5. Wycieczka część II

416 24 16
                                    

Jechaliśmy, aż w końcu za szybą zrobiło się ciemno. Kilka osób w autobusie już spało, ale my nie byliśmy zmęczeni.

Kaarija znów wyjął swój telefon, a ja spoglądałem co robił.

- Obok mnie siedzi mój przyjaciel. Joker men, Justin Biber!- nakierował ekran w moją stronę.

Wybuchłem śmiechem.

- Mój chłopak! Jesteś jak ta piosenka "Boyfriend".

- "If I was youre boyfriend I'd never let you go"- zarecytowałem

-Tak! Będę twoim chłopakiem.

Objąłem go ramieniem uśmiechając się szeroko, a on oparł o mnie głowę.

Czemu ten człowiek sprawia, że czuję się tak szczęśliwy?

-Mamy ten sam pokój hotelowy!- wypalił nagle, przez co na początku go nie zrozumiałem.

Zaczął się śmiać.

-Nie, nie, nie!- dopiero wtedy dotarły do mnie jego słowa.

- Tak, tak i jedno łózko!- pokiwał głową.

Popatrzyliśmy się na siebie w tym samym momecie, a ja znów się zaśmiałem i wbiłem swoją głowę w jego szyję. Poczułem się komfortowowo i sądzę, że on też, ponieważ położył swoją głowę na mojej.

Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy dopóki Jere nie zadał pytania.

- Chcesz pooglądać ze mną mecz hokeja? właśnie gra moja ulubiona drużyna- wskazywał na telefon którym jeszcze przed chwilą nas nagrywał.

Leniwo podniosłem głowę.

- Chcę.

Kaarija podał mi jedną ze swoich słuchawek.

Próbowałem się skupić na meczu, ale to nie były moje klimaty, zamiast tego mój wzrok wędrował na mężczyznę siedzącego koło mnie.

Studiowałem każdy kawałek jego buzi.
Jego błękitne oczy mnie magnetyzowały.

Intrygował mnie jego osoba i zadawałem sobie pytanie: dlaczego czułem jakbyśmy znali się już od bardzo dawna?

W końcu dojechaliśmy na miejsce.

Wszyscy zaczęli wychodzić z autokarów i zbierać by pożegnać się z innymi, ale ja jeszcze nie chciałem się żegnać.

- Chodźmy na imprezę!- zaproponowałem podchodząc do grupki ludzi w której stali moji koledzy z zespołu.

Wszyscy mnie poparli.

Szliśmy znanymi mi już ulicami Liverpoolu w poszukiwaniu dogodnego miejsca. Znalezienie go nie trwało długo.

Mały bar przy głównej ulicy, blisko naszego hotelu wydawał się idealny.

Mimo tego, że było trochę ciasno wszyscy dobrze się bawili popijając drinki.

Pomaszerowałem z piwem w ręku na parkiet.

Poczułem się obseeowawny.

Rozejrzałem się i zobaczyłem Kaarije, który mnie nagrywa. Przed nim stało już całkiem dużo, pustych kieliszków.

Nie przestając plonsać pokiwałem do niego, żeby do mnie dołączył.

Chwiejnym krokiem podszedł do mnie i zaczął tańczyć razem ze mną. Jego dzikie ruchy mnie bawiły.

-Jak się bawicie?- zapytał Kris trzymając w ręku kilka kieliszków wódki.

- Jak widać- wskazałem na Jere.

If I was your boyfriend, never let you goWo Geschichten leben. Entdecke jetzt