22. ❝Masz we mnie wsparcie❞

76 31 0
                                    

Różowa kawiarnia, do której zabrała ją Taeya, faktycznie opływała w ów kolor, zupełnie jakby ktoś chlusnął dookoła wiadrem różowej farby. Przy każdym okrągłym stoliku znajdował się wygodny fotel z futrzaną narzutą, na serwetkach widniały serduszka, a do każdej kawy w pudroworóżowej filiżance kelnerki dorzucały herbatniki oblane truskawkową polewą. Bunny wodziła wzrokiem po suficie, na którym znajdowały się instalacje serc podwieszonych w towarzystwie puszystych chmurek, a potem przyglądała się obrazkom powieszonym na ścianie — te również składały się wyłącznie z odcieni słodkiej barwy.

O tej porze obłożenie lokalu nie było na szczęście zbyt duże, dzięki czemu laleczki mogły wybrać sobie odpowiadający im najbardziej stolik. Ostatecznie usiadły w kącie, przy oknie oklejonym naklejkami serduszek identycznych z tymi, które widniały na serwetkach oraz na suficie. Zamówiły różane cappuccino, a także dwa kawałki różnych słodkości — malinowy sernik nowojorski z posypką z liofilizowanych malin oraz ciasto migdałowe z kruszonką i porzeczkami, którymi miały zamiar się podzielić.

— Chyba ci się tutaj podoba, hmm? — zapytała Taeya, z uśmiechem patrząc na rosnący zachwyt malujący się na twarzy przyjaciółki.

— Nigdy nie byłam w takim miejscu — wyznała dziewczyna, wciąż rozglądając się dookoła. Do jej nozdrzy docierał różano-
-kawowy aromat, który zaczerpywała wraz z każdym wdechem. — Do tej pory bywałam tylko w Caffè Reggio, bo to ulubiona kawiarnia Eda.

Taeya spochmurniała w mgnieniu oka, a kąciki jej ust przestały wyginać się ku górze.

— Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś? — zapytała, sięgając ręką do dłoni studentki, którą ta trzymała na stoliku nieopodal filiżanki cappuccino. — O Edzie?

Chyba za bardzo się wstydziła. Przecież miała już dwadzieścia cztery lata — powinna sama załatwiać takie sprawy, zamiast obarczać swoimi problemami przyjaciółkę, prawda...? Z drugiej strony... od tego byli przyjaciele. Żeby odjąć nam chociaż część ciężaru przyduszającego serce, by pokazać, że nie jesteśmy sami, że jest ktoś, kto nas wspiera i nie pozwoli, byśmy zakopywali się w swoich troskach i zmartwieniach.

Spuściła głowę, ściskając mocniej dłoń laleczki.

— Sama nie wiem — wymamrotała pod nosem, przez co Taeya ledwo ją usłyszała. W lokalu rozbrzmiewała wtedy melodia nowej piosenki Steve'a Winwooda, Roll With It. — On... był moim jedynym kolegą na uczelni, a ja nie chciałam... Nie wiem. To głupie.

— Ktoś, kto traktuje cię w ten sposób, nie zasługuje na to, by nazywać się twoim znajomym — wytłumaczyła jej laleczka, pocierając kciukiem wierzch dłoni spochmurniałej studentki. — Jeśli dalej będzie cię męczył, daj mi znać, dobrze? Rozprawię się z nim.

— Dobrze, ale... nie uważasz mnie za frajerkę?

Taeya parsknęła mimowolnie, usłyszawszy tak niespodziewane pytanie. Zaraz potem pokręciła jednak głową.

— Nie, nie uważam cię za frajerkę — zapewniła ją, ponownie się uśmiechając. Z wygiętymi ustami było jej do twarzy, wtedy jeszcze bardziej lśniła. — Myślę, że jesteś po prostu bardzo wrażliwą osobą i masz dobre serce, a niektórzy niestety to wykorzystują.

Bunny również się uśmiechnęła, czując, że na jej policzki wstępują piekące rumieńce. Zdążyła polubić to ciepło muskające buzię i uszy oraz ten mały ucisk w żołądku, przez który spinała bezwiednie brzuch.

— To, co mu powiedziałaś, było naprawdę mocne — odezwała się chwilę później, unosząc wzrok z powrotem na twarz przyjaciółki. Od razu pochwyciła jej spojrzenie, rzucane spod wachlarza gęstych, wykręconych ku górze rzęs. Dziś makijaż Taeyi stanowiły przede wszystkim właśnie doklejone precyzyjnie rzęsy, a także chmurka różowego cienia, zdobiąca powiekę wraz z błyszczącym, złotym pigmentem, nałożonym w wewnętrzne kąciki oczu oraz pod łuk brwiowy. — Ale... mam nadzieję, że nie przejęłaś się jego słowami...?

DRAG 'N' ROLLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz