-14-

344 26 46
                                    

Przebywając w kuchni zachciało mi się zrobić herbatę. Skoro mi się zachciało to już ją zrobiłam. Idąc do kuchni bym wpadła na kogoś, ale ku szczęściu nic się nie stało.

-Przepraszam. - Powiedziałam patrząc na osobę.

-Raczej ja powinienem przeprosić. Chamsko się przedtem zachowałem, a Ty tylko się spytałaś.

-Nie no spokojnie Jake. To nic strasznego. - Uśmiechnęłam się w jego stronę co on też odwzajemnił. - Tooo powiesz czemu płakałeś?

-Nie ważne.

-Dla mnie ważne, powiedz.

-Nie mówmy o tym. Zrobię sobie te_ herbatę, a Ty włącz jakiś film.

-No dobrze. - Skierował się do kuchni, a ja do salonu. Włączyłam kdramę, a konkretnie True Beauty.

-Pierwszy raz to oglądam.

-Ja też pierwszy, więc może być ciekawie. - I faktycznie tak było. Już na pierwszym odcinku się popłakałam. Jake musiał mnie co chwile uspokajać przy tym się śmiejąc.

Po obejrzeniu jakoś z 4 odcinków Jake wyłączył telewizor.

-Ja to oglądałam!

-Obejrzysz jutro, a teraz przyda Ci się świeżego powietrza, więc idziemy do garażu.

-Co?

-No chodź! - Złapał mnie za dłoń wyciągając w stronę garażu. - Ja wezmę czarny rower, a Ty biały.

-Zabierasz mnie na przejażdżkę rowerową?

-Dokładnie tak. - Podszedł do mnie zakładając mi na głowę niebieski kask. - Cudownie wyglądasz. - Zaśmiał się, a ja razem z nim. Urocze z jego strony.

Wzięliśmy rowery i już mieliśmy jechać, ale zostałam powstrzymana.

-Czekaj zdjęcie zrobię na pamiątkę! - Wyciągnął z kieszeni telefon.

-Chyba żartujesz...

-Nie, uśmiechnij się. - Uśmiechnęłam się pokazując kciuk do góry. - Urocze aż na tapetę ustawię.

-Jake, a może powinniśmy powiedzieć Wonowi, że jedziemy?

-Co on Twój szef? Trochę swobody, masz siedemnaście lat i masz sobie życie marnować? Po za tym jesteś ze mną i nic Ci nie grozi, dodatkowo masz moce.

-Racja, ale...

-Nie ma, ale! Jedziemy! - Wsiadł na rower szybko się na nim oddalając. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyruszyłam za przyjacielem.

Wkrótce go dogoniłam. Jechaliśmy w równym tępie zmierzając do nieznanego mi kierunku.

-Gdzie jedziemy konkretnie?

-Podjedziemy do sklepu i coś kupimy do jedzenia. - Kiwnęłam tylko głową na znak zrozumienia. Jak Jake powiedział tak zrobiliśmy.

Podjechaliśmy pod najbliższy sklep robiąc w nim zakupy. Cudem namówiłam Jake'a aby kupił mi jakiegoś batonika bo jak on to twierdził w nocy po ścianach będę biegać.

Już po zrobionych zakupach zmierzaliśmy do domu. Było dość ciemno, a naszym jedynym światłem były latarnie oświetlające drogę.

-Uważaj abyś się nie przewrócić.

-Umiem jeździć.

-Ale różnie to bywa.

-Mh... - Delikatnie się zaśmiałam. Dotarliśmy do domu. Rowery wprowadziliśmy do garażu przy tym ściągnęłam swój kask.

𝐓𝐖𝐎 𝐅𝐀𝐂𝐄𝐒 ❝𝑌𝐴𝑁𝐺 𝐽𝑈𝑁𝐺𝑊𝑂𝑁❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz