Rozdział 86
- Zakochałaś się w niej czy co? - syknęła jej do ucha Pansy.
Od pięciu minut Hesper na śniadaniu wpatrywała się w Hermionę Granger. Według jej obliczeń, a Hesper miała już spisany praktycznie cały plan mugolaczki, Hermiona miała tamtego dnia spotkać się z dyrektorem. Zaprzeczyła leniwym ruchem głowy.
- Ja nie, ale może Dumbledore to zrobił skoro zaprasza ją tak często na herbatki i dropsy. - szepnęła jej do ucha.
Pansy rozszerzyła oczy w szoku, jej szczęka prawie sięgała podłogi.
- Na prawdę?
Uciszyła ją dłonią.
- Muszę się dowiedzieć dlaczego - wyjaśniła.
- Mogę pomóc - zaoferowała się Parkinson.
Zmarszczyła brwi. Ufała w pewnym stopniu Pansy, nie nazwałaby tego pełnym zaufaniem, do nikogo takiego nie posiadała, ale nadal była jedną z najbardziej zaufanych jej osób.
- No proszę, nikomu nie powiem - szeptała i wlepiła w nią szczenięce spojrzenie.
Hesper tylko pokręciła głową ze zrezygnowaniem, jednak zgodziła się. Nawet jeśli musiałaby powiedzieć Parkinson o ty, po której tak na prawdę stronie stoi. W końcu Draco wiedział, z ważniejszych osób został Blaise i Pansy właśnie.
- O czym tak tam szepczecie? - ożywił się Zabini, siedzący na przeciwko ich - Mama zawsze powtarzała, że to niekulturalne...
I w tym momencie zorientował się jaką gafę strzelił, Pansy posłała mu takie spojrzenie, które mogłoby zabijać. Hesper uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.
- Jak widać nie wszystkim, więc nie możesz mnie obwiniać, bardzo mi przykro - rzuciła - W dodatku ciekawość nie popłaca Blaise, pilnuj swoich spraw.
Nie odpowiedział jej, był zbyt skonfundowany, co Hesper skwitowała ironicznym prychnięciem.
- Na prawdę myślicie, że mnie takie rzeczy ruszają? - zapytała retorycznie.
Nikt jej nie odpowiedział.
...
Dzień minął im dość szybko, pomagała coraz bardziej polepszająca się pogoda, zaczynał się w końcu marzec. Wieczorem siedziały z Pansy w dormitorium, a Hesper pokazywała jej Mapę Huncwotów.
- Na prawdę twój ojciec, pan Black i pan Lupin stworzyli coś tak genialnego? -była pełna ekscytacji - Ile rzeczy można z czymś takim robić!
- Myślisz, że nie robiliśmy - Potter uniosła brwi do góry
- Zawsze zastanawiałam się jak wy to robicie, chyba mam już odpowiedź - zaśmiała się - A ten czwarty? Tu są cztery pseudonimy.
Przez twarz Hesper przemknął gniew, choć już po chwili zastąpiła go maska obojętności.
- To Peter Pettigrew - jego nazwisko wręcz wypluła.
Pansy od razu spoważniała, wymamrotała przeprosiny.
- Niepotrzebnie, nie wiedziałaś - rzekła Hesper - W dodatku otrzymał już swoją karę
CZYTASZ
venus • tomarry ♀️
FanfictionHesper Potter nigdy nie miała szansy na bycie dzieckiem. Wychowana przez znęcających się nad nią ciotkę i wuja, traktowana jak służaca. Do świata czarodziejskiego wchodzi jako straumatyzowana, pragnąca zemsty dziewczyna z czarnym humorem. W kim zdob...