-40-

206 16 47
                                    

Pójście do szkoły po kacu to był zły pomysł... Wręcz fatalny! Zwłaszcza po tak długiej nie obecności, wspaniale. Przynajmniej jest moja przyjaciółka.

Przerwa się skończyła, oznajmił to dzwonek. Złapałam się aż za głowę.

–Mogłaś dzisiaj odpuścić i wrócić od poniedziałku. –odezwała się dziewczyna szukając czegoś w plecaku.

–Za bardzo trułam jemu dupe, aby teraz nie chodzić do szkoły. Sama chciałam. –wzruszyłam ramionami. Dziewczyna dała mi listek tabletek. Najprawdopodobniej przeciw bólowych.

–Weź jedną, albo dwie. –powiedziała podając mi jeszcze wodę. –Masz.

–Dzięki Woo. –wycisnęłam dwie tabletki popijając je wodą. Oddałam listek oraz wodę przyjaciółce. Wspólnie skierowaliśmy się pod klasę. Pierwsza wypadła nam wychowawcza.

–Ostatnio torbacz podsłuchał rozmowę dyrektora z naszym wychowawcą. –zaczęła.

–I co torbacz się dowiedział? –dla wyjaśnienia. Torbacz to przezwisko jednego chłopaka z naszej klasy. Ciągle przychodzi z torbą i do teraz nikt go nie widział z plecakiem. Taki piwniczak.

–Do naszej klasy ma dołączyć nowy uczeń! Nie wiemy do końca czy to chłopak lub dziewczyna. – jakoś zbytnio się nie przejęłam. Ostatnio co chwilę ktoś nowy jest.

Dotarliśmy pod klasę do, której weszliśmy gdzie byli praktycznie wszyscy. Brakowało chyba torbacza i Harrego.

Rozmawiałam z dziewczynami gdy to do klasy nie przyszedł wychowawca wraz z tą dwójką. Harry standardowo musiał usiąść za mną, a torbacz usiadł za motorynkiem.

–Witamy T.I po tak długiej nie obecności. –uśmiechnęłam się w jego stronę co odwzajemnił. –Wieści na pewno się rozniosły. –spojrzał w stronę torbacza. –Więc dzisiaj do naszej klasy dołączy nowy uczeń. Nie jest z Korei, więc proszę o wyrozumiałość z Waszej strony. Możesz wejść.

Swoją twarz skierował do otwierających się drzwi. Każdy powędrował za wzrokiem nauczyciela. Osoba przekroczyła próg. Stanęła, na środku klasy delikatnie się kłaniając. Myślałam, że mnie coś rozwali.

–Opowiedz coś o sobie. –zaproponował wychowawca.

–Jestem Nishimura Riki i pochodzę z Japonii. Jestem w Waszym wieku. Przeniosłem się do Korei ze względu na pracę mojego ojca. –prychnęłam śmiechem przez co wzrok został skierowany
,na mnie. Ten pacan chamsko uśmiechnął się w moją stronę.

–Co Ciebie tak bawi T.I? Powiedz, na głos, a wspólnie się pośmiejemy. –odezwał się nauczyciel.

–Nic, przepraszam. –sztucznie się uśmiechnęłam w stronę nauczyciela. Riki dokończył gadkę szmatkę siadając za moją przyjaciółką. Znając ją pewnie ma bi panic.

Całą lekcje czekałam, na przerwę tylko aby móc pogadać z Nikim. Gdy zadzwonił upragniony dzwonek podeszłam do jego ławki.

–Co Ty tu robisz? Nie jesteś za stary, na szkołę? –zapytałam.

–Choć pogadamy gdzie indziej, za dużo ślepi. –wstał z ławki łapiąc mnie za dłoń. Wspólnie opuściliśmy klasę. –Ktoś mnie poprosił, a bardziej rozkazał pilnować. Myślę, że wiesz o kogo chodzi.

–Po co?... –

–Wiesz jaka jest teraz sytuacja. Jestem Twoją „ochroną” –zrobił cudzysłowów w powietrzu. –Od dzisiaj ja Ciebie zawożę i odwożę. W razie czego mam kontaktować się z Wonem.

–Nie potrzebna jest mi ochrona. Sama sobie świetnie radzę. Żałuj, że nie widziałeś co zrobiłam z Takarą. –powiedziałam przypominając sobie akcję z sylwestera.

Resztę przerwy oraz lekcji spędziłam z Nikim i Woo. Wszystko fajnie, elegancko, ale oczywiście Niki szpaner przyjechał nie jakimś sobie autem tylko tym najlepszym.

Laski się do niego wręcz kleiły jak muchy do miodu. Nie dobrze mi się robiło. Zaproponował mojej przyjaciółce, że odwiezie ją do domu z czego ona skorzystała.

Dziwnie to wyglądało, że chłopak w moim wieku ma takie bogate auto i potrafi prowadzić. No cóż. Po odwiezieniu dziewczyny do jej domu my sami pojechaliśmy do swojego.

Tylko... Był jeden problem. Nikogo nie było oprócz zwierzaków. Nawet Agnieszki.

–Gdzie wszyscy? –odezwałam się rozglądając po domu.

–Idź do siebie, na łóżku masz rzeczy. Ubierz się w nie i jakoś pomaluj. Ogarnij też włosy. –na jaką cholere? Nic już się nie odzywałam tylko po schodach prosto skierowałam się do sypialni.

Nałóżku leżała jakaś sukienka, biżuteria oraz obuwie. (media)
Nie miałam pojęcia co się dzieje. I czy to coś dobrego.
Z tego
wszystkiego zaczęłam odczuwać stres. Za każdym razem dochodzi do tego straszny ból brzucha i chęci wymiotów.

Zrobiłam to co powiedział Niki. Czyli ubrałam sukienkę, buty oraz biżuterię. Wzięłam się, więc za makijaż oraz włosy. Co do tego nie miałam pojęcia jak się pomalować.

Włosy zrobiłam w taki sposób, że pokręciłam tylko końcówki, a resztę zostawiłam prostą. Mój mózg uznał, że skoro sukienka jest delikatna makijaż również taki powinien być.

Przez ciszę panującą w pokoju słyszałam głos Nikiego z korytarza. Rozmawiał z kimś najprawdopodobniej przez telefon.

–Ja jestem już gotowy, tylko ona się jeszcze szykuje... Dobra nie wściekaj się...Postaram się przyjechać jak najszybciej. Przekaż mu, że wtedy będzie musiał jej powiedzieć całą prawdę. Nawet tą niej... Mówiłeś mu już? I jak?... Zdaje mi się, że na przynajmniej te kilka godzin powinniśmy opuścić dom, chyba, że... Właśnie miałem mówić. Dobra ide po nią i jedziemy.... Z jakieś dziesięć bądź piętnaście minut. Ja nie zdążę? Pff... Nara.

Do cholery co tutaj się dzieje...Oczywiście się spodziewałam, że zaraz odezwie się Riki, ale ten wparował do pokoju bez jakiegokolwiek ostrzeżenia.

–Gotowa? –zapytał. Nie wydusiłam z siebie nawet słowa, bo złapał mnie za dłoń wyciągając z pokoju.
Poszliśmy do garażu następnie wsiadając do auta chłopaka.

Jak debil wyjechał z garażu. Prawie by wjechał w drzewo. Nie komentowałam tego tylko siedziałam cicho. Nie zabrałam ze sobą nic. Nawet płaszczu nie mam!

Po jakimś czasie chyba piętnastu minutach znaleźliśmy się pod jakimś luksusowym budynkiem. Wydawał mi się jakoś znajomy, ale nie miałam pojęcia skąd.

„Co za skurwysyn...” –Winter jednak dalej jest. Myślałam, że sie uciszyła.

–„O co Ci chodzi?” –

„Zobaczysz.” –co za szmata. Zaczyna, a nigdy nie kończy. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że Niki jest nadzwyczaj ubrany. Chodzi o to, że przeważnie nosi garnitur, ale ten zalatywał tak... Bardziej elegancko?

W każdym razie. Weszliśmy do środka budynku od razu kierując się przez korytarz do jakiś drzwi.

–Nie odpierdol czegoś i radzę nie uciekać. –powiedział otwierając drzwi, a kolejno mnie w nich przepuszczając.

–„Słyszysz? Nie odpierdol czegoś, bo przysięgam, że sama siebie zabije. "–w pomieszczeniu znajdowali się wszyscy, których nie było. Dodatkowo była Soyeon z Eunwoo, dziadkowie, Noze i... Hongjoong?

–Jest ktoś w stanie powiedzieć mi co tutaj sie dzieje? –przez Jungwona zostałam szarpnięta w stronę jego dziadka. Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku lekko się odsuwając.

–Nie prze dłużaj. –ponownie chciał złapać mnie za dłoń, lecz znowu się odsunęłam.

–T.I to ważne. –odezwała się Noze podchodząc do mnie przy okazji kierując, na miejsce obok dziadka. –Potem Jungwon wszystko Ci powie.

Dziadek wziął jakąś książkę coś czytając. Dopiero po pewnym czasie zdałam sobie sprawę co jest grane.

╚═════ೋೋ═════╝
Jak rozdział jest odklejony to przepraszam, ale życie na kawie i głównie śniadaniu z dodatkiem braku snu n jest dobre XDDD

boje się że zakocham się albo zaurocze w pewnej osobie plz

Miłego dnia bądź spokojnej nocy!!!!

𝐓𝐖𝐎 𝐅𝐀𝐂𝐄𝐒 ❝𝑌𝐴𝑁𝐺 𝐽𝑈𝑁𝐺𝑊𝑂𝑁❞Where stories live. Discover now