz, znajdują się tylko nagie kobiety?

 – Bo nie lubię, kiedy są ubrane.

 – Chodzi mi o ich płeć. W tych magazynach nie ma mężczyzn.

Dean spojrzał na niego z ukosa.

 – Podobają mi się kobiety.

 – A mężczyźni nie?

 – To skomplikowane – uciął mężczyzna, odwracając się w stronę przejeżdżającego za oknem, rdzewiejącego auta.

 – Co jest skomplikowane?

Przez chwilę odpowiadała mu tylko cisza.

 – Nie powinni mi się podobać – wyznał w końcu Winchester. Widać było, że mówienie o tym sprawiało mu wielką trudność.

 – Dlaczego tak sądzisz? Mój ojciec stworzył was na swoje podobieństwo, co oznacza, że każde ciało ludzkie musi być na swój sposób piękne.

 – Dzięki, Cas – westchnął niepocieszony. – Ale chyba tego nie zrozumiesz.

 – Wytłumacz mi więc – poprosił anioł. – Spraw, abym zrozumiał.

Dean myślał przez kilka minut.

 – Wyobraź sobie, że przez całe życie jesz placki jagodowe...

 – Wolę jabłkowe – przerwał mu Castiel.

 – Dobra, niech będą jabłkowe – warknął poirytowany Dean. – Całe życie jesz cholerne placki jabłkowe. Wszyscy dookoła też je jedzą. I są pyszne, każdy następny jest lepszy od poprzedniego. Ale pewnego dnia widzisz w cukierni placek wiśniowy. Na początku wygląda tak sobie – w końcu nie jest plackiem jabłkowym. Ale im dłużej na niego patrzysz, tym bardziej się przekonujesz, że... że chcesz go spróbować. Że nie może być aż tak zły, jak ci opowiadano.

Wisiała pomiędzy nimi ciężka cisza. Castiel miał niejasne wrażenie, że opowiadanie o plackach miało odzwierciedlać uczucia mężczyzny względem kobiet i mężczyzn.

 – Być może powinieneś go więc spróbować.

 – Ale co, jeśli ten... placek mi nie zasmakuje? Co jeśli już nigdy nie spojrzę w ten sam sposób na placki wiśniowe? Albo, co gorsza, co jeśli już nigdy nie będę chciał żadnych placków jabłkowych?

 – Czy to byłoby takie złe? – anioł nie odrywał wzroku od łowcy. – Być może omija cię coś, co jest znacznie lepsze niż... placki jabłkowe. Nie dowiesz się, dopóki nie spróbujesz.

Zawsze dawał Deanowi szczere porady, ale wypowiadając ostatnie słowa poczuł, jakby kłamał. Jeśli dobrze zrozumiał, o co chodziło mężczyźnie, to Winchester próbujący wiśniowych placków jak najbardziej pasował do tego, na czym zależało Castielowi.

Być może w końcu zyska szansę, aby Dean spojrzał na niego z nieco innej perspektywy.

 – Nie wiem, nie wiem! – zdenerwowany mężczyzna wzruszył ramionami. – Przecież to szalone! A ty mówisz o tym z takim spokojem... Nie wydaje ci się to zupełnie popieprzone?

 – Nie, to chyba normalne wśród ludzi. – Nie wiedział, czy jego słowa pozytywnie wpływają na wzburzone nerwy łowcy. – Chociaż większość z nich uświadamia sobie, co lubi, trochę wcześniej...

 – Może od zawsze się tak czułem, tylko ostatnio... coś sprawiło, że sobie to uświadomiłem.

W tym momencie do pokoju wszedł Sam.

 – Hej, Cas, czy Dean mówił ci o tych wampirach pod Seattle? Zapowiada się ciekawie...

 – Nie, Sam, Dean nie opowiadał mi o wampirach z Seattle – odpowiedział zdenerwowany anioł. Czy Sam nie mógł wybrać innego momentu, aby przerwać mu rozmowę z Deanem?!

 – Wszystko w porządku? Jeśli masz inne plany, myślę, że poradzimy sobie z nimi we dwóch.

 – Przepraszam, że tak wybuchłem, Sam – powiedział, starając się odzyskać względny rezon. – Co z tymi wampirami?

 – Eeee... masowe zaginięcia nastolatków, za którym stoi podobno jedna kobieta. Jeśli niedługo wyruszymy, powinniśmy dojechać do Auburn jutro po połud...

 – Spotkajmy się tam – rzucił Castiel. Chciał jak najszybciej zostać sam. – Do widzenia Dean. Sam.

Kiedy w końcu znalazł się na jakimś zaśnieżonym polu w Europie, miał wrażenie, że wybuchnie. Jak zwykle zbliżał się do Deana tylko po to, aby ktoś im przerwał. Kto wie, kiedy będą mieli szansę znowu porozmawiać o jego uczuciach? Starszy Winchester nie był kimś, komu przychodziło to z łatwością, a Castiel miał ostatnio problemy z cierpliwością.

Oprócz tego, kiedy Sam wszedł do motelowego pokoju, Castiel nagle uświadomił sobie, że może tym wiśniowym plackiem w witrynie był inny mężczyzna. Im więcej o tym myślał, tym więcej sensu miało jego wnioskowanie. Być może Dean miał jakiegoś innego znajomego, atrakcyjniejszego od ciała Jimmy'ego Novaka, z którym łączyła go lepsza relacja niż z Castielem. Innego dobrego przyjaciela, człowieka, wyłapującego, kiedy Dean odnosi się w rozmowie do popularnych filmów czy muzyki.

Wcale nie chodziło mu o żadnego żałosnego anioła, który niczego nie rozumie i istnieje tylko jako boży wojownik.

Miał wrażenie, że gdzieś w jego brzuchu jest wielka, czarna dziura, powoli wsysająca go do środka. Jeszcze nigdy nie czuł tak wielkiej zazdrości.

Dean był przecież jego.

Spotkajmy się pośrodku ❣ DESTIELDonde viven las historias. Descúbrelo ahora