Rozdział 4

27 0 0
                                    

W Etherii nastał nowy dzień. Wszyscy szykowali się do szkoły bądź pracy, niestety nie wszyscy. 

W piekarni Melog wspiął się na łózko chcąc obudzić swą właścicielkę, która smacznie spała. Lizał ją po twarzy, stopach lecz dziewczyna nadal spała mimo równiez dzwoniącego budzika.

-Nie wiedziałem, że to będzie takie trudne-marudził kot. Nagle wpadł na pomysł. Przybliżył się do ucha dziewczyny.

-Catra, Adora przyszła!- krzyknął.

Ta nagle szybko sie podniosła z łózka.

-Adora, tu jest?! Ale nie jestem przygotowana, ubrana umyta- zaczęła nawijać dopóki nie zobaczyła śmiejącego się Meloga.

-Ty mały oszuście! nabrałeś mnie!- była wkurzona.

-Przynajmniej wstałaś, gdybyś widziała swoja minę- nadal sie śmiał.

Dziewczyna zignorowała go i wstała z łóżka. Spojrzała na datę w komputerze.

-To dzisiaj- powiedziała uśmiechnięta i zaczęła szukać czegoś w szafie.

-Czego szukasz?- spytał kot

-Adora ma dzisiaj urodziny. Zrobiłam z tej okazji dla niej prezent.

-I zamierzasz sama jej go dać?

-Oczywiście. Dużo ćwiczyłam. To będzie tak łatwe jak walka ze złoczyńcami- powiedziała i ruszyła sie ubrać.

-Załóżmy, że ci wierzę- powiedział Melog obserwując przyjaciółkę.

***

-Wszystkiego najlepszego, Adoro- powiedział Swift Wind  skacząc na nia kiedy wychodziła z łazienki.

-Dziękuje, kochany. Ale zejdź ze mnie. Muszę zejść na śniadanie.

Śniadanie jak zawsze jadła sama. Dopóki nie przyszłą Sharon.

-To twój plan dnia.

-Dziękuje. Czy tata zgodził sie na przyjęcie- spytała  z nadzieją 

-Niestety uważa to za zły pomysł. Wszystkiego najlepszego- wyszła z jadalni.

Adora wyszła z niej smutna

***

-Mówisz poważnie? Spytał po lekcjach Bow nie wierząc w zachowanie jej ojca- zapomniał jak to jest się bawić. Imprezy to część życia.

-Pewnie nigdy na nie chodził na imprezy. Nie przekonam go.

-Musisz walczyć o swoje to twoje rodziny- zachęcał ja Bow.

Tym czasem w za murem szkoły stałą Catra zbierając się na odwagę podejścia do blondynki.

-Dasz radę- dopingowała ja Scorpia- To twój dzień.

Catra wzięła głęboki wdech i wyszła za muru. Niestety kiedy spojrzała na rozmawiająca Adorę z jej pięknym uśmiechem wróciła

-Nie dam rady- powiedział Catra

-Nie mogę z tobą. Ruszaj!- Scorpia ja popchnęła przez co stanęła przed blondynką z rumieńcem na twarzy.

-Hej-pomachała nieśmiało

-Heej- powiedziała Adora nie wiedząc co się dzieje.

-Ja chciałam ci cos dać. To mój prezent. Znaczy twój prezent- plątała się w słowach, doki nie stanęła przed nią Glimmer.

-Wszystkiego najlepszego Adora- przytuliła się do blondynki

-Dzięki, Glimmer- wyszła z jej ramion. Odwróciła się w stronę Catry ale ta zniknęła.

Shera i KocicaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant