3

3 0 0
                                    

Sobota 8:00

Od dwóch tygodni nadal jej nigdzie nie ma. Zniknęła. 

Każdy w mieście o niej mówi, ale nikt nie wie dokładnie co się z nią stało. Niektórzy nawet uważają, że skończyła ze sobą. Ona by tego nigdy nie zrobiła. Wydawało mi się nawet, że widziałem ją wczoraj wieczorem w sklepie, ale gdy podszedłem bliżej zauważyłem różnice w wyglądzie. 

Boli mnie to, że mogę jej już nigdy nie zobaczyć. Ona była dla mnie powodem do uśmiechu, tylko Ona potrafiła naprawić Świat swoją obecnością. 

Niesamowite w niej jest to, że nigdy jej tak naprawdę nie poznałem, a jednocześnie czułem, że jest mi cholernie bliska. Czułem się zrozumiany, wiedząc że ona gdzieś tam jest i że naprawi komuś dzień, może nawet uratuje komuś życie. 

Nie chciałem wierzyć w to, co o niej mówili. Nie byłaby w stanie tego zrobić. Ona była dla tego świata ważną osobą. Nie mogła odejść, dopóki jej o tym nie powiedziałem. Ona zasługuje na wszystko, co najlepsze. Nawet jeśli Ona nie ma o tym pojęcia, to musiałem jej o tym powiedzieć. 

Godzina 15:30

Cały dzień próbowałem się uczyć na zaliczenie, bo przecież sesja za rogiem (dla tych co nie wiedzą - każdy semestr na studiach kończy się serią zaliczeń i egzaminów z przedmiotów, czyli sesją). Z każdym kolejno czytanym słowem ogarniała mnie coraz większa pustka. Co jeśli naprawdę jej już nie ma? 

Zrezygnowany odłożyłem laptop z powrotem na stolik i powoli wstałem. Muszę trochę odpocząć. Niewiele myśląc podszedłem do lodówki i złapałem zimną butelkę piwa, które czekało chyba właśnie na chwile jak ta. Nie oceniajcie mnie - nie piję często. Muszę brać leki. 

Sięgnąłem po otwieracz. Syk napoju spowodował, że na chwilę spojrzałem przed siebie, jednak kiedy poczułem zimny płyn na dłoni, natychmiast wróciłem do pełni myśli. 

"Cholera" przepłynęło mi przez myśl. Naprawdę muszę zacząć panować nas sytuacją. Jestem przecież facetem i muszę panować nad tym co robię. 

Z jednej strony nienawidziłem siebie, że nie mogłem Jej jakoś pomóc. Nie wiem, pogadać, zaczepić... Cokolwiek. Zrobiłbym wszystko, żeby Ją ochronić przed wszelkim złem. Nie wiadomo dlaczego, ale czułem się winny jej zniknięcia. 

Jednak z drugiej strony nigdy jej nie znałem. Nie wiedziałem o co chodzi z nią, nie wiedziałem przez co przechodzi, co czuje i co zrobi. 

Nie chciałem wracać do starych nawyków, rozwiniętych jeszcze w czasie liceum. Tamte czasy były dla mnie jakby wymazane z głowy, zamknięte przed innymi . Zupełnie jakby były w zamkniętym pomieszczeniu z ogromnym znakiem "Nie otwierać". Może dlatego ją trochę rozumiałem. Każdy z nas ma takie drzwi, których się nie otwiera i wspomnienia, do których się nie wraca. 

Chociaż może opowiem wam o jednym z nich. Ale na pewno nie teraz. Potrzebuję na to więcej niż jedno piwo i o wiele więcej czasu, niż mam  teraz. Wspomnienia potrzebują analizy, dokładnych opisów obrazu i emocji, a to pochłania wiele czasu, energii... i łez. 

Kiedy butelka była już pusta, zerknąłem na komputer. Naprawdę nie chciało mi się uczyć. Wolałbym szukać Jej, ale tą sprawą zajmowała się policja. Aż jestem ciekawy kto prowadził sprawę. Miałem nadzieję, że funkcjonariusze przyłożą się do pracy i chociaż raz zrobią wszystko jak należy. 

W internecie też było głośno o jej zniknięciu. Na kilku portalach nawet pojawiły się zdjęcia chłopaka, z którym wyszła ostatnio. Patrzyłem uważnie na te fotografie, próbując zapamiętać każdy szczegół jego twarzy. Miał bliznę po rozciętym łuku brwiowym, ciemne włosy, niewielki zarost i okulary. Z relacji "świadków" czyli kilku znajomych nie był jakoś mega specyficzny, ale mimo to nie podobał mi się. 

I tak jak się pewnie domyślacie, również zacząłem go podejrzewać, tym bardziej, kiedy na jednym z portali przeczytałem o ich "sytuacji". Znienawidziłem gościa z całego serca. Jeśli to serio jego wina, mógł być pewny, że nie wyjdzie z tego wszystkiego w jednym kawałku. 

Szukanie Jej przerodziło się w swego rodzaju obsesję wielu jej znajomych. Na ulicach można było dostrzec ulotki z jej zdjęciem. Była wszędzie. 

Jakkolwiek chciałem pomóc, nie mogłem nic zrobić. Nie wiedziałem o niej za wiele, bo po jej social mediach nie krążyło wiele informacji. Nawet nie podawała informacji o tym gdzie mieszka czy kiedy ma urodziny, a wszystkie zdjęcia profilowe były z neutralnych miejsc, które można wszędzie znaleźć. Nigdy nie podawała swojej lokalizacji, co raczej nie pomagało w namierzeniu Jej. 

Godzina 21:00

Byłem już trochę zmęczony próbami znalezienia jakiś śladowych informacji o Niej. Nie mogłem jednak zasnąć, więc założyłem buty i opuściłem mieszkanie. Studia to cholernie trudny czas, a każdy kolejny stres może być dla wielu po prostu ostatecznością. I nie mówię tu o ludziach, którzy poszli na uczelnie wyższe, żeby się pokazać czy żeby prowadzić wieczne imprezy. Mówię o tych, którzy próbują zacząć życie na nowo, próbują osiągnąć sukces, próbują wyrwać się z toksycznego środowiska. 

Muszę przyznać, że ulice miasta poza ulotkami o Niej były... normalne. Zupełnie jakby nic się nie stało. Świat dalej krążył wokół słońca (i nie wkurzajcie mnie płaskoziemcy i inni wyznawcy czarów), każdy kolejny dzień mijał jeden za drugim. Ludzie nadal normalnie pracowali, uczyli się i żyli jakby nic się nie stało. Nie rozumiałem jak inni mogli żyć normalnie, kiedy zdecydowanie nic nie było na swoim miejscu. A już na pewno nie dla mnie. 

Przystanąłem na chwilę w bezruchu patrząc na kolejną ulotkę z Jej zdjęciem. W rzeczywistości była o wiele piękniejsza. Zdjęcia nie oddawały pełni jej oczu i uśmiechu, którym obdarowywała ludzi wokoło. 

"Znasz ją?" usłyszałem zza pleców. Kiedy się odwróciłem zauważyłem kobietę po sześćdziesiątce. 

"Nie" rzuciłem, pomimo że chciałem z całych sił powiedzieć zupełnie na odwrót. 

"Pewnie wyjechała sobie za granicę" kobieta zaśmiała się lekko. "Młodzi już tak mają".

"Zna ją Pani?" zapytałem próbując nie wybuchnąć.

"Nie, ale..." zaczęła.

"To lepiej niech Pani zamknie mordę. Nie zna jej Pani i nie wiadomo co się stało" nie czekając na odpowiedź ruszyłem przed siebie. Boże, jak ci ludzie mnie czasami wkurzają to aż chyba jakiś talent mają do tego. 

Miałem już naprawdę dosyć tego wszystkiego, ale jednocześnie nie chciałem wracać do pustych czerech ścian mojego mieszkania. 

Wybrałem więc inną drogę. 

Zapomnienie [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now