-53-

169 12 32
                                    

Nie wiem jak to się stało, lecz obudziłam się bardzo wcześnie. Nie miałam ochoty spać.

Tak, więc zarzuciłam na siebie szlafrok i po cichu opuściłam pomieszczenie. Miałam świadomość, że wszyscy śpią.

Jednak się myliłam, będąc na schodach słyszałam głos Soohy, najwidoczniej rozmawiała z kimś przez telefon. Nie powinnam jej podsłuchiwać, ale coś kazało mi to zrobić.

Najciszej jak tylko mogłam zeszłam po schodach na sam dół chowając się za rogiem. Wychyliłam delikatnie głowę.

Dziewczyna siedziała przy blacie trzymając telefon przy uchu. Miałam rację!

—Tak wiem co mam robić. Na prawdę myślisz, że robię to aby mu zaimponować? Żałosne, chodzi tutaj tylko o majątek. Wszyscy wiemy, że on nie da rady, a to, że jestem z nim spokrewniona może sprawić, że wszystko przejdzie na mnie. —w jej głosie słyszałam coś na styl chciwości i wyśmiania, ale o kogo chodziło?

Na pewno nie Sunghoon, jak może być z nim spokrewniona? A może Jungwon?

—Tak, tak. Czekam tylko na moment, aż będziemy same. —o cholerę chodzi? —Wiesz , muszę kończyć.

Najprawdopodobniej się rozłączyła. Sama nie zdążyłam nawet mrugnąć, a jej sylwetka była przede mną.

—Czy to tak ładnie podsłuchiwać? —jej oczy zaczęły przybierać inny kolor. Zaraz potem jej dłoń zacisnęła się na mojej szyi. Miała nie spotykaną siłe. —No pytam się.

Nagle jej druga dłoń zdzieliła mnie po twarzy i to dość ostro, bo tak, że przekręciła się w drugą stronę.

Na szyi poczułam mocniejszy uścisk. Zaraz po tym jak coś ostrego wbija mi się w szyję, niczym igły lub gwoździe. Odniosłam wrażenie jakby jakaś ciecz spływała po mojej szyi.

—Gęba na kłódkę. Inaczej tej Agusi stanie się przypadkowy wypadek. Może tej drugiej też? Nathalie? —teraz przegieła. Z całej siły jaką w sobie miałam uderzyłam ją z pięści w nos. Odsunęła się o kilka kroków. Dostrzegłam jak z jej nosa leci krew.

—Spróbuj im coś zrobić, a przysięgam. Znikniesz stąd szybciej niż się pojawiłaś. — najchętniej uderzyła bym ją drugi raz, ale nie będę już tak się zniżała.

W tym momencie po schodach zszedł Jungwon, spojrzał na nas dwie. Najpierw na mnie,a potem wzrok przeniósł ku dziewczynie z krwawiącym nosem.

Nie mówiąc nic wybrał coś na telefonie kolejno przykładając go do ucha.

—Zejdź na dół. Teraz. Nie interesuje mnie, że jest wcześnie. —i się rozłączył. Już po chwili Sunghoon był także na dole.

Od razu podbiegł do Soohy prowadząc ją na kanapę. Zauważyłam tylko jak chłopak poszedł po apteczkę.

Mnie za to Jungwon chwycił za przed ramię przypierając lekko do ściany. Następnie palcami zagarnął moje włosy przyglądając się szyi.

—Ona Ci to zrobiła? —spojrzał się w jej kierunku, ja zrobiłam to samo, ale szybko wróciłam do chłopaka.

—Nie, musiałam za mocno się podrapać. Po za tym, czemu tak wcześnie wstałeś? —

—Po pierwsze, Twoja szyja robi się pomału sina, dwa z doświadczenia wiem, że nie podrapałaś się za mocno, trzy masz cały czerwony policzek, a po czwarte nie zmieniaj tematu. —przejrzał mnie.

—Nawet jeśli to co? —

—Wyleci stąd szybciej niż tu się znalazła. —

—Mówiłam jej to.—

𝐓𝐖𝐎 𝐅𝐀𝐂𝐄𝐒 ❝𝑌𝐴𝑁𝐺 𝐽𝑈𝑁𝐺𝑊𝑂𝑁❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz