2

5 0 0
                                    

Czwartek 8:00

Wyszła wcześnie w pośpiechu. Była zaledwie szósta rano, a Ona jakby uciekała. Wiele razy oglądała się za siebie, jakby czuła na sobie czyjś wzrok i już nie wiem czy chodziło o mnie czy ktoś inny ją obserwował. Jeśli tylko bym mógł ją ochronić, na pewno bym to zrobił. Żeby mnie nie zauważyła szybko odsunąłem się od okna. Nie chciałem jej przecież przestraszyć. Już i tak się bała. Tylko pytanie brzmi - kogo i dlaczego?  

A więc się zdecydowała. Uciekła. Bez słowa, bez wytłumaczenia, bez pożegnania. Zapewne nikomu nie odpisze na wiadomości, nie skomentuje zdjęcia na Facebooku czy Instagramie. Bałem się, że coś naprawdę mogło coś się z nią stać. Nie zasługiwała na nic złego. Była aniołem dla innych, jednak sama co wieczór musiała walczyć z demonami na świecie oraz przeszłością, która zostawiła w niej ogromny strach. Właśnie wtedy widziałem, że się bała czegoś, z czym musiała się zmierzyć.

Wyszedłem wcześniej z moich zajęć, bo już nawet wykładowca zauważył, że coś jest nie tak. W stancji przeczesałem wszystkie konta tamtego dupka, o których miałem pojęcie. Jak się okazało, znałem go z widzenia, a moje nieocenione zdolności wyszukiwania ludzi mogłyby czasami zainteresować nawet służby specjalne. Ludzie nie zdają sobie sprawy jak łatwo znaleźć ich dane w internecie. 

Sprawdziłem też Jej konta w nadziei, że chociaż wstawi jakieś zdjęcie, wpis czy chociaż udostępni jakąś zbiórkę dla kolejnego dzieciaka. Nic nie znalazłem. Musiała zdezaktywować konta albo je usunąć czy zawiesić. 

Musiałem mieć pewność, że nic się nie stało, jednak brak Jej aktywności mógł oznaczać kilkadziesiąt rzeczy, a ponad połowa z nich nie napawała mnie optymizmem. Jednak z drugiej strony może rzeczywiście po prostu chciała chwilę odpocząć. Ja po kilku godzinach też zdecydowałem się położyć na łóżku. Założyłem słuchawki i włączyłem muzykę. 

Nawet nie wiem kiedy, ale zasnąłem. Widziałem jej zielone oczy, jej lekki uśmiech... Była idealna. Jej obraz powoli zanikał w miarę pojawiania się innego, o wiele ciemniejszego, mroczniejszego. Znowu wrócił tamten głos. "Nie umiesz nawet normalnie chodzić, jesteś do niczego". Chciałem się wyrwać, ale tamta osoba mnie uderzyła w lewy policzek prosto z liścia. We śnie zacząłem płakać mówiąc "Ja tylko chciałem książkę do szkoły". 

Wyrwałem się ze snu niemal z krzykiem. Znowu do mnie wróciły stare koszmary. Miałem do nich nie wracać, nie rozpamiętywać ich już nigdy więcej. "Jesteś facetem. Nie możesz sobie pozwolić na emocje."

Podniosłem głowę. Na ekranie monitora nadal widniały otwarte strony, na których próbowałem Ją znaleźć. Jak widać, nieskutecznie. 

Piątek 10:00

Wróciłem do domu. Nic nie mówię, wykonuję tylko polecenia od rodzeństwa i rodziców. Nie pokazuję po sobie żadnych emocji, nawet głosu nie podnoszę. Nie warto się z nimi kłócić. 

Ona zniknęła. Ktoś ją widział jak szła z walizkami przez parking, żeby chwilę później pojawić się w autobusie i zniknąć za zakrętem zostawiając za sobą wszystko. Jej przeszłość, jej teraźniejszość, jej znajomych z tej okolicy... i mnie. Zostawiła mnie.

Sprawdziłem ponownie Jej wszystkie social media. Nadal nic nie napisała, nic nie dodała, nawet nic nie polubiła.

Przepadła. 

Nigdy nie czułem czegoś tak silnego. Ona była inna. Dlatego tak bardzo mi się spodobała, mimo że nie znałem jej osobiście. 

Była śliczna. Miała jasną cerę i czarne włosy. Piękne, zielone oczy, Bladoróżowe usta i wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Była taka jak ja. 

Czułem, że jest wręcz dla mnie stworzona. Nie przyznam, ale czułem, że między nami jest jakaś więź. Zupełnie jakbym spotkał moją bratnią duszę, moje przeznaczenie. I poza podobieństwem fizycznym w niczym nie przypominała mojej matki. Ona była inna. Pewnie wiele osób by powiedziało, że jest aniołem. Gdzie się nie pojawiała, zawsze była oazą spokoju. Pokazywała innym, że się liczą. Nie lubiła dyskryminacji i śmiania się z innych.  

Pewnie nikt z was nie będzie zaskoczony faktem, że zawsze miała na głowie słuchawki. Ja też nie lubię słuchać miasta, zdecydowanie bardziej wolę moje nutki w słuchawkach. Świat jest okrutnym miejscem... nie muszę się dobijać słuchając kolejnych osób. No chyba, że bym trafił na Nią... 

Godzina 19:00 

Zniknęła na dobre. Nie mogę Jej znaleźć już nawet na social mediach. Jeśli spotkam tego dupka, który to zrobił, to nie ręczę za siebie. Musiałem iść się dotlenić, więc zabrałem mojego psa na spacer. Te święta będą najgorsze ze wszystkich... 

Mijałem kolejne domy na mojej ulicy, pozwalając by mój czworonożny przyjaciel mnie prowadził przez tylko jemu znane trasy. W pewnym momencie zauważyłem, że się panoszę po ciemnej dzielnicy, która nie nosiła zbyt dobrej opinii, więc szybko zawróciłem. Możecie mnie nazwać tchórzem, ale wolałbym zobaczyć jeszcze choć jeden wschód słońca.

W drodze powrotnej wstąpiłem na chwilę do sklepu, żeby kupić jakiś mały prezent dla pieska. To była już moja coroczna tradycja. Nikt tego nie pochwalał z mojej rodziny, ale z drugiej strony to właśnie mój psiak był ze mną, kiedy miałem gorsze dni. Nie wińcie mnie za miłość do zwierząt.

Tym razem wybrałem małego misia w białej koszulce, bez napisu. Kiedy mój przyjaciel zobaczył prezent obdarował mnie najpiękniejszą radością. Po chwili zabawy z moim przyjacielem zaczęliśmy kontynuować drogę w kierunku domu. 

Kocham tego psa. I dziwne, że w tamtym momencie równie mocno zatęskniłem za Nią. I wtedy dopiero poczułem jak bardzo mi Jej brakowało. 

Zapomnienie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz