Część Siódma Umarli Powstali

33 2 0
                                    

Regeneracja trwała długo, przy skąpych zapasach oleju i przegrzaniu systemu wszystko działa powoli. Tak i było w tym przypadku, trwała to może parę godzin albo i więcej może na zewnątrz już ukazały się mordercze promienie słońca a może jeszcze można było tam wędrować w świetle gazowego giganta, nikt tego nie wiedział od momentu kiedy odcięto zasilanie odcięto też Kolonie od reszty świata zamieniając ją w mauzoleum umarłych którzy nadal nie chcieli się podać i wędrowali po pustych korytarzach, wili się w kanałach wentylacyjnych czy siedzieli w przygotowanych do tego pomieszczeniach obmyślając swe dalsze ruchy w tej grze o przetrwanie a wszystko po to by wytrwać jeszcze tych parę godzin i znaleźć wyjście z tego koszmaru którym stał się ich dom.

Odgłos podobny do przelewającego się gęstego płynu wypełnił powietrze holu, pod wielkimi majestatycznymi drzwiami trup jakby ożył, pozbawione głowy ciało zaczęło drgać jakby podane atakom intensywnej padaczki kiedy rozlana na boki maź zaczęła do niego wpływać przez wszystkie otwory, po około minucie maź uformowała przypominający głowę kształt z którego chwilę później po utwardzeniu się płynu zaczęły wystawać kosmyki włosów a zaraz potem cała biała czupryna, potem pojawił się ekran i tak to przez chwilę trwało kiedy płyn cofał się do złączeń szyi z tułowiem, gdzie ostatecznie zniknął w niewidocznych otworach wracając do niemal już pustego zbiornika. Po tym drgawki ustały ogon przestał latać z miejsca na na miejsce jak opętany, ciało ponownie było martwe, bezpieczne, normalne. Ekran Drona zamigotał żółtym światłem na chwilę pojawił się tam komunikat o krytycznym stanie oleju i wykorzystaniu wszystkich rezerw, jednak Dron dalej miał świadomość i nie czół już tego przeciągliwego bólu jak i pożądania które odebrało mu zmysły kilka godzin wcześniej, system był już zbyt wyczerpany by wykonywać tak skomplikowane obliczenia pozostawiając jedynie podstawowe funkcje programu. Zakończone pazurami łapy drona wbiły się w dziurki od krat które tutaj stanowiły podłogę, on natomiast podniósł lekko ledwo co zmontowaną głowę a w świetle jego żółtych oczu ukazał się dotychczas skąpany w czerni niewielki plecak, nie to nie plecak a jedynie kupa szmat tak ubita by wyglądała jak plecak. Przez chwile wpatruje się w nie z tępym wzrokiem, skądś je kojarzy tylko skąd. Po chwili tępego wpatrywania się w tą kupę szmat z nieokreślonego materiału bo na pewno nie ze skóry, coś do niej dochodzi to jej ubrania a dokładniej jej zwykłe codzienne ciuchy w które zapomniała się przebrać po powrocie z obozu i cały czas paradowała w tym idiotycznym stroju opiekuna które to siłą ściągali z jakiś szkieletów parę dni wcześniej. W jej systemie coś nagle trzeszczy, jakaś głęboko ukrywana myśl przytłumiona przez wymęczenie i nieodczuwane ciepło, podnosi swą prawą dłoń i wyciąga do jednej  z niewidocznych kieszeni ukrytych od wewnętrznej strony. Kiedy jej ręka dotyka czegoś twardego łapie to powoli i ostrożnie, by ostatecznie w świetle jej oczu pojawiła się niewielka zapieczętowana probówka z czarnym gęstym płynem. Pazur wzbija się w pieczeń rozrywając ją bez trudu potem, w chwiejących się rękach zbliża ją do swych ust a następnie wypija. Nagle wszystko wraca do normy, umysł przestaje być przytłoczony zmęczeniem Dron odzyskuje władzę w kończynach dolnych i wstaje na chwiejące się nogi. Niestety włączają się też inne partie systemu, ponownie czuje ból, gorąco i głód jednak po około trzydziestu sekundach które spędziła siedząc bo nie była w stanie utrzymać równowagi i to ustaje. Zwykły olej by tego nie zapewnił, taka mała dawka może by najwyżej ją na chwilę ukoiła a to ją wyleczyło dlaczego? Z prostego powodu, to nie był zwykły olej a specjalnie przygotowany na czarną godzinę płyn chłodzący w którego po jednej sztuce był wyposażony każdy z osobna Morderczy Dron na wypadek właśnie takich sytuacji jak ta, reszta oddziału zużyła już swe zapasy bardzo dawno temu. N jako pierwszy wypił swoją dawkę kiedy po nieprzespanym dniu zapragnął trochę energii, dostał za to całe kazanie ze strony J o tym dlaczego nie warto marnować tak cennych zasobów, lecz ona też nie była lepsza po wbiciu się do Kolonii i wyeliminowaniu z gry N sama z podniety wykorzystała swoją trzeba przyznać bardzo smaczną dawkę i tylko V zawsze chciała to zachować na czarną godzinę taką jak ta. Więc dlaczego nie wykorzystała tego na balu? Z bardzo prostackiego powodu, zdenerwowana zestresowana zapomniała o tym. Tylko skąd się to tu wzięło? Mogła by sobie zadawać pytania siedząca w spokoju psychopatka, i dopiero po chwili intensywnego myślenia to do niej doszło. Lizzy to ona musiała jej to przynieść, przecież kiedyś opowiadała jej o tej ampułce podczas jednego ze spotkań i ona to zapamiętała i chciała ją uratować, tylko trafiła w taki moment kiedy V już nie panowała nad sobą i gdyby nie Uzi? Nie to musiał być ktoś inny ten blaster mógł trzymać każdy idiota a i tak trafił tak że nie zabił jej od razu co można osiągnąć przy zniszczeniu zbiornika na szarą maź a tylko ją na chwilę unieszkodliwił. Przed jej oczami wewnątrz systemu ukazała się niewielka tabela z możliwościami wyboru co ma wyciągnąć z ręki, normalnie miała wszystko przypisane do określonych myśli jednak obecnie szukała czegoś czego jeszcze nie miała okazji użyć, i znalazła latarkę przypisane do myśli o Saturnie bo czemu nie? Na myśl o największym ciele niebieskim w rodzimym układzie, jej ręka cofnęła się i nagle wyszła z niej nie latarka a prawdziwy reflektor który swym białym oślepiającym wręcz światłem dawał widok na niemal cały skąpany dotychczas w mroku hol. Martwa przestrzeń Koloni i jej kroki i metalu od teraz były jej jedynymi towarzyszami w tej podroży, jaki był jej cel? Sama do końca nie wiedziała, prawdopodobnie zwykła ucieczka, lecz przed tym musiała jeszcze kogoś znaleźć a dokładniej dwie bliskie jej osoby których nie zamierzała porzucić na łaskę a może raczej jej brak Bestii.

Piekło Mordercze Drony (Murder Drones)Where stories live. Discover now