about their first date

141 18 1
                                    

Grudzień 2012

Grudzień jest dla mnie dziwnym miesiącem. Przygotowania do świąt dodawały mi otuchy, jednakże nauczyciele w tym przeklętym miejscu szybko podkopywali nasze dobre humory. Uwzięli się na nadrobieniem materiału przed nowym rokiem. Dlatego też dzień bez jakiegokolwiek sprawdzianu bądź kartkówki był zbawieniem dla nas wszystkich.

Siedziałem na parapecie, czując nieprzyjemne zimno ciągnące od okna. Na kolanach trzymałem otwarty zeszyt z matematyki, którym miałem ochotę rzucić przez całą długość korytarza. Blondyn, który wyklinał naszą nauczycielkę wcale nie pomagał mi się skupić. Jakbym i bez tego umiał się skoncentrować.

Wyczułem wibracje pod udem, więc ze ściągniętymi brwiami sięgnąłem po telefon. Spojrzałem przelotnie na Niall, który w dalszym ciągu wymachiwał nerwowo rękoma i klął pod nosem jak zawodowy szewc.

Od: Lou:
Pamiętaj o wszystkim o czym ci wczoraj wspominałem a pójdzie ci świetnie, a nawet jeżeli ten jeden raz ci nie wyjdzie to pamiętaj, że bez tej jednej piątki i tak będziesz idealny.

Od: Lou:
A teraz proszę o ładny uśmiech

Z uśmiechem przewróciłem oczami i rozejrzałem się po otoczeniu, by zobaczyć na samym końcu korytarza szatyna opierającego się o szafki. Stał w towarzystwie Zayna, który wydawał się być nadto znudzony obecnością jakiegoś trzeciego chłopaka.

Wzdrygnąłem się, gdy do moich uszu dotarł dźwięk upadającego zeszytu. Z zaskoczeniem spojrzałem na swojego przyjaciela, który wyglądał aktualnie jak siedem nieszczęść.

- Co ty dziś taki drażliwy? – Schyliłem się po zeszyt i podałem go blondynowi, który z ewidentną niechęcią z powrotem go ode mnie przyjął. – To tylko kartkówka. Umiesz matematykę, więc nie wiem czemu się aż tak przejmujesz.

- Ojciec wczoraj przyjechał, bo przypomniało mu się, że ma dzieciaka. – Burknął w odpowiedzi pod nosem. Rzucił swoimi notatkami na parapet obok mnie, samemu opierając się o ścianę i przez chwilę wpatrując się pusto w sufit.

- Gadałeś z nim?

W odpowiedzi dostałem prychnięcie i kolejny nerwowy wymach dłońmi. Widziałem po nim, że niekoniecznie chce o tym wspominać. Wiedziałem też, że jeżeli się wygada będzie mu od razu lepiej. Tak działał Niall.

Gdy miał się odezwać rozbrzmiał dzwonek, mówiący nam wszystkim, że lekcja właśnie się rozpoczęła. Drzwi od naszej klasy otworzyły się na oścież a w nich stanęła ta wiedźma od przedmiotu, którego szczerze nie lubiłem. Młoda kobieta uśmiechnęła się do nas ciepło i jednym gestem ręki zaprosiła nas do sali.

- Oczywiście, że nie zamieniłem z nim nawet słowa. Gdy tylko go zobaczyłem to uciekłem do pokoju i już nie wychodziłem. Słyszałem tylko jak się kłócili.

Pokiwałem ze zrozumieniem głową. Ułożyłem plecak na blacie biurka i spojrzałem niepewnie na swojego przyjaciela. Usiadł obok mnie i nie przejmując się lekcją, położył się na ławce i zamknął oczy.

- Czemu do mnie nie przyszedłeś? – szepnąłem, by nie zwracać na nas uwagi. Chłopak otworzył jedno oko by uważnie mi się przyjrzeć. Na jego usta wkradł się szczery uśmiech. Zrobiło mi się o wiele lepiej widząc go całkowicie rozbawionego. Zaśmiał się cicho i odrobinę podniósł, by oprzeć głowę na zgiętej ręce.

- Był u ciebie Louis, więc nie chciałem wam przeszkadzać. Wiem, że takie głupie spotkania nawet po ten pięć minut mają dla ciebie duże znaczenie. A gdybym przyszedł, to Louis zebrałby się od ciebie szybciej niż jest to możliwe.

Westchnąłem chcąc odpowiedzieć. Powiedzieć, że przez to, że jest ze mną ktoś inny, Niall nie powinien zrzucać się na drugie miejsce, ale zanim jakkolwiek otworzyłem usta, nauczycielka z radością stanęła przy tablicy i zaklaskała parę razy, by zwrócić na siebie uwagę.

let's go back to what was beforeWhere stories live. Discover now