34

91 7 5
                                    

Pov 3 osoby

Minął tydzień odkąd Char trafiła na ziemię the100, wiedziała że musi wrócić, ale szczerze nie chciała. Cała sytuacja z Natasha czy powrót Carol nie szedł jej na rękę, nie chciała teraz żadnych poważnych rozmów, chciała się cieszyć spokojem i odpierdalać różne rzeczy z przyjaciółmi. Aktualnie Szar ukrywała się przed Doktorkiem Dziwnym, który został wysłany po jej odbiór, siedziała sobie na najwyższej gałęzi i patrzyła na niebo. Dziewczyna poczuła mocne wibracje w kieszeni, przez chwilę zastanawiała się czy ktoś jej nie podmienił urządzenia z wibratorem, ale na szczęście lub nie, wszystko było na miejscu. Były dwie opcje, albo Szar wyłączy telefon i będzie mieć wyjebane albo zobaczy kto drze ryjca na grupie. Oczywiście ciekawość wzięła w górę i już po sekundzie siedziała z nosem w telefonie.

------------------------------------------

Doktorek: @Szarli gdzie ty kurwa jesteś, szukałem cię od godziny to po pierwsze po drugie dobra herbatka tu jest.

Clarke: dobra bo z natury a nie kurwa jakiś torebek śmiesznych

Lexa: Char wyłaź przecież możesz zawsze nas odwiedzić dzieciaku

Madi: Mama ma rację, plus wszyscy już cię traktują jak rodzinę w tym my

Szarli: Aż mi ciepło na serduszku, ale ja nie chcę wracać, znowu trzeba iść do szkoły, udawać idealna uczennice i sportowca oraz mieć na sobie maski 24/7

Peterek: I tak każdy cię pokocha jaką jesteś, wiesz o tym

Szarli: Pete jako jedyny powinieneś wiedzieć że ci wszyscy ludzie albo lecą na to że się znam z avengejami albo na popularność, nic innego się nie liczy

Pep: Będzie dobrze dzieciaku, bądź sobą i nie myśl o innych

Speedy: Pepperoni ma rację słońce, jesteś cudowna jak jesteś sobą, przekonałam się o tym, czas by oni też cię taką poznali

Szarli: zobaczymy, koniec o mnie. Panie ale dobra tu herbata, będę za 10 minut

Doktorek: ...

Doktorek: Mógłbym jeszcze jedna herbatę?

Clarke: Nie odmówiłabym komuś kto serio ma na nią fioła.

Madi: Złaź z tego drzewa debilu

Szarli: ...

Szarli: to posuń się

Madi: TY DEBILU JEBANY

Madi: ZA DUZO MIŁOŚCI W GŁOWIE? NIE RÓB TAK WIĘCEJ.

Pete: Niech zgadne, siedziała na najwyższej gałęzi po czym zeskoczyła i oparła się o drzewo jakby nigdy nic

Szarli: prawie, zaskoczyłam za jej plecy, prawie by mi z pięści jebla ale się uchylilam

Lexa: Moja córka.. jestem dumna

Szarli: ...

Madi: <3

Matka Nat: Szar, przyjdziesz na chwilę do mnie jak już wrócisz? Proszę..

Szarli: yo, spoko


------------------------------------

NO HEJ TO JA

Po ponad tygodniowej przerwie, wracam do was chyba, nie wiem, zależy od weny. Miłego czytania <3333

Avengeje i przyjacieleWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu