james (didn't) knew the answer.

2.6K 234 461
                                    


hejj, zapraszam do komentowania i gwiazdkowania<3 chętnie też poczytam wasze opinie, gdyby ktoś chciał się swoją podzielić!!

. . .

            Koniec końców Rabastan z niechęcią postanowił przystać na układ, który zaproponował mu James. Zgodnie z umową zajął lewą stronę boiska, zajmując się wyborem drużyny i starając się za wszelką cenę ignorować obecność Gryfonów. Od pojawienia się Ślizgonów minęło coś koło pół godziny, a aktualnie, po kilku wcześniejszych testach, Lestrange zajął się oceną umiejętności kandydatów na pozycję obrońcy.

Regulus, zainteresowany pozycją szukającego, przysiadł więc na trybunach, w towarzystwie Evana Rosiera i Barty'ego Croucha Jr'a. Ich ułożenie było sprzyjające oglądaniu całego boiska, z ich miejsc widok był doskonały, przez co mogli jednocześnie obserwować części Ślizgonów i Gryfonów.

Czarnowłosy stukał palcami o drewnianą powierzchnię kija swojej miotły, trwając w głębokim zamyśleniu.

— Nad czym tak myślisz, Black? — Spytał Evan, przez co chłopak wzdrygnął się lekko, wybity z rytmu.

— Nic, tylko... Nie mogę zrozumieć Pottera — mruknął, a jego wzrok podążył w kierunku ciemnowłosego Gryfona unoszącego się w powietrzu dosyć duży kawałek dalej.

— A jest ktoś kto go rozumie? — Barty uniósł brwi z pogardą, zirytowany samym wspomnieniem nazwiska starszego chłopaka. — To Gryfon. Oni z zasady są nieobliczalni i skretyniali. Nie ma co się nad nim zastanawiać, najlepiej trzymać się z dala od zdrajców krwi takich jak on.

— Mam na myśli to, że odstąpił nam pół boiska — Regulus przewrócił oczami. — Nie próbuję teraz rozłożyć całej osobowości Pottera na czynniki pierwsze, Barty. Ja tylko nie rozumiem dlaczego tak łatwo przystał na taki układ.

— Jest zwyczajnie głupi, ot co — prychnął ciemnowłosy. — Nie ma się nad czym rozwodzić.

Regulus zacisnął zęby, a jego żuchwa drgnęła, gdy stłumił w sobie irytację.

— Dzięki, Crouch, rozwiałeś wszelkie moje wątpliwości. Nagle wszystko stało się jasne i kompletnie nie mam już więcej przemyśleń — powiedział, a w jego głosie rozbrzmiewał mocno wyczuwalny sarkazm i lekki sztuczny entuzjazm. — Dokładnie na takie rozwiązanie sprawy czekałem. Jak to miło, że mamy na roku takiego wielkiego myśliciela.

Naburmuszony Barty prychnął tylko i trzepnął go lekko w ramię. Evan zaśmiał się cicho, dając im usłyszeć swoje zachrypnięcie, a Regulus podniósł się i stanął przy barierce, opierając dłonie na jej brzegu. Postanowił zignorować Barty'ego i samemu zająć się próbami zrozumienia Pottera. 

James wyróżniał się na tle reszty Gryfonów, jako jedyny nieprzebrany w strój do gry. Najwyraźniej nie planował tego dnia zbyt wiele wyczynów sportowych, a nawet jeśli, to Regulus tak samo jak każdy inny dobrze wiedział, że Potter byłby doskonałym szukającym nawet z zasłoniętymi oczami i związanymi rękami, więc brak specjalnego ubioru nie był dla niego problemem. 

Młodszy z Blacków w duchu naprawdę mocno przeklinał swój pociąg do chłopców, gdy obserwował wysportowaną sylwetkę bruneta, latającego na miotle na gryfońskiej połowie, przebranego w typowo mugolskie ubrania. Musiał wziąć wdech. 

Aby odwrócić swoją uwagę wrócił myślami do tematu podziału boiska. Dlaczego Potter miałby zgadzać się na zaproponowany układ? Regulus był niemal pewien, że Slughorn zwyczajnie zapomniał zapewnić Ślizgonom boisko. Był okropnie roztargniony, a profesor McGonagall wręcz przeciwnie, więc najprawdopodobniej to właśnie Gryfoni mieli prawo do przeprowadzenia eliminacji.

LION'S HEART | JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz