Rozdział 39
Następne dni wcale nie poprawiły sytuacji. Tylko Ślizgoni i nieliczne osoby typu bliźniacy wierzyły w jej niewinność. Puchoni i Gryfoni zawiązali mocny sojusz, który zapieczętowali plakietkami.
KIBICUJ CEDRICOWI DIGGORY'EMU, JEDYNEMU REPREZENTANTOWI HOGWARTU!
Tak głosił napis, który zmieniał się co jakiś czas na:
POTTER CUCHNIE
Pewnej nocy z bliźniakami odkryła na jakiej zasadzie działają plakietki i od tej pory uczniowie dumnie wypinali piersi do słów.
CUCHNĘ
W końcu autorom plakietek udało się zlikwidować cały napis i odtąd ukazywał się tylko ten pierwszy.
Na lekcji eliksirów, którą mieli oczywiście z Gryfonami, mieli robić antidota. Każdy z własnego przepisu. Swój skonsultowała z Draco. Może nie była najgorsza z eliksirów, ale zdecydowanie nie należał do jej ulubionych przedmiotów.
- Teraz macie je uważyć, a potem wybierzemy sobie kogoś, by sprawdzić skuteczność. - polecił im dziwnie patrząc się na nią.
Snape zawsze był dla niej niemiły w przestrzeni publicznej. Potrafił jednego dnia wysłać jej dawkę eliksirów odżywczych, a drugiego przy całej klasie zjechać od góry do dołu. Nie tylko ona się nad tym zastanawiała, robili to też bliźniacy i Draco. Na razie nie doszli do żadnej wiarygodnej konkluzji. Do sali nagle wszedł drobny Gryfon, którego kojarzyła tylko z tego, że latał wszędzie z aparatem.
- Panie profesorze, mam zaprowadzić Hesper Potter na górę - oświadczył.
Snape zmarszczył brwi.
- Potter ma jeszcze przed sobą jedną lekcje eliksirów - wycedził - Przyjdzie na górę, gdy lekcja się skończy.
Dzieciak poczerwieniał.
- Ale profesorze.... Pan Bagman chce ją widzieć natychmiast... Ma zabrać swoje rzeczy.
- Dobrze, dobrze... Potter przyjdziesz potem i uważysz mi to antidotum, a teraz zejdź mi z oczu.
Hesper posłusznie wzięła swoją torbę i poszła za dzieciakiem. Gdy tylko zamknęły się drzwi od lochu, zasypał ją mnóstwem pytań.
- Niesamowite, co? Najmłodsza uczestniczka turnieju! Jak to jest? Jak się dostałaś? Wiesz, że będą wam robić zdjęcia!?
Hesper wzięła głęboki oddech, by nie przywalić dzieciakowi.
- Zamknij się -warknęła tylko.
Wystraszony, nie odezwał się już. Podprowadził ją tylko pod jakieś drzwi i odbiegł. Zapukała i weszła. Znalazła się w małej klasie, wszystkie ławki stały w rządku pod ścianą. Byli już tam wszyscy reprezentanci i sam Bagman.
-Oto i ona! -zawołał ten ostatni - Zawodniczka numer cztery! Wejdź, Hesper, wejdź nie ma czego się bać, to tylko ceremonia sprawdzania różdżek, reszta sędziów zaraz przybędzie. Ekspert już jest, rozmawia z panem Dumbledorem. A potem mała sesja zdjęciowa. To jest Rita Skeeter - dodał wskazując na czarownice w karmazynowej szacie - Pisze mały artykulik dla Proroka Codziennego.
- Może nie taki miały, Ludo - powiedziała, wpatrując się w Hesper.
Jej blond loki były poukładane w najdziwniejsze kombinacje. Nosiła okulary z mnóstwem kamieni, a przy boku miała torebkę z krokodylej skóry.
- Czy mogłabym zamienić słówko z Hesper, zanim zaczniemy? - zapytała Bagmana - Najmłodsza reprezentantka, sam rozumiesz, by ubarwić artykuł.
- Oczywiście! - krzyknął Bagman.
CZYTASZ
venus • tomarry ♀️
FanfictionHesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuja, traktowana jak służaca. Do świata czarodziejskiego wchodzi jako straumatyzowana, pragnąca zemsty dziewczyna z czarnym humorem. W kim zdob...