9.Zakochiwać się to jak zapadanie w sen.

97 8 39
                                    

Caroline z trudem powstrzymywała się przed biegiem, pokonując kolejne metry szatni. Już przez okna na piętrze zdołała zobaczyć czekającego na nią Ishidę, co doprowadziło ją niemal do stanu przedzawałowego. Mieli się spotkać po lekcjach pod szkołą, ale jak zwykle, gdy musiała zrobić coś, na czym naprawdę jej zależało, wszystko musiało się sypać.

Nie wiedziała, czy serce bije jej tak szybko przez stres przed korkami samymi w sobie, czy faktem, iż to właśnie Ishida będzie ją uczył. Zdążyła już wyjść na idiotkę dzięki przyjaciółkom i obawiała się, że jest już zdecydowanie za późno, aby mogła odwrócić całą sytuację na swoją korzyść. Zwłaszcza że Uryuu nie lubił głupich ludzi, może nawet tych bardziej infantylnych, aniżeli wiedzowo ograniczonych.

Przynajmniej tak słyszała.

Chciała go oczarować, zachwycić, zauroczyć; zwał jak zwał. Zamiast tego wstydziła się samej siebie i nawet truchtając przez dziedziniec, nie była w stanie wykrzesać z siebie niczego, co mogłoby kupić jej kilka punktów. Wiedziała, że gdyby się więcej uczyła, nie doszłoby do takiej sytuacji, jednak nie potrafiła przestać zrzucać winy na innych, próbując nie słuchać prawdy, którą doskonale znała.

Nerwowo poprawiła kosmyk za ucho i podbiegła do chłopaka. Lekka zadyszka utrudniła jej oddychanie, a policzki musiały być czerwone pod podkładem, który tego poranka nałożyła pieczołowicie, nie chcąc powtórzyć swojego błędu.

- Przepraszam, długo musiałeś czekać? Musiałam pomóc nauczycielowi zanieść egzaminy - Uśmiechnęła się niewinnie, wykorzystując swój najbardziej przepraszający głos, którym potrafiła złamać twarde postanowienia większości znajomych. Poza tym nie chciała, aby Ishida pomyślał, że jest spóźnialska. Nawet jeżeli to była czasem prawda i Eriko nieraz musiała czekać na nią godzinę.

- Nic nie szkodzi. Wzięłaś ze sobą materiały do nauki? - Poprawił okulary, patrząc na nią z góry. Krótkie sentencje niemal przyszły Pegree swoim chłodem, jednak nie mogła się poddawać, gdy już stała przed obiektem swoich westchnień.

- Tak, są w torbie. - Poklepała ją nerwowo po wierzchu, zaraz po tym czując się, jak kompletna kretynka, bo miała wrażenie, że właśnie tak brzmiała i wyglądała.

- Dobrze. - przytaknął głową samemu sobie - Chodźmy. -Rzucił krótko i wyszedł poza teren szkoły.

Pegree przerzuciła włosy na plecy i udała się za nim. Szli w ciszy, co mimo wszystko nie przeszkadzało Caroline. Już sama zdążyła zauważyć, iż chłopak nie należał do osób rozmownych i kłamstwem byłoby, gdyby powiedziała, że jej to przeszkadza. Lubiła to w nim i poniekąd właśnie to ciche usposobienie i spokojna natura, tak bardzo ją do niego przyciągały. Był najlepszym uczniem, odpowiedzialnym i do tego zawsze nienagannie i schludnie ubranym. Jego zaczesane idealne włosy, pociągła twarz, zaznaczone linie żuchwy i niebieskie oczy, bystre i tak wyróżniające go spomiędzy szarego tłumu. To wszystko sprawiało, że czasem miała wrażenie, że wie o wiele za dużo i potrafi domyślić się wszystkiego jeszcze zanim rozmówca otworzy usta.

Uryu musiał przed samym sobą przyznać, że był miło zaskoczony tym, iż dziewczyna była taka spokojna. Po jej bliskości z Fuu sądził, że będzie jej kopią; wiecznie gadającą i agresywną nastolatką jakich wiele. Wyglądało jednak na to, że prawda była zdecydowanie po drugiej stronie linii. Musiał przyznać, że zachowaniem bliżej jej było do Chinmao, a przez to nie potrafił zrozumieć, czemu obie przyjaźnią się z Eriko. Zmarszczył na chwilę brwi, nie mogąc znaleźć logicznego wytłumaczenia.

Doszli do wielkiego piętrowego, białego domu z dużą metalową bramą na przedzie. Caroline niemal otworzyła usta w szoku, gdy mijali kolejne metry pełnych krzaków i powoli obumierających kwiatów połaci zieleni. Nie sądziła, że przyjdzie jej w życiu oglądać z tak bliska idealnie poprzycinane drzewka, formowane w symetryczne kształty gdziekolwiek poza rezydencjami rodziny Yakushi.

Future Reunion [Bleach]Where stories live. Discover now