Rozdział 58
Siedzieli w pokoju wspólnym Slytherinu. Hesper, bliźniacy, Draco, Pansy, Blaise, Theodor, Adrien Pucey, Graham Montague i Madison Moore. Było już dawno po ciszy nocnej. To Hesper zebrała ich w tamtym miejscu. Wybrała te osoby, które jej zdaniem, najbardziej nadawały się do rozwiązania problemu.
- Obrona przed czarną magią - powiedziała wprost - młodzi Ślizgoni nie nauczą się jej dobrze w obecnym wydaniu.
To była oczywistość i każdy z tamtego pokoju to wiedział.
- Co zamierzasz z tym zrobić? - zapytała Moore - To musi być sekret, Umbridge nie cofnie się przed niczym.
Hesper kiwnęła głową.
- Każda zorganizowana grupa odpada - dodał Draco - Od razu wywęszy.
Bliźniacy uśmiechnęli się szeroko.
- Zachowalibyście się wtedy jak pewni szczególni Gryfoni - rzekł George.
Sama obecność Freda i George'a mogłaby się wydawać kontrowersyjna, jednak Weasley'owie przekonali do siebie Ślizgonów.
- Co masz na myśli? - zapytała Pansy - Złota Trójca znów w akcji?
Fred zrobił teatralnie urażoną minę.
- Ty się śmiejesz, a Armia Dumbledore'a zaczyna prężnie działać! -powiedział poważnie - Na razie zaczynają od spotykania się po barach i wygłaszania bzdur.
Większość z nich, w tym Hesper, wybuchli śmiechem.
- Armia Dumbledore'a? - dopytała Hesper - Subtelnie - sarknęła.
- A tak właściwie to skąd o tym wiecie, skoro tacy Gryfoni raczej was nie lubią? - zapytał Blaise.
- Jak widać Blaise Gryfoni słyną z dyskrecji - prychnął Draco.
Hesper odchrząknęła.
- Musimy być zatem trzy razy bardziej dyskretni niż zakładaliśmy, to kwestia czasu jak to kółko umiłowania starego dziada wyjdzie na jaw. - powiedziała poważnie - Nie może to nosić znamion żadnej zorganizowanej akcji, najlepiej jakby nie wyszło z poza przestrzeni Slytherinu.
Każdy z nich był pochłonięty we własnych myślach. Mieli świadomość, że musieli coś zrobić z faktem Umbridge, jednak ich zadanie wydawało się totalnie niemożliwe.
- Jakby tylko można to było zrobić bez udziału innych ludzi - mruknął Blaise.
- Ale się nie da Blaise - powiedziała Pansy - Dzieci muszą mieć jakieś instrukcje, przecież same nie nauczą się jak poprawnie je rzucać.
Coś zaczęło świtać w umyśle Hesper, przywołała do siebie dwie książki pochodzące z biblioteki Blacków. Nie bardzo w tamtym momencie interesowało ją to, że jedna z nich traktowała o nielegalnych splotach zaklęć.
- Właśnie w tym problem, jakby tylko można było to tak zrobić... - odparł Blaise.
W głowie Hesper zaczęła się klarować wizja.
- To raczej niemożliwe Blaise, nie ma zaklęcia, które by pozwalało na automatyczne podawanie instrukcji, tak bez udziału ludzi...
Hesper uśmiechnęła się szeroko. Dyskusja kolegów i koleżanek pozwoliła jej wpaść na pewien pomysł.
- Zaklęcia można zawsze spleść - powiedziała enigmatycznie - Fred, George jakiś pokój w lochach?
- W lochach jest dużo lochów, Hesper... - odpowiedzieli szczerząc się.
CZYTASZ
venus • tomarry ♀️
FanfictionHesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuja, traktowana jak służaca. Do świata czarodziejskiego wchodzi jako straumatyzowana, pragnąca zemsty dziewczyna z czarnym humorem. W kim zdob...