Rozdział 39 - Panna Hill

90 12 0
                                    

Haziel:

Minęło kilka dni. Przez ten czas nie działo się zbyt wiele. Na Medinillie dalej utrzymuje się wysoka temperatura, ale od czasu do czasu towarzyszy jej burza.

Dzisiejszy dzień spędzam jak każdy inny, czyli jestem w szkole. Właśnie skończyłem zajęcia z historii. Dark wyszedł razem ze mną z sali i naszym celem jest pójście do swoich szafek. Niestety w pewnym momencie poczułem jak coś małego i dość lekkiego zawisa na moim ramieniu.

- Gdzie tak uciekacie? - pyta wesoło Maya.

- A ty chyba tryskasz dzisiaj dobrą energią o wiele bardziej, niż zazwyczaj. - oznajmiam cicho.

- Trzeba cieszyć się z tego co się ma. Wystarczy, że spojrzę przez lustro i kiedy widzę słońce od razu mi weselej. - wyznaje.

- Widzę. - wzdycham.

Maya wiedząc, że rozmowa mnie nudzi i nie chcę jej kontynuować uderzyła mnie lekko w ramie. Zaś Dark zaśmiał się cicho pod nosem. Takie rzeczy to dla nas norma.

- Chcieliśmy pójść do szafek. To się chyba robi na przerwie. - odpowiada na wcześniejsze pytanie Dark.

- To prawda, ale szafki mogą poczekać. - mówi delikatnie się kołysząc.

- Nie podoba mi się to. - sapię pod nosem.

- Ruby od kilku dni jest w szkole, a wy nawet nie przyszliście do niej by się zapytać jak się czuje. - stwierdza.

- A po co mi to wiedzieć? Nie zapytałabym o samopoczucie Colta, a co dopiero Ruby. - warczę czując jak blondynka ciągnię mnie za ramie. - Poza tym, Dark prawie co drugi dzień gada z Shannon przez telefon. Gdyby coś było nie tak to by mu powiedziała. - dodaje.

- Raczej nie rozmawiamy o Ruby. - mówi wilk marszcząc łagodnie brwi.

Spojrzałem na niego z miną, jakbym prosił by mi pomógł.

- Czyli nie wiecie jak się ma? To bardzo źle. Idziemy! - podnosi głos wróżka.

Próbuje mnie zmusić bym ruszył się do przodu, ale na moje szczęście blodyneczka nie ma tyle siły. Po prostu stoje i opieram się jej.

- Chodźmy. Przy okazji spytam Shannon jak się czuję. - wtrąca Dark.

Z wilkiem już nie mam żadnych szans. Bez najmniejszego problemu popchnął mnie i zmusił bym się ruszył.

Przeszliśmy korytarz by trafić na miejsce w szkole gdzie parapety są na tyle duże i nisko umieszczone, że można na nich siadać. Wyszliśmy zza rogu z zamiarem podejścia do czwórki starszych uczniów zajmujących owe miejsce, ale zatrzymaliśmy się, kiedy ich poważne miny rzuciły nam się w oczy.

- To może nam łaskawie powiesz kto cię odwiedził ostatnim razem? - pyta Charlie.

- Po co o to pytasz? - odpowiada pytaniem na pytanie Ruby. - Przecież i tak cię to nie interesuje. - wywraca oczami.

Skoro wampirzyca jest już w szkole to chyba nie muszę mówić, że wszystko z nią w porządku. Jest taka jak była wcześniej i funkcjonuje normalnie. Tylko gips na nadgarstku jeszcze został, ale nie wydaje mi się by jakoś jej to przeszkadzało.

- Nie uważasz, że to trochę podejrzane, że taki typ pojawia się u ciebie w domu krótko po twoim ataku? - krzyżuje ramiona Shannon.

- Nie. - marszczy brwi wampirzyca. - Jego wizyta w tym czasie była zwykłym przypadkiem. - dodaje.

- Mocno przypadkiem, bo nawet ty byłaś zaskoczona. - wzdycha czarodziej.

- Po prostu zapomniałam, że się z nim umówiłam. Mówiłam już o tym. - zaznacza.

Angel Among Us 2Donde viven las historias. Descúbrelo ahora