płomień yule

1.9K 219 79
                                    

Rozdział 111
(TW! przemoc, krew)

Czas do Yule minął bardzo szybko, nim się obejrzała to znów musiała się przygotowywać. Założyła prostą, elegancką szatę, czarną, a jakże by inaczej. Makijaż, fryzura i biżuteria też były raczej proste, jednak odpowiednie do okazji. Do torebki włożyła mnóstwo prezentów, przez to, że nie miała już sowy, musiała pożyczyć jedną od bliźniaków i wysłać je na miejscu. Grimmauld Place było ozdobione symbolicznie, choć Hesper siłą musiała powstrzymywać Mróżkę, by nie dokładała więcej, w końcu skończyło się na tym, że wysłała ją i Stworka do domu Billa, gdzie skrzaty miały pomóc Fleur w przygotowaniu święta.

Tuż przed porą obiadową przenieśli się za pomocą kominka do Muszelki, nadmorskiego domu Billa Weasley'a i Fleur Delacour, gdzie zostały zorganizowane jej siedemnaste urodziny. Tym razem za oknami jednak leżał śnieg, a dom był przystrojony w tradycyjne świąteczne ozdoby dla czarodziejów. Na miejscu prócz gospodarzy byli już wszyscy zaproszeni goście, Charlie, Percy ze swoją dziewczyną, Audrey Haskell, którą Hesper ledwo kojarzyła ze szkoły, Fred, George z Madeline Moore i Severus Snape. Przywitali się oczywiście ze wszystkimi, a później wysłała razem z bliźniakami swoje prezenty dla Pansy, Blaise'a, Dracona, Narcyzy Malfoy, czy Lucjusza, Barty'ego i Voldemorta. Dla trzech ostatnich mieli wspólny prezent, fajerwerki tworzące mroczne znaki na niebie mieniące się albo na klasyczny zielony, lub jarzeniowo - różowy. Choć dla Voldemorta Hesper miała też oddzielny.

- Chodźcie już do stołu! - zawołał do nich Bill Weasley.

Tak też zrobili, każdy stanął przy wskazanym mu krześle. Stół uginał się wręcz od ciężaru potraw i tych tradycyjnie brytyjskich i tych z Francji. Mimo, że rodzice Fleur nie mogli przyjechać na te święta, Delacour chciała wprowadzić trochę własnych tradycji. Świeczniki jednak zostały, choć były zupełnie inne niż te, które Hesper do tej pory widziała. Wykute w niebieskawym kamieniu. W dotyku były dość zimne, zważając na fakt, że paliły się w nich świece. Każda świeca na świecznikach zapłonęła jasnym światłem, oznaczało to, że każdy z nich wypełnił swój cel. Przymknęła oczy. Nie miała pojęcia co chciała osiągnąć do następnego Yule, czuła, że każdy swój cel spełniła, albo mogła go dopiero spełnić za kilka lat. Jej świeca zgasła, w tym samym momencie gdy każdy zabierał dłonie ze świecznika. Ona też to zrobiła, choć czuła przelotne spojrzenia na sobie. Zignorowała je. Po prostu usiadła na swoim miejscu. Zaczęli posiłek. Jedli, rozmawiali między sobą. Hesper głównie rozmawiała z bliźniakami, w końcu nie miała zbyt często okazji tego robić. Były to raczej błahe rozmowy i luźne, było w końcu święto. Podczas niej oddali jej Cruxa, który kilka dni przebywał w dworku Riddle'ów i w domu Voldemorta razem z Nagini. Jedzenie zajęło im długo, Fleur na prawdę się postarała. W końcu skończyli, i przyszedł czas na prezenty. 

Jeszcze podczas jedzenia do Muszelki przyleciały sowy z najróżniejszymi prezentami dla wszystkich. Hesper dostała wręcz tradycyjnie perfumy od Blaise'a i jego matki, od Pansy paczkę książek ze zbiorów Parkinsonów, które jak stwierdziła interesują tylko takich ludzi jak Hesper. Od Malfoy'ów również dostała książki, tylko tym razem o historii magii, takiej jakiej jeszcze nie dało się uświadczyć na lekcjach. Barty postawił również na książki, ale na temat czarodziejskiej ekonomii, podobne sprezentował bliźniakom. Były to prezenty użyteczne, w końcu prowadzili biznes, a Hesper zamierzała prowadzić ich więcej. Od Voldemorta za to dostała bardzo nietypowy prezent, bo był to kruk. Na prawdę wielki kruk, który miał zastąpić jej sowę. Lord stwierdził, że kruk idealnie pasuje do jej osoby. Według notatki to była samica.

- Antares? - zapytała na głos Hesper, wypowiadając pierwsze imię jakie przyszło jej do głowy.

Kruk nie wyglądał jakby mu to przeszkadzało, więc stwierdziła, że właśnie tak miało zostać. Przeszła do prezentów wręczanych osobiście. Jej prezenty były labo zrobione przez nią, lub kupione z pomocą Mróżki, gdyż Hesper obawiała się pojawiania na Pokątnej czy w Hogsmede. Dla Billa i Fleur przygotowała, jak się śmiała, prezent przedmałżeński, czyli część oryginalnej zastawy stołowej rodziny Ravenclaw, wyczajoną na Nokturnie przez Mróżkę za na prawdę małe pieniądze, a z potwierdzoną autentycznością przez gobliny. Od nich Hesper dostała książki, jednak praktycznie nie możliwe dla niej do zdobycia, bo były one kupione od goblinów. Charliemu Hesper sprezentowała coś na co wpadła zupełnie przypadkiem, i to jeszcze opieprzając Rona Weasley'a, czyli czarodziejskie szachy, tylko, że zamiast pionków były figury smoków, dostosowane kolorami do danego kompletu pionków, siłą i mocą do rangi danego pionka. Tak na przykład Rogogon Węgierski był hetmanem pionków czarnych, Opalooki Antypodzki, gońcem białych, Żmijoząb Peruwiański hetmanem białych, a Czarny Hebrydzki oczywiście królem pionków czarnych. Zamiast zbijania, pionki i figury ziały w siebie ogniem.

venus  • tomarry ♀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz