Rozdział 6

1.2K 45 5
                                    

- WOW! - to naprawdę było dobre

- Dzięki. Niech jeszcze raz się raz do ciebie zacznie dobierać to obije mu tą piękną mordkę!!! Złamę mu nos! Obiecuję ci to Lau - moja kochana Janette

- Aleś się nastawiła. No chodz - lekko pociągnęłam ją za ramię

         Weszłyśmy po schodach rozmawiając o ciuchach. Opadłam na łóżko, kiedy znalazłyśmy się w moim pokoju. Jan zaczęła mi grzebać w szafie. Nie przeszkadzało mi to. Z pozycji leżącej przniosłam się na pozycje siedzącą po turecku.

- Jan, co jest między tobą a Louis'em?- zapytałam

- Yh......... - dziewczyna usiadła na wprost mnie - a co chcesz wiedzieć???

- Wszystko!

- No okey. Hm........ no jesteśmy parą - odparła niebieskooka

- Ale się cieszę! - oznajmiłam - mów dalej - tak przerwałam jej. Naprawdę się cieszę

- Byliśmy wczoraj na randcę

- Gdzie?

- W kręgielni - powiedziała szczęśliwie dziewczyna. Uwielbiam grać w kręgle. Nie mam bladego pojęcia dlaczego

- Opowiadaj!

- Ale co?!

- Jak byłaś ubrana. I kto wygrał. Czy Louis jest lepszy ode mnie?

- Więc miałam na sobie czarne rurki, różową bluzę bez kapturu i różowe Vasny za kostkę. Oczywiście, że nie ja. Wiesz, że nie umiem grać w kręgle. Ale Lou poduczył mnie i teraz lepiej mi to idzie.

- Awwwwww....... - tak jestem romantyczką. Uwielbiam wszystko co jest związane, powiązane z miłością. Zostałam nią przez czytanie książek. Kocham czytać książki.

- Janette, wpadłam na genialny pomysł - czasami, w niespodziewanym momencie takie pomysły przychodzą mi do głowy

- No mów jaki?!!!- Jan się ekscytuję. Ona po prostu taka jest. Jest też gigantyczną niezdzarą. Tak to prawda. Ale za to ją koffam.

- Wiesz, może byśmy poszły do wesołego miasteczka w..... hm... niedzielę. Co ty na to?

- Z ogromną chęcią

- Ok. No to przyjdz do mnie w niedzielę o 14:00.

- Okey

- Wiesz Janette, mam ochotę na pizzę - smaczek!

- Ja też - na jej twarzy pojawił się uśmiech

             Wyszłyśmy z mojego pokoju, zbiegłyśmy po schodach i powędrowałyśmy do kuchni. Szukałam w ,,domowym'' telefonie numeru do mojej ulubionej pizzeri. A właściwie to nie całkiem pizzeria. Można też tam kupić hamburgery, hot-dogi, napoje i mnóstwo innych takich typu rzeczy. Zegarek w telefonie wzkazywał 18:01. Moja przyjaciółka siedzi u mnie już trzy godziny. Szybko zleciało. W końcu znalazłam pożądany numer i nacisnełam zieloną słuchawkę.

- Dobry wieczór, Pizzeria Riverga. W czym mogę pomóc? - odezwał się miły głos kobiety

- Chciałabym zamówić pizze - powiedziałam

- Jaką?

- Średnią, z szynką, serem i pieczarkami

- Dziękuję za zamówienie - podałam adres zamieszkania. Kobieta powiedziała, że za pół godziny pizza do nas dotrze

             Usiadłam z moją przyjaciółką na kanapie. Włączyłam telewizor.

- Lau, może włączysz jakiś film. W telewizji nic nie ma - oznajmiła Janette

- Ok - rudowłosa wstała i podeszła do półki z płytami. Tak w zasadzie to z samymi filmami

- Hmmm... wybieram... - dziewczyna przebierała w filmach - ... chce Step Up 4

- Dawno go nie oglądałam

- Ja też. Włącz - niebieskooka dała mi opakowanie z płytą. Podeszłam do DVD. Włożyłam płytę do środka.Po chwili film się włączy.

                Jakieś piętnaście minut pózniej usłyszałam dzwonek do drzwi. Przede mną stał facet z zamówieniem. PIZZA! W końcu. Zapłaciłam należne mu pięniądze. On rzucił jakieś ,, Smacznego''. Zamknełam drzwi i poszedłam do kuchni.

- Jan, co chcesz do picia? - zapytałam z kuchni. Wyciągnełam z szafy dwa talerze.

- Masz dietetyczną colę? - Janette pojawiła się koło mnie

- Tak mam - wyciągnełam dwie puszki coli - trzymaj - podałam jej puszkę z napojem

                Jan wzięła ode mnie talerzyki. Znowu usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy oglądać zaczęty film.  Zapomniałam dodać, że ja i moja przyjaciółka kochamy tańczyć. Janette chodzi nawet na lekcje tańca. Tańczy hip-hop. Ja kocham, kocham tańczyć. Jej nauczycielka, która jest chyba tylko o rok czy dwa starsza od nas, pozwala mi czasami przychodzić i potańczyć z nimi.

- Jan, mam do ciebie prośbę. Kiedy mogę z tobą na lekcję tańca?

- Wiesz, Megan się zwolniła. Za tydzień ma przyjść nowa. Więc no nie wiem... moment niech pomyśle... w środe przychodzi nowa... więc w przyszłą środę???

- Ok

- No to ja będę się zbierać jest przed 21:00. Muszę iść - niebieskooka wstała i pokierowała się do przedpokoju. Pożegnałam się z nią. Mama kilka minut po wyjściu rudowłosej wróciła do domu.

     ______________________________________

           A oto i kolejny rozdział w tym dniu. Postaram dodać jutro kolejny. Nie wiem czy mi się to uda, ponieważ mam mnóstwo lekcji i muszę napisać nowy rozdział Niezwykłej Zdolności Vanessy. Życzę miłego czytania i pozdrawiam wszystkich czytelników :)

This should not happenWhere stories live. Discover now