21. Sam fakt, że cię znam, jest dla mnie prezentem

42 6 13
                                    

❝ Nie możesz mi kupić żadnej rzeczy. Sam fakt, że cię znam, jest dla mnie prezentem.❞

—Coleen Paratore, Kroniki Amora.

  Caroline wysiadła razem z Ishidą przed jej domem. Milczeli przez całą drogę, przez co nie mogła pozbyć się wrażenia, że był o coś zły. Pewnie myśli, że flirtowałam z tym chłopakiem, fala gorąca uderzyła w jej policzki. Skoro był zły, to znaczyło, iż zależało mu na niej. Poruszyła się niespokojnie, musiała coś zrobić; nie chciała, żeby myślał, że jest z tego typu dziewczyn.

Dla niej liczył się tylko on i nikt więcej. Do niedawna mogła tylko marzyć o rozmowie z nim, a teraz dla osób z zewnątrz zdawali się doskonale dobranym duetem. To nie mogło się tak skończyć.

— Będę się zbierał. Jeszcze raz Wesołych Świąt. — Chłód w jego głosie zatrzymałby normalną osobę, ale ona do takich nie należała. Nie gdy chodziło o niego. Gdy chciał odejść, złapał go za rękaw kurtki.

— Poczekaj. — Uniósł zaskoczony brwi. Nie uśmiechało mu się marnować czasu, ale nie mógł w takiej sytuacji wyrwać się i potencjalnie stracić zaufanie dziewczyny. — To dzisiaj, z tym chłopakiem z karaoke. To nie tak jak myślisz, on mnie zaczepił koło łazienki i nalegał by mnie odprowadzić.

— Nie musisz mi się tłumaczyć.

Pokręciła przecząco głową.

— Nie muszę, ale chcę. Pewnie niczego nie dostrzegasz — puściła jego rękaw, czerwieniąc się jeszcze bardziej i opuszczając głowę, by ten fakt ukryć — ja nie widzę nikogo poza tobą! — Spojrzała mu prosto w oczy, czując w kącikach swoich zbierające się z nerwów łzy. — Jestem w tobie od dawna zakochana!

Nie wyglądał na zaskoczonego, i właśnie ta obserwacja była dla niej niczym piekący policzek. Milczał z twarzą wyrażającą zero emocji, tą samą, którą Pergee normalnie kochała. Ale w tej sytuacji zaczynała się jej niemal obawiać. W końcu przygryzł wargę, a ona w panice odsunęła się na bezpieczną odległość, grzebiąc obcasami w śniegu.

— Nie oczekuję od teraz odpowiedzi… Gdybyś dał mi szansę, zrobiłabym wszystko, żebyś był szczęśliwy. — Ręce zaczęły się jej drżeć z przejęcia, nie sądziła, że kiedykolwiek zdobędzie się na odwagę i powie to, co do niego czuje.

Zacisnęła powieki, obawiając się tego, co ostatecznie jej powie. Usłyszała głośne westchnięcie i poczuła dotyk palców na podbródku, przez co uniosła głowę. Zaskoczona otworzyła oczy i nim zdążyła zarejestrować, co się dzieje, poczuła jego chłodne usta na swoich. Był to delikatny pocałunek, któremu bliżej było to muśnięcia niż czegokolwiek innego, a mimo to sprawił, że tysiące motyli łaskotało ją w brzuchu. Odsunął się od niej, a jego kąciki ust uniosły się z satysfakcją do góry.

— Dobra dziewczynka. Długo ci to zajęło.

Oczy rozszerzyły się jej jeszcze bardziej, a nogi niemal kompletnie ugięły pod ciężarem buzujących w głowie myśli i krzyków.

— Wiedziałeś? — Ledwo wykrztusiła.

— Może od jakiegoś czasu… — Odpowiedział zagadkowo. — Nie jestem tępy, jak Kurosaki i umiem dostrzec uczucia drugiej osoby.

— Co?

Zaśmiał się cicho, przez co miała wrażenie, że jej serce na chwilę przestało bić, by zacząć z jeszcze większą mocą.

— Caroline, mam cię za inteligentną dziewczynę, nie sprawiaj, żeby moja opinia o tobie się zmieniła.

— Nie wiem, czy dobrze rozumiem, skoro mi nie mówisz wprost…

Future Reunion [Bleach]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz