Epilog

259 18 5
                                    

Laura była w szpitalu od kilku dni. Przesiadywałem z jej matką tam całe dnie a nawet czasami tam spałem. Przy jej łóżku. Lekarze powiedzieli, że jest w śpiączce pourazowej ale za kilka dni powinna się wybudzić. Była po podłączana do mnóstwa urządzeń. W momencie kiedy przywieźliśmy dziewczynę do szpitala, ordynator na wejściu stwierdził, że była molestowana i jest w okropnym stanie. Mama jej zaczęła płakać ze szczęścia i radości kiedy powiedziałem jej, że Laura leży bezpiecznie w szpitalu. Przyjechała kilkanaście minut po tym jak z nią rozmawiałem przez telefon. Dziękowała mi przez kolejne dwa dni i przy każdej okazji całuję mnie w policzek. Wiem, że jest mi wdzięczna i uświadamia mnie to, że jej matka mnie akceptuję ale ja tak nie mogę. Nie potrafię jej dalej krzywdzić. Nie po tym co się stało.

Z tych okropnie smutnych myśli wyrwał mnie telefon.

- Halo?

- Harry Laura się wybudziła dzisiaj w nocy! Lekarze mówią, że lepiej będzie jak odwiedzisz ją jutro... Nie czuję się dzisiaj za świetnie.

- Rozumiem i bardzo się z tego powodu cieszę. Przyjadę jutro.

***

Przywitałem się z mamą dziewczyny i za pozwoleniem wszedłem na salę, w której leżała Laura. Bałem się tego spotkania. Nie chciałem aby było ostatnie ale niestety było. Muszę o niej zapomnieć a ona musi zrobić to samo. Zamknąłem za sobą drzwi i odwróciłem się. Siedziała na łóżku szpitalnym czytając książkę. Nawet z tymi wszystkimi kroplówkami, sińcami i ranami była piękna.

- Harry?

- To dla ciebie - wręczyłem blondynce bukiecik czerwonych jak krew róż. Na jej bladej twarzy pojawił się blady rumieniec a następnie uśmiech skierowany w moją stronę.

- Dziękuję, Harry. Od kiedy ty róże kupujesz, hm? - pocałowała mnie w policzek a ja nie powstrzymałem się i pocałowałem ją. Jej dolna warga była bardzo szorstka od strupów. Jak zawsze, pocałunek był świetny.

- Laura muszę Ci coś powiedzieć - potarłem kark ze zdenerwowania.

- Słucham. 

- Wiesz z zapewne opowiadań mamy co się stało w ostatnich dniach z tobą. Nie chcę aby się to przytrafiło po raz kolejny. Nie chcę abyś cierpiała. Będę się znów czuł jak nie powiem kto przez to co ci się dzieje. To może się powtórzyć jeżeli tego nie przerwiemy...

- Harry czemu tak twierdzisz? Josh'a zamknęli razem z jego gangiem.

- Laura, Josh nie jest jedynym wrogiem. Mam ich w cholerę dużo. Wiele z nich chciało mnie przekonać abym im ciebie ''wypożyczył" na jedną noc - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy - zawsze odmawiałem. Nawet wtedy kiedy proponowali mi kasę lub zioło. Byłem o ciebie w cholerę zazdrosny i nadal jestem. - spojrzałem w jej oczy. Były zszokowane i pełne bólu - Nie chcę cię krzywdzić po raz kolejny, Laura. Nie chcę i nie będę. Dlatego musimy się pożegnać i zapomnieć o sobie. Ty nie znasz mnie a ja nie znam ciebie. Mam już wykupione mieszkanie w mieście położonym o 150 kilometrów od twojego. Przepraszam cię za wszystko... - znów połączyłem nasze wargi.

- Żegnaj, Laura. Kocham cię i zawsze będę - mówiąc to zamknąłem drzwi za sobą.

Idąc korytarzem do wyjścia, zauważyłem Niall'a. Podszedłem do niego.

- Niall

- Przyszedłem tu tylko dlatego, że jej matka do mnie dzwoniła z prośbą o spotkanie - blondyn z szybkością światła zaczął się tłumaczyć

- Ja nie po to. Wyświadczysz mi przysługę?

- Tak... - odpowiedział niepewnie

- Zaopiekuj się Laurą jak najlepiej umiesz. Musi się poczuć bezpieczna.. i musi o mnie zapomnieć. To tyle. Opiekuj się nią. Nara - ruszyłem przed siebie. To koniec. Trzeba zapomnieć o dziewczynie, którą się kocha i żyć dalej.

------

Soo... Dziękuję osobą, które dotrwały do końca! Pewnie była dla was to męczarnia ale no cóż... Tak oto dobrnęliśmy do końca. Nauczyłam się dość sporo przez pisanie i wasze opinie. Dziękuję jeszcze raz! Miłych wakacji! ♥

This should not happenDonde viven las historias. Descúbrelo ahora