IX - Włamanie

8.2K 128 11
                                    

- Jestem twoim czym? – wrzasnęłam, odpychając się od niego i wstając.

Gapił się na mój wybuch, ale potem otrząsnął się i również wstał.

– Czego się spodziewałaś? Że nazwałbym cię moją dziewczyną? Naprawdę jesteś aż tak naiwna? – mówił, potykając się o swoje słowa – Nie sądziłem, że będziesz czepliwym typem osoby!

Mój temperament właśnie przekroczył punkt wrzenia.
- Oh, naprawdę? Więc za jaką osobę mnie uważałeś? Kogoś, z kim mógłbyś się przespać i odrzucić? Takie miłe uzupełnienie, panie Coldwell. Cóż, szkoda. Jeśli chcesz posłuszeństwa, pieprz się!

Zacisnął szczękę. Wyglądał na spiętego, próbując znaleźć słowa, prawdopodobnie znajdując sposoby, aby mnie zmusić. Szkoda, że ​​to już na mnie nie zadziała.
– Słuchaj, to nie...

- Nie interesuje mnie jakiekolwiek kłamstwo, które wymyślisz. Skończyłam z tobą! Wynoś się! Idź zawracać głowę jakiejś innej niewinnej dziewczynie, która będzie wystarczająco naiwna! - Powiedziałam odwracając się od niego.

Ale najwyraźniej jeszcze nie skończył.
- Nie możesz tego zrobić! Nadal mam twój pamiętnik. Wiesz, co mogę z tym zrobić.

Nie wiedziałam, kiedy się odwróciłam, nie wiem, kiedy moja ręka wyleciała w górę i nie pamiętam, kiedy trafiła na jego policzek. Wiem tylko, że moja ręka bolała jak diabli, a Zayn wyglądał na oszołomionego.

Jego zszokowana i oszołomiona mina przyniosła mi satysfakcję jak nic innego.

- Tak, wykorzystałam cię jako wzór do wielu moich powieści. Tak, przyznaję, że lubię cię bardziej niż tylko twoją ładną buzię. Ale to wszystko, co masz. Po prostu ładna buzia. Pokaż mi, jak nisko możesz zejść, ale ja już z tobą skończyłam. Nie myśl ani przez chwilę, że odkąd pozwoliłam ci się dotknąć, dałam ci pozwolenie, by po mnie jechać. - To dobrze, że mojej rodziny nie było jeszcze w domu, bo krzyczałam wystarczająco głośno, żeby całe miasto się dowiedziało.

Stał tam nic nie mówiąc, jedynie analizując. A potem odszedł.

Nienawidziłam siebie.

Nienawidziłam chęci pójścia za nim. Nienawidziłam chęci cofnięcia wszystkiego, co powiedziałam, mimo że nie zrobiłam nic złego. Nienawidziłam, że nie mogłam się powstrzymać od lubienia go. I nienawidziłam tego, że dałam się poznać jako łatwą osobę do pieprzenia.

Ale to nie był czas na użalanie się nad sobą. Najpierw potrzebowałam mojego pamiętnika z powrotem. I był tylko jeden sposób, żeby go zdobyć.

Zdobycie adresu Zayna Coldwella nie było trudne — sekretarka dyrektora mnie kochała. Trudne było jednak poproszenie mamy, aby podarowała za darmo jedne z najdroższych perfum w naszym sklepie. Wymagało to wiele przekonywania, mnóstwa wyjaśnień i mnóstwa kłamstwa. Kupowanie tych cholernych perfum byłoby o wiele łatwiejsze, gdybym nie oszczędzała na studia.

W zeszłym tygodniu udało mi się uniknąć Coldwella Rozdziewiczacza najlepiej, jak potrafiłam. Oczywiście nie bardzo chciał mnie powstrzymać. Myślę, że w końcu zdał sobie sprawę, że nie jestem łatwą zdobyczą. Dobrze.

Ale teraz, stojąc przed pięciopiętrowym apartamentowcem, trzymanie się z daleka nie wchodziło w grę. Musiałam odzyskać swój pamiętnik i raz na zawsze zakończyć tę krucjatę. Dobrze, że mieszkał na parterze, więc nie musiałam robić wyczynu Romeo. Była godzina czternasta, pora obiadowa, strażnik nie siedział na swoim miejscu, a prawie wszyscy w budynku byli albo w pracy, albo w szkole. Zayn Coldwell prawdopodobnie był zajęty jedną dziewczyną ze szkoły, która chciała go przelecieć, a ja wzięłam zwolnienie lekarskie. Idealny czas na włamanie.

Pupilek Nauczyciela [18+]Where stories live. Discover now