12.

75 6 22
                                    

❝ Jeżeli uda się pokochać choć jedną osobę, to życie ma sens. Nawet jeśli nie można być z tym człowiekiem.❞

-Haruki Murakami, 1Q84 - t. 1.



Kawaii wyszła przed budynek z Hisagim. Zimne grudniowe powietrze sprawiło, że zadrżeli, a dziewczyna naciągnęła na głowę kaptur.

-Chodźmy szybko do samochodu, włączę ogrzewanie. -Chłopak potarł dłońmi o siebie, wyciągając pospiesznie z kieszeni kluczyki. Posłał jej lekko speszony uśmiech, robiąc pierwszy krok w stronę jednego z zaparkowanych aut. - Lubisz słuchać Imagine Dragons? Mam ich ostatnie piosenki na USB...

- Tosiek! - Nagły pisk dziewczyny przerwał mu w pół zdania, powodując też, że sam Hisagi niemal poskoczył, nie spodziewając się takiej reakcji. Natychmiast odwrócił się, wpierw nie poznając pozytywnych emocji w głosie dziewczyny. I to był jego największy błąd.

Zacisnął wargi, czując, jak coś zaczyna mu ciążyć na sercu. Niska temperatura nagle wydawała się nie mieć takiego znaczenia. Po prostu zamarł, czując pulsowanie krwi w skroniach i to, jak z każdą sekundą ciężej brać mu wdech. A to wszystko przez szeroki uśmiech na twarzy Kawai. Dziewczyna biegła już w stronę białowłosego chłopaka opartego o skuter.

Chciał przeklinać, jak jeszcze nigdy wcześniej mu nie przyszło. Ale nie potrafił, a może też nie chciał, wcinać się w tę sytuację jak z obrazka. Z trudem uniósł kąciki ust, czując, jak zawiść zaczyna podpowiadać mu rzeczy, jakich nigdy nie odważyłby się zrobić. Zawsze kiedy myślał, że może jakoś zbliżyć się do dziewczyny i spróbować choćby zaprzyjaźnić, znikąd pojawiał się albinos. I nie przez zazdrość, ale przez zwyczajne niezrozumienie, nie mógł pojąć i zaakceptować wręcz niezdrowej obsesji na punkcie Toushiro.

Kogoś tak chłodnego i obojętnego wobec bliskich, czego już nie raz był świadkiem. Może i początkowo mógł to być jego urok i "inność" ale Hisago nie potrafił zrozumieć fascynacji tym typem osoby. Gdyby tylko Miyako opadły klapki z oczu i zaczęła odróżniać toksyczną miłość od zdrowego zainteresowania, byłby w stanie kompletnie się poświęcić dla choćby możliwości jakiegokolwiek związku między nimi. Ale teraz zwyczajnie stał i patrzył, czując, jak podświadomość nakazuje mu jak najszybszą ewakuację.

-Co tu robisz Tosiu? Czekałeś na mnie? - Podekscytowana rzuciła się chłopakowi na ramię, kompletnie ignorując jego niemal obrzydzoną minę. Po takim czasie najpewniej zdawała sobie z niej sprawę nawet bez podnoszenia wzroku.

- Gdybyś odbierała telefony, to byś wiedziała, że czekam już jakieś pół godziny. Nie powiedziałaś, o której kończysz i założyłem, że wyjdziesz jak zawsze. Twoi rodzice nie dawali mi spokoju, póki nie powiedziałem, że cię odbiorę. -Przeciągnął palcami po włosach, w które zdążyło wplątać się kilka płatków powoli opadającego śniegu. Jakby na potwierdzenie swoich słów przysunął dziewczynie telefon pod sam nos, dopiero w tym momencie orientując się, że ktoś im się przygląda. Uniósł lekko brew, rozpoznając z widzenia jednego ze współpracowników Kawaii.

Kawai orientując się w sytuacji, jeszcze bardziej przylgnęła do ramienia chłopaka, machając jedną ręką do znajdującego się w niezręcznej sytuacji mężczyzny.

- Nie mieliście się jeszcze okazję poznać. Kierowniku to jest Hitsugaya Toushiro, mój chłopak, dużo ci o nim opowiadałam! - Hisagi poczuł dreszcz przebiegający po plecach, doskonale zdając sobie sprawę z realiów, o które kiedyś wypytał Inoue. Nie byli wcale razem, to Kawai miała jakieś urojenia w tej kwestii i wyobrażała sobie rzeczy, które nie miały miejsca. -Tosiu to jest mój kierownik Shuhei Hisagi, jest bardzo miły, zaproponował mi nawet, że mnie odwiezie do domu.

Future Reunion [Bleach]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz