Rozdział 1

60 2 15
                                    

Otoczenie było mroczne i ciemne. Brak było światła. Wokół latały małe, białe motyle. Wśród nich stał mężczyzna i kobieta, którzy zawzięcie rozmawiali.

-Jesteś pewien, że wiesz co robisz?- spytała kobieta

-Oczywiście. To jedyny wybór by osiągnąć cel

-Wiesz, że będą tego konsekwencje? Co zrobisz jeśli kamienie się obudzą?

-Bardzo proste- uśmiechnął się złowieszczo i wziął do ręki jednego motylka- Zniszczę je i każdego kto będzie je posiadał.

Spojrzał na wielkie okno z widokiem na miasto.

***

Mały pokój. Czerwone ściany, dużo bibelotów. Było w nim słychać śpiew starszej pani, która gotowała coś w kuchni. Kobieta była uśmiechnięta i zaczęła mówić do jednego ze zdjęć w salonie.

-Piękny dziś dzień, prawda moi drodzy? Ciasto gotowe- ponownie poszła do kuchni. Wyjmowała juz ciasto z piekarnika kiedy usłyszały nagle wejście d pokoju.

-Madame Razz! Jest bardzo ważna sprawa- była to wysoka i ciemnowłosa kobieta, ubrana w garnitur.

-Nic nie jest ważniejsze niż ciasto- powiedziała Razz

-To nie czas na żarty. Poczułam coś dziwnego- dotknęła się głowy- Myślę, że jeden z kamieni został uaktywniony.

-To nie możliwe- odparła Razz- wszystkie kamienie sa dobrze ukryte.

-Ale nie jedno. Nie to najgorsze- powiedział poważnie.

Staruszka spojrzała z przerażeniem na kobietę. Szybko podeszła do szafy skąd wyciągnęła jedna cegłę. Wpisała hasło i pojawiła się gablota, gdzie były wszystkie kamienie runiczne. Kobieta podeszła do staruszki.

-Jesteś pewna, że czas je aktywować?

-Nie mamy wyjścia. Ktoś musi z nim walczyć.

-A kto to będzie? Znajdziesz kandydatów tak jak kiedy? Tamci zawiedli powiedziała smutno

-Ci nie zawiodą. Mam idealnych kandydatów powiedziała i wzięła dwa przedmioty by dać je przyszłym właścicielą.

***

Etheria, duże i spokojne miasto. Mieszkańcy żyli w zgodzie i spokoju. raz z początkiem roku szkolnego świeciło słonce. Dorośli szli do pracy a młodzież do szkół. Jednak nie wszyscy. W małej piekarni, pod blokiem mieszkalnym smacznie stała 16-letnia dziewczyna, której ciągle dzwonił budzik a ta nie reagowała na niego.

-Catra, wstawaj! Budzik dzwoni i dzwoni! Zaraz się spóźnisz do szkoły!- krzyczał z dołu kobiecy głos

Dziewczyna jednak tylko mruknęła i dalej spała. Usłyszała jednak cichy dźwięk ale nie zwróciła na niego uwagi. Nagle ktoś ściągnął z niej kołdrę co ją wybudziło.

-Hej! Oddawaj to!- zeszła z łóżka by zobaczyć kto przerywa jej sen.

Na środku pokoju stała wysoka dziewczyna i ciemną skórą, czarnymi włosami i niebieskimi oczami, ubrana w zwykła bluzkę i krótkie spodenki. Stała z kołdrą w ręku, śmiejąc się .

-Gdybyś widziała swoja minę. Szkoda, że nie widzę jej na co dzień.

Catra poszła i wyrwała przedmiot z jej ręki.

-Nie powinnaś być teraz w Nowym Jorku i denerwować innych?- spytała z irytacją.

-Haha, bardzo śmieszne. Przyjechałam by zobaczyć jak moja młodsza siostrzyczka idzie do liceum- podeszła do niej zaczęła tarmosić jej włosy.

Shera i KocicaWhere stories live. Discover now