ściana (niewiersz)

0 0 0
                                    

-myślę, że te wszystkie "kolory" to są odcienie dzisiejszego nieba, wie Pan?
-Ale dzisiaj pada, proszę Pani.
-nie nie, właśnie dlatego przyszłam do Pana z pytaniem czy nie ma może tego takiego co ostatnio był. zwyczajny taki. nie rzucał się w oczy jak te co teraz na rogu mają. mi starczy mniej tego "bardziej" . Ja, to mam wiecznie problem z odcieniami. Czasem miesza mi się wszystko i choć myślę, że wyjdzie z tego jakiś ładny wierszyk to później to jest tylko dramat gorszy, od tych krupów co się tworzą jak się dobrze nie wymiesza wszystkich myśli ze sobą. barwników znaczy się.
-Pani pyta o barwnik? Takie też mamy
-Nie nie, Ja wolę jak od razu to wszystko ładnie wygląda. Kiedy otwieram farbę i wiem że to ta. Nie kiedy to ja zmieniać ją mam. Przedmiot poznania dostosowuje się do poznającego. myślę że czasem tak jest, proszę Pana.
-To co, zapakować? Może Pani do trzech dni oddać.
-Nie nie, ja jak zabiorę to już nie oddam. Zbyt wysoko te farby stawiam od razu i zanim zdążę się namyślić to wszystko już nimi ubrudzone. ja, pokój, nawet w nozdrzach czasem zostaje ten zapach i jak wstaję to myślę o tym całym malowaniu.
- Może Pani malarzy? Znam takich co i w dwa dni się uporają.
- wie Pan co, ja bym wolała sama. bo jeśli gdzieś coś źle pociągnę pędzlem to może jeszcze zdążę zauważyć i zetrę
-to stanie Pani obok
-Nie nie, czasem ja po prostu lubię sama. warstwa po warstwie. ja i moja ściana.

poezja o gościu w głowie Where stories live. Discover now