- Sei-chan, gdzie idziesz?
Akashi przewrócił tylko oczami.
- Nawet jeśli nie mogę trenować, to jako kapitan powinienem was obserwować, mylę się? - westchnął.
- Chyba masz rację - przyznał Reo ostrożnie.
Akashi miał nieodpartą ochotę się sfejspalmować, ale nadal odczuwał pewien ból. Nigdy nie pomyślałby, że zwykły upadek ze schodów może go tak bardzo ściąć z nóg. Przemierzywszy korytarz, w końcu dotarł do hali Rakuzanu. Wszyscy już ćwiczyli, a on tylko patrzył, jak wykonują cały program treningowy z precyzją i skupieniem.
- Całkiem nieźle - mruknął sam do siebie, siadając na ławce. Byli lepsi z dnia na dzień, szło im wybornie. Ich pozycja, celność, prędkość i praca mięśni zgrywały się perfekcyjnie. Powinien się tym cieszyć.
Cóż, nie mógł.
Nie chodziło o jego pokiereszowane ciało, a o umysł. Ta lasia. Ta, która go popchnęła. Co ona sobie wyobrażała? W dodatku wiadomość, którą wysłał ten idiota Kotarou - "Lubię się kąpać bez piany". Jakim cudem to przeszło? Co było nie tak z tym rudzielcem? To pewnie przez jego włosy, pomyślał ze złością Akashi.
Wstał, gdy szybująca piłka o mało co nie uderzyła go w głowę. Jej zachowanie było niewybaczalne.
- Akashi, gdzie idziesz?
Niestety, nie mógł nic z tym zrobić. Prawdopodobnie miała ją zapisaną w telefonie. Cóż, mógłby ją pozwać i wytoczyć proces, ale cała sprawa wydawała mu się trochę za mała na takie posunięcie. To był wypadek, ale nadal - to ona zepchnęła go ze schodów i to ona sprawiła, że teraz siedział, cały poobijany. W jego głowie rozpętała się prawdziwa burza.
クソ!
To był koniec. Wybiegłszy z hali, ruszył na poszukiwania Nakane. Chciał rozwiązać tę sprawę raz a dobrze. Gdzie ona była?
Po kilkunastu minutach poddał się. Nie mógł jej znaleźć, więc powoli zaczął kierować się na dach. Nie chciał widzieć swoich kolegów z drużyny wesoło grających - sam przed sobą musiał przyznać, że miał zazdro. I wtedy ją zobaczył.
Stała tam, a jej jasnobrązowe włosy spięte były w niesfornego koka.
- Ty - powiedzieli jednocześnie, wbijając w siebie spojrzenia.
- Co ty tu robisz? - zapytał, ale wtedy został wybity z rytmu, gdyż Nakane w super-szybkim-gibkim-wow tempie podeszła do niego, stanęła naprzeciwko jego boskiej osoby i spoglądając w jego oczy, powiedziała:
- Jeżeli chcesz wytoczyć mi proces, to wiedz, że się nie boję. Czekam. A tak w dodatku to dalej mam tego screena, więc możesz się spodziewać ujawnienia twej dziwacznej tajemnicy caluuutkiemu światu gdy tylko znajdę się w niebezpieczeństwie. Więc, proszę, bądź gotowy - skrzyżowała ręce na piersiach - bo wojna zaczyna się tutaj.
Ten monolog tak zbił Akashiego z nóg, że odpowiedział tylko:
- Dobra.
Cóż, wtedy jeszcze nie mogli wiedzieć, jak głupi byli, gdy pieczętowali tą umowę.
***
Dobra. Nie mam nic do rudych, więc no hate plz xD
YOU ARE READING
#Fail | Akashi SeijuurouxOC
FanfictionEpicka historia rołmansu dwóch dość dziwnych ludzi. Zapraszam.