1

7 1 6
                                    

Wtorek 6:00

Wstałem niezwykle wcześnie. Już od piątej rano zakuwałem do kolokwium. Nie wiedziałem za bardzo jak się za to wszystko zabrać. Ostatnio życie się nieco bardziej skomplikowało, zwłaszcza to rodzinne. Oczyma wyobraźni wróciłem do mojego pierwszego spotkania z Nią. Jeden moment, jedno spojrzenie... i Jej para oczu. 

Zawsze się zastanawiałem jak do niej zagadać, co zrobić, żeby mnie jakoś zauważyła i nie ignorowała mojej obecności. Tamtego dnia też miała jakieś zajęcia, ale już nie od rana, bo nie widziałem jej drobnej postaci przecinającej w połowie opustoszony parking. 

Wieczorem widziałem jak czekała na kogoś, potem jakiś facet się do niej zbliżył. Przytulili się na powitanie i poszli gdzieś. Byli w zasięgu moich oczu, kiedy wybierałem się na wieczorne zajęcia. Cały czas zastanawiałem się jak Ona się czuje. Czy jest bezpieczna? Czy tamten laluś nic jej nie zrobi? 

Nie znałem go, nie ufałem mu. Zasada numer jeden - nigdy nie ufaj, jeśli ktoś wygląda podejrzanie. A tamten facet właśnie tak wyglądał. Całe półtorej godziny później wreszcie opuściłem budynek uczelni, który na pewno widział czasy II wojny. Chciałem odetchnąć chwilę świeżym powietrzem. 

Sam pojechałem za miasto, gdzie od zawsze było moje ulubione miejsce. Któregoś dnia wypatrzyłem to wzgórze, które ukazywało całe miasto w pełnej okazałości. Teraz pomimo mrozu wyglądało jeszcze piękniej. Światła ulic zlały się w jezioro żółtego światła. Wieczory na tym wzgórzu dodawały temu miejscu jakiś urok. Boże, ile ja bym teraz dał, żeby się tu pojawiła Ona. Trzymałbym ją za dłonie, żeby nie zmarzła i jeśli by tego chciała przytulałbym ją.

Niestety teraz jedyne co mi towarzyszyło to chłód i samotność. Jej tu nie było. Oczyma wyobraźni widziałem jak się śmieje z tamtym facetem, jak z nim rozmawia i jak zapewne snują jakieś wspólne plany.

Pewnie byście się spodziewali, że jak wracałem to ich spotkałem i widziałem jak... nie wiem, śmieją się, gadają czy całują. Niestety, tutaj was rozczaruję. Nie widziałem ich, nie wiem jak to się skończyło. 

Gdybym tylko wiedział jakie będą skutki tego wieczoru na pewno bym zrobił wszystko, żeby nie dopuścić do tego nie spotkania. Na razie nie zdradzę wam za dużo szczegółów, ale wiedzcie, że nigdy nie widziałem tego, co się u niej stało.  

Piątek 6:00 

Niby tylko 3 dni, ale Nią zmieniła jedna sekunda. I jego wiadomość. Długa. Niszcząca. 

Jak on mógł? 

Nie zasłużyła sobie na to. Na niego. Na cały ten syf. Nikt mi nie powie, że sobie na to zasłużyła. Nikt nie ma prawa tego powiedzieć. Nie po tych wszystkich latach, przez które jej oczy straciły cały swój blask, a sztuczny uśmiech stał się tak realny, że nikt z was nie rozpozna między nimi różnicy. 

Na zewnątrz wyglądała niezmieniona. Jeśli ktokolwiek z was by ją minął na ulicy na pewno by się do was uśmiechnęła. Lekko, ale jednak. Nadal chodziła na zajęcia, nadal robiła zakupy, gotowała, sprzątała... ale nocami na pewno płakała. Z rozerwanym sercem, złamanym umysłem i po raz kolejny odebraną nadzieją na poprawę jej myślenia. Zapytacie mnie skąd to wiem? W weekendy zawsze zostawała sama, a wtedy światło w jej pokoju świeciło się do późnych godzin. Zaczęła też nosić lekki makijaż, zwłaszcza wokół oczu. Zupełnie jakby chciała ukryć kolejną ciemną noc, która zostawiała na jej twarzy ciemne ślady. 

Nawet jeśli komuś powiedziała o tym, co czuła to na pewno nie była w stanie dobrać tego wszystkiego w odpowiednie słowa, bo żadne słowa nie potrafią określić złamane serce, ból po stracie czegoś tak ważnego jak odebrana nadzieja i skradzione przez kogoś emocje. No jak to komuś wytłumaczyć, kiedy cały świat nagle się zapadł, serce rozerwało się na kawałki, a łzy nie pomagają?

Dzisiaj rano dalej wspominałem Jej uśmiech. Był niezwykły, niemal pozwalał zapomnieć o tym, że na świecie istnieje zło. Dawała to, czego najbardziej potrzebowała od innych. Przy niej każdy mógł poczuć się bezpiecznie. 

Cały dzień zastanawiałem się jak można być kimś takim jak tamten facet. Spotkał na swojej drodze niemal anioła i tak Ją potraktował. Gdybym tylko mógł jej jakoś pomóc... ale nie wiem jak. Na pewno nie będzie chciała gadać z facetami. Nawet jej się nie dziwię. Ja też unikam dziewczyn jeśli któraś uderzy w czuły punkt. 

Nie wiem czy ktokolwiek mnie zrozumie. Przy niej naprawdę byście zapomnieli o waszych problemach, poczulibyście się naprawdę wysłuchani i co najważniejsze - zrozumiani. Czuję się jakbym był jakimś obcym w moim własnym życiu, ale jak Ona pojawia się w tym jednym, krótkim wspomnieniu, wszystkie problemy nagle jakby maleją, a Ona pomaga mi zrozumieć siebie. I nie wiem czemu, ale też nie mam za dużo wspomnień z przeszłości. Może zamknąłem już tamte drzwi i podpisałem je "zapomniane"

Jeśli miałbym tamtemu palantowi doradzić cokolwiek chyba bym się posłużył jakimś cytatem. Ostatnio do mnie dociera tylko jeden "Niektórzy pojawiają się znienacka. Mieszają, mącą w naszych sercach. A potem znikają bez pożegnań." 

Ona też zniknie. Zniknie bez słowa. Zamknie się w sobie, odetnie social media pragnąc, by wszyscy o niej zapomnieli i żeby mogła pomyśleć o sobie. 

I ma do tego pełne prawo. Wtedy zaboli to innych, może nawet ktoś będzie za nią tęsknić, ale Ona będzie chciała po prostu pobyć sama. Więc dam wszystkim pewną radę - pozwólcie jej odpocząć. Pozwólcie jej na chwilę zniknąć. Nikt nie wie co siedzi w jej głowie, bo nikomu o tym nigdy nie mówi. I nikomu nie powie, więc lepiej na Nią nie naciskać. Nie pytać o nic, pozwolić jej milczeć. Po prostu dać jej żyć.

Zapomnienie [ZAKOŃCZONE]Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora