Rozdział 16

702 67 24
                                    


Clay miał wrażenie, że zwleka za długo. Nie mógł tego tak zostawić, zaszedł tak daleko. Co prawda nie mógł się skupić tak jak wcześniej przez bruneta, którego przytrzymywał u siebie w domu. Z którym przez ostatnie dwie noce zasnął w jednym łóżku. Z którym chciał spędzać jak najwięcej czasu. Z którym dzielił ostatnie wieczorne rozmowy. Nie był już do końca pewny czy przytrzymuję go przed strachem, że ten go wyda jak go wypuści, czy może dlatego, że chciał mieć go obok siebie. Nie, on potrzebował być obok niego. Nigdy nie był zainteresowany nikim w taki sposób, w jaki był co do Davidsona. Oboje nie do końca rozumieli co się dzieję. Ich rozmowy przez ostatnie noce strasznie się dłużyły, przez co szli spać nad ranem, a wstawali popołudniu. Clay na szczęście przez ten tydzień miał na wieczorne zmiany, więc chodził do pracy późnymi popołudniami, a wracał około pierwszej, czasami drugiej w nocy, zależało to od jego współpracownika. George już nie czuł się przetrzymywany. Mógłby powiedzieć, że on zwyczajnie po prostu z blondynem mieszkał. Nie czuł się w mieszkaniu obco, a wręcz przemieszczał się po nim swobodnie, bez kajdanek, bez nadzoru młodszego. Drzwi co prawda były zamknięte lecz mężczyzna nie czuł się jak w więzieniu. W zasadzie jak mieszkał razem z Nickiem to dom i tak  opuszczał z przymusu przez drugiego lokatora, więc nie rozbiło mu to dużej różnicy. Minął prawie miesiąc jednak to dopiero ta noc miała być początkiem chaosu. To ta noc miała zburzyć wszystko. George jak zwykle siedział przed telewizorem jedząc popcorn i oglądając sagę jakichś filmów, jak zwykle było dość późno i w sumie czekał on tylko, aż Clay wróci z pracy. Nagle usłyszał przekręcanie się zamków oraz brzdęk kluczy na klatce schodowej. Jego ciało naturalnie się spięło i robiło to za każdym razem jak słyszał te dźwięki. Kroki wchodzącego mężczyzny, ponowne zamykanie zamków w drzwiach, ściąganie butów i kurtki. Już po chwili blondyn stał w progu pomieszczenia i spoglądał na bruneta.

- Co oglądasz? - zapytał wchodząc głębiej do pokoju i siadając na łóżku obok George'a

- To co zwykle. - odpowiedział brunet wkładając sobie popcorn do buzi.

- Jezu, na prawdę nie ma nic innego. O czym te filmy w ogóle są? - westchnął głośno, opadając powoli na materac.

- Sam do końca nie wiem. Chyba próbują znaleźć jakiegoś mężczyznę, który zaginął kilka lat temu. - wytłumaczył Davidson.

- I tyle?

- No w poprzedniej części natrafili na mafię, dla której ten facet pracował. - dokończył starszy, na co Clay ponownie westchnął.

- Co powiesz na przejażdżkę? - zapytał nagle blondyn. George obejrzał się do tyłu, za siebie, tak aby widzieć dokładnie drugiego mężczyznę. Ich spojrzenia skrzyżowały się, a brunet zmarszczył brwi w zdezorientowaniu.

- Jaką przejażdżkę? - dopytywał mężczyzna.

- Samochodem, a jaką? Rowerami? - zaśmiał się młodszy, po czym wstał na proste nogi - Wstawaj, jedziemy. - dodał i wyciągnął rękę w stronę drugiego. Ten niepewnie ją chwycił, po czym wstał. Oboje ruszyli w stronę wyjścia z mieszkania, w dalszym ciągu trzymając się za ręce, co było w pewnym stopniu kojące. Założyli buty oraz kurtki, gdyż pogoda na zewnątrz nie pozwalała na chodzenie w zwykłej koszulce z krótkim rękawem. Blondyn oczywiście założył na oczy George opaskę, tak aby nie mógł nic zobaczyć. Bezpiecznie zeszli po schodach, a później do samochodu. Charakterystyczny zapach pojawił się we wdychanym przez nich powietrzu, a ciepło rozlało się po ich ciałach. Po krótkiej chwili brunet usłyszał odpalanie silnika i to jak wyruszyli. Pomimo, że mężczyzna nie był w stanie nic zobaczyć i tak lubił ten stan jazdy. Czuł, że nie jadą zgodnie z przepisami, ponieważ Clay nigdy tak nie jeździł. Przyjemne uczucie pojawiło się po dość długim czasie jak dłoń blondyna wylądowała na tyle głowy Davidsona, aby rozwiązać znajdującą się tam opaskę. Czarny materiał opadł na kolana bruneta, a dłoń młodszego ponownie spoczęła na kierownicy. Najpierw musiał chwilę pomrugać, aby przyzwyczaić wzrok do ponownego światła, a kiedy się to udało widział wyraźne światła zapalonych latarni oraz neony znaków sklepowych. Znajdowali się w centrum miasta, więc nie do odgadnięcia byłoby chociażby, z której stronie tutaj przyjechali.

Morderca z ulic Brighton | DNFWhere stories live. Discover now