-24-

341 22 131
                                    


<Dwa tygodnie potem slay>

Obecnie przebywałam z Yuną oraz jej paczką na opuszczonych garażach. Tsa...Trochę zjebałam, a nawet bardzo. Od tygodnia nie pojawiłam się w szkole, mam same zaległości. Dodatkowo doszły do tego papierosy.

Szczerze? Nie przejmuje się tym, że pale papierosy. A no właśnie, minął tydzień i spowrotem z Agnieszką wróciliśmy do domu.

Przez ten papierosy oraz brak jedzenia moje zdrowie się zepsuło. Nawet bardzo mocno zepsuło. Brzuch mnie nie miłosiernie boli i chce mi się wymiotować, ale to nie możliwe aby było to od papierosów.

Dobra wracamy do teraz. Jak już mówiłam jestem z Yuną i całą resztą na opuszczonych garaż paląc papierosy. Owszem robiliśmy to nielegalnie, ale kto by się tym przejmował?

-No i widzisz T.I, gdybyś, wtedy się nie zgodziła nie było by tak fajnie. - Zaśmiał się Taehyung.

-Widzę. Ślepa nie jestem...

-Halo, a Wy tutaj co? - Obok nas pojawiła się dwójka policjantów.

-My nic. Stoimy i podziwiamy naturę.

-Ile macie lat?

-Mamy po siedemnaście.

-Legitymacje szkolne i numery do rodziców.

-Zostały w domu.

-To tylko numery do rodziców.

-Nie mamy telefonów.

-A numerów nie pamiętamy.

-Tak? To pojedziecie z nami na komisariat.

-Poproszcie o drugi radiowóz.

-Uciekamy! - Wrzasnęła Yuna i wspólnie zaczeliśmy uciekać przed policją. Każdy skręcił w swoim kierunku. Tylko ja biegłam przed siebie. I to na mnie się uparli.

Wbiegłam w ciasną uliczkę przeskakując przez murki. O mało bym wpadła do śmietnika. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję. Na szybko schowałam się do kociej kawiarni. Z plecaka wyjęłam telefon. Zastanawiałam się do kogo powinnam zadzwonić. Była 12.36, więc teoretycznie powinnam znajdować się w szkolę.

Jakąś wymówkę sobie znajdę, pytanie do kogo teraz zadzwonić? Do Jay'a, Jake'a czy Sunghoona? Dość długą chwilę myślałam, ale ostatecznie wybrałam numer do jednego z nich.

-Halo? - Usłyszałam głos po drugiej stronie telefonu.

-Jesteś zajęty wujku Jay?

-Zależy w jakim sensie zajęty.

-Czy coś robisz.

-Siedzę, wiadomości oglądam.

-Przyjechał byś po mnie?

-Nie powinnaś mieć lekcji?

-Nauczyciele się rozchorowali i tak jakoś wyszło, że szybciej kończę.

-Mh...Gdzie jesteś? Pod szkołą?

-Obok kociej kawiarni w centrum miasta.

-Dobra czaje gdzie to, mniej więcej. Czekaj tam. Zrobimy przy okazji zakupy.

-Z innymi nie możesz?

-Nie? Oni biorą wszystko co podpadnie, a Ty to chociaż mądrze to robisz i wiesz co potrzeba.

-Ja nie będę nosiła zakupów.

-Bo co?

-Brzuch mnie boli.

-Od czego?

-Uwierz sama bym chciała wiedzieć.

-A wymiotujesz? Jadłaś coś zepsutego albo coś?

𝐓𝐖𝐎 𝐅𝐀𝐂𝐄𝐒 ❝𝑌𝐴𝑁𝐺 𝐽𝑈𝑁𝐺𝑊𝑂𝑁❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz