strachy

2.7K 180 39
                                    

Rozdział 22

Hesper Potter już od najmłodszych lat miała niesamowity pęd do wiedzy. Pracowicie w najgorszej podstawówce w jej dystrykcie, w hrabstwie Surrey, poszerzała swój zasób informacji, choć absolutnie nic jej w tym nie pomagało. W świecie czarodziejskim robiła dokładnie to samo, nie chciała czuć się wyobcowana przez brak jakichkolwiek informacji. Lubiła naukę i szkołę, co było bardzo nietypowe jak na dzieci w jej wieku. Tak jak kiedyś z uwagą słuchała o prawach fizyki, tak później słuchała o magii, która im totalnie zaprzeczała, choć też nie do końca. Tak się akurat złożyło, że jej pierwsza lekcją w tamtym roku szkolnym była numerologia. Hesper z miejsca ją polubiła, miała w sobie dużo z matematyki, która była jej ulubionym przedmiotem w mugolskiej szkole. Przeczytała w tamtym roku o niej sporo, jak i o wróżbiarstwie i uważała ją za znacznie bardziej wartościową i rzetelną od tego drugiego. Nauczycielka, w przeciwieństwie do Sybilli Trellowney, wydawała się mieć głowę na karku. Dostała potem od Draco bardzo szczegółowy opis lekcji wróżbiarstwa, która miała miejsce w tym samym czasie.

- Ta wariatka przepowiedziała Weasleyowi śmierć, bo zobaczyła w jego filiżance ponuraka. - prychnął - Tam były zwykłe fusy, dosłownie.

Hesper tylko zaśmiała się, kładąc torbę na swoim krześle w sali Transmutacji.

- Mówiłam ci, że to wariatka. George mówił, że przepowiedziała mu śmierć mniej więcej czterdzieści razy, zawsze z innego powodu. Do żadnej z nich nie było nawet blisko.

Malfoy wypuścił powietrze we frustracji.

- I ja mam takich głupot słuchać przez dwa lata?

- Było pójść na numerologie, jest oparta przynajmniej nie na przywidzeniach, tylko na logice.

Draco rzucił jej spojrzenie godne bazyliszka.

...

Po drugim śniadaniu, razem z innymi Ślizgonami szła ku granicy z Zakazanym Lasem. Mimo swojej sympatii do Hagrida miała wątpliwości co do objęcia przez niego stanowiska nauczyciela. Olbrzym może i wiedział dużo o magicznych zwierzętach, jednak według Hesper nie był on materiałem na nauczyciela. Nie skończył nawet Hogwartu, może nie z własnej winy, ale nie otrzymał pełnej edukacji i jego wiedza wynikała jedynie z praktyki. W dodatku miał wyjątkowe zamiłowanie do wszelkich rodzaju bestii. Potter nawet rzuciła do bliźniaków, że pierwszym przerabianym przez nich zwierzęciem będzie dementor. Zadrżała na samą myśl. U końca ich podróży zobaczyła Longbottoma, Weasley'a i Granger, niemal jęknęła. Ustawianie im praktycznie wszystkich lekcji z Gryfonami było całkowicie bez celowe. Tworzyło podziały, zamiast je niwelować. Sama osobiście nic nie miała do Gryfindoru jako takiego, mimo, ze większość jego członków niesamowicie ja irytowało, ze Złotą Trójcą na czele. Z drugiej strony jej najlepsi przyjaciele z Gryfindoru byli. Większość Ślizgonów i Gryfonów wyniosło jednak swoje uprzedzenia z domu, co skutkowało tym, ze praktycznie każda wspólna lekcja tych domów kończyła się katastrofą.

Hagrid czekał na nich niedaleko swojej chatki, ubrany w płaszcz z krecich skórek. Obok niego siedział Kieł, jego wierny pies. Bardzo lubił Hesper, więc niemal od razu zerwał się, by zostać pogłaskanym. Jej koledzy patrzyli na to z raczej dozą obrzydzenia, jednak Potter to nie interesowało zbytnio.

- Ruszać się młodziaki! Kieł, do mnie! - zawołał na ich widok - Mam dla was coś super! Są wszyscy!? To za mną!

Poszli jakieś pięć minut dalej, na coś w rodzaju padoku dla koni.

- Stawać mi przy płocie! - krzyknął - Żeby każdy dobrze widzioł... No... Najpierw pootwirajcie książki na stronie...

- Jak? - zapytał chłodno Draco, patrząc na Potworną Księgę Potworów.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz