Przyjaźń z wiatrem (2)

68 10 7
                                    

Czemu jesteś sam?

Nie wiem

Gdzie są twoi rodzice?

Nie ma ich już ze mną

W takim razie gdzie są?

W niebie?

Skoro jesteś tu sam, to może chcesz mieć kogoś?

Może?

Stojąc po środku zielonej polany rozmawiałem z wiatrem, obserwując czyste niebieskie niebo. Wiatr wiał mocno, rozmyślając nad następnymi pytaniami. Ja w tym czasie rozkoszowałem się tym jak splatał moje włosy w warkocze. Biała tkanina falowała z rytmem zielonej trawy, dając uspokajające uczucie.

A co gdybym to ja został przy tobie?

Na zawsze?

Na zawsze

Czego chcesz w zamian?

Czy muszę czegoś chcieć?

Nie musisz, ale ta oferta nie może nie mieć czegoś w rodzaju haczyka?

Nie ma, jedynym haczykiem jet to że zostanę do końca.

Tyle? W takim razie chce.

Na pewno?

Tak

W takim razie, musisz podać mi dłoń.

Jak ma cię złapać ? Jesteś wiatrem nie da się ciebie chwycić.

Nie jestem zwykłym wiatrem, nie jestem siłą natury. Natura, wiatr zawsze byli by cię pocieszyć, zaś ja jestem teraz, i teraz zaczyna się nasza wieczna przyjaźń. Tylko podaj dłoń. Jak ty mnie za akceptujesz to i ja ciebie za akceptuje.

Wyciągnąłem dłoń przed siebie, w miejscu gdzie nikogo nie było. Oczekiwałem na to, na co? Sam nie wiem, szukałem przelotnie wzrokiem tego z kim mam uścisnąć dłoń. Nic się nie stało, przyjemny wiatr ustał. W tym momencie myślałem że odszedł, i zostawił mnie tak jak większość ludzi. Powoli opuszczałem dłoń, poczułem jak rozczarowanie i smutek bierze górę. Ciepłe, słone łzy spływały po moich policzkach, wiedza że nawet wytwór mojej wyobraźni mnie opuścił. Zacząłem płakać wielkimi łzami opuszczając dłoń, odwróciłem w drugą stronę. W tym momencie zawiał mocny wiatr, tak mocny że przyniósł płatki z nieznanych mi rejonów tej doliny. Magiczny spektakl tańczących płatków roślin, nie widocznych z zielonej polany. Obserwowałem to zachwytem, czując jak ten widok mnie pociesza w mniejszym lub większym stopniu. Na ramieniu poczułem dotyk, konkretnie puknięcia o ramie.

Powróciłem, mam nadzieję że nie zmieniłeś zdania.

Zaskoczony odwróciłem wzrok w stronę głosu, tam ukazało mi się coś co człowieka nie przypominało. Wysoki stwór, o chudym ciele, długich palcach i o dość specyficznej twarzy. Bowiem jej nie miał, na czymś co miało być miejscem na twarz, zdobiło to miejsce wielkie czerwone oko. Cała jego postać nie wyglądała trwale. Oko było niczym innym jak płatkami kwiatów wirujących w pustej przestrzeni. Podobnie było z ciałem, mimo że w kolorze czerni widać było zarys roślin i łodyg.

To ty?

Tak to ja

Ładnie wyglądasz

Dziękuje, jednak to nie jest moją prawidłową format.

W takim razie co jest?

Sam nie wiem spałem długo i długo byłem sam, wiem że nie mam sił by ukazać ci się w właściwej formie.

Dziwne stworzenie, wyciągnęło dłoń w moją stronę. Zawahałem się czy podać dłoń. Może będzie ze mną na zawsze ale co jeśli będzie chciał krzywdy innych?

Krwawa Gejsza 2 |Mo dao Zu Shi| ❤Wangxian❤Where stories live. Discover now