dating out of nowhere.

1.9K 164 173
                                    


            — Rogacz, opowiedz nam wszystko i to zaraz! — Emocjonował się Syriusz, nerwowo chodząc po całym dormitorium. — Ten taniec, pocałunek, zachowanie Evans...

— Łapo, spokojnie — upomniał go Remus i podniósł koc ze swojego łóżka, zarzucając go na ramiona Jamesa, przy okazji dokładnie go opatulając. Brunet siedział przykryty pościelą i wyglądał na zdezorientowanego. — Widzisz w jakim jest stanie.

W rzeczy samej, pomimo wszystkich ciepłych warstw jakie zapewniał mu Lupin, Potter wciąż odczuwał dojmujący chłód, co chwila przebiegały go dreszcze, jego policzki i nos zaczerwieniły się, a oczy miał zmęczone — jego powieki opadały same mimo jego woli. Przebrał się w swój najgrubszy, najwygodniejszy sweter i owinął się co najmniej dwoma kocami. Bolała go głowa i całe ciało, więc słabo kontaktował z otoczeniem, podczas gdy Remus robił wszystko by mu pomóc.

— Widzę — Syriusz westchnął i przysiadł obok przyjaciela. — Mamy dla niego jakąś herbatę?

— Tu jest.

Peter wcisnął Jamesowi do rąk gorący kubek, z którego wydobywał się wspaniały zapach. Po chwili także usiadł przy Potterze, a zaraz po nim Lupin, który wręczył brunetowi czekoladę i łagodnie potarł jego ramię.

— Nigdzie się jutro nie wybierasz, Rogaś — oznajmił troskliwym tonem. — Ani dziś.

— Bez urazy, ale wyglądasz okropnie, bracie — Syriusz ułożył się wygodnie na materacu.

— I tak się czuję — wymamrotał pod nosem, gryząc kawałek czekolady.

— Może spytam madame Pomfrey, czy jest szansa żeby wpadła tu do ciebie? — Zaproponował Remus. — Jeśli się nie uda, to po prostu zaprowadzimy cię do Skrzydła Szpitalnego. Od samej herbaty nie wyzdrowiejesz.

— W porządku — zgodził się Potter i posłał mu lekki uśmiech, chcąc pokazać, że docenia jego starania. — Dziękuję wam.

— Podziękujesz jak wyzdrowiejesz. Pij, zanim wystygnie, James.

Peter i Syriusz wymienili spojrzenie z cieniem rozbawienia. Zwykle rolę matki ich wszystkich starał się odgrywać Potter, ale skoro aktualnie zupełnie nie nadawał się do wypełniania tej funkcji, Lupin wziął sprawę w swoje ręce. Zresztą była to dobra decyzja, bo gdyby to Black albo Pettigrew mieli się opiekować Jamesem, mogłyby wydarzyć się różne rzeczy, które raczej nie powinny mieć miejsca.

Brunet posłusznie wziął łyk gorącej, pysznej herbaty, czując powolne ustępowanie chłodu, który wcześniej ogarnął jego ciało. Musiał im opowiedzieć co się wydarzyło. Nie wiedział jak zacząć, co wyjaśnić dokładniej, co powinien pominąć i zwyczajnie obawiał się mówienia o swoich przeżyciach emocjonalnych.

— Mam dziewczynę — oznajmił po chwili prosto z mostu.

Chłopcy zmarszczyli brwi z niezrozumieniem.

Mam dziewczynę — powtórzył, przez co na ich twarzach wreszcie pojawiły się pełne zaskoczenia reakcje.

— Co?! — Zerwał się z opóźnieniem Łapa. Peterowi opadła szczęka, a Remus spojrzał na niego z zaskoczeniem.

— Masz co? — Spytał zdezorientowany Pettigrew.

Syriusz stał już z powrotem na podłodze. Widać było po nim, że gorączkowo nad czymś myśli i próbuje wszystko poskładać w całość.

— Co mnie do cholery ominęło? Naprawdę aż tyle wczoraj wypiłem?

Obrócił się w miejscu, zakrywając twarz dłońmi. Był w ewidentnym szoku, ale Peter i Remus na pewno nie byli w mniejszym.

LION'S HEART | JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz