Gdy Izuku obudził świt słońca, bez ociągania wstał z łóżka i podszedł do szafy by wybrać dla siebie ubranie, w którym miałby spędzić kolejny długi dzień.
Nie ubierał się jakoś strojnie, był biedny.
Nie ukrywał tego a jednak o jego względy ubiegało się pełno alf jakże i bet.
Co się dziwić? Był najpiękniejszą omegą w miasteczku, ale w między czasie również uznawany był za dziwaka, który kompletnie nie pasuje do reszty.
Izuku nie przeszkadzało to, że inni tak o nim myślą, bardziej przeszkadzała mu samotność jak już, gdyż jedyną osobą, która by go zrozumiała była jego matka. - Inko Midoriya, wynalazczyni.
Przez jej wszystkie nie udane wynalazki, kobietę uznano za świrniętą. Nie przeszkadzało jej to w ogóle, nie potrzebowała towarzystwa.
Jej w zupełności wystarczył jej syn.
Omega do ubrania wybrała białą koszulę z bufiastymi rękawami, skórzane brązowe spodnie oraz niebieską kamizelkę, która upięta podkreślała jego wąską talię.
Izuku gotowy, zszedł na dół do swojej mamy.
- Już wstałeś synku? - Spytała się kobieta, która właśnie dokręcała ostatnią śrubkę w swojej ledwo skończonej pozytywce.
- Tak jak zawsze o tej godzinie. - Pocałował swoją mamę w policzek. - Skończyłaś już?
- Tak, powinno już działać. - Gdy nastawiła pozytywkę ta zamiast grać, zaczęła się dymić a z środka wyleciało kilka śrubek. - Jak zwykle! Cholerstwo nie działa! - Zdenerwowała się. - Kiedyś rzucę to wszystko w cholerę.
- Spokojnie mamo... Dasz radę. - Przytulił kobietę. - Idę oddać książkę. - Chwycił za koszyk, w którym znajdowało się dzieło Szekspira i założył swoje kozaki.
- Dobrze, kochanie! - Pożegnała się z nim i założyła swoje okulary ochronne by wrócić do pozytywki.
Izuku opuścił swoją chatkę, zszedł z kręconych schodów i przeszedł przez swój ogródek, na którym znajdował się kurnik i pełno przeróżnych gatunków kwiatów. - Szczególnie róże. Ulubiony kwiat Izuku.
Wyszedł przez zardzewiałą furtkę i wszedł na główną ulicę po czym szybko przebiegł na drugą stronę.
Spojrzał się na ogromny zegar na kamiennej wieżyczce, gdy wybiła równa 8:00 jak codzień rano wszystkie okiennice rytmicznie się otwarły.
- Bonjour! - Wyjrzała z okna pewna kobieta i przywitała się z Izuku od razu gdy go ujrzała.
- Bonjour. - Izuku Odpowiedział jej z uśmiechem na twarzy. - Jak co ranka... - Pomyślał i ruszył dalej kamienną drogą.
Przeszedł przez kilka kamieniczek, ominął więzienie i poszedł prostą drogą.
Napotkał pijanego mężczyznę, gdy ten się z nim przywitał Izuku delikatnie ukłonił się i poszedł dalej.Spojrzał się na rozejście dróg, gdzie zawsze stał piekarz.
- Jak zawsze z pełną tacą idzie piekarz...- Spojrzał się na mężczyznę, który przenosił na swoje stoisko świeży chleb. - Chyba pora coś kupić.
- Bonjour, Izuku. - Przywitał się uśmiechnięty.
- Bonjour, po proszę jeden bochenek. - Zapłacił mu i dostał bochenek świeżego chleba, który od razu schował do koszyka.
- Dzień po dniu jest taki sam... aż za dobrze rytm ten znam. - Sapnął sam so siebie po tym jak się pożegnał i wszedł do stajni z końmi.
Codziennie dokarmiał je kilkoma jabłkami, tak by stajenny nie zauważył.
YOU ARE READING
Beauty And The Beast // bkdk - abo
RomanceIzuku Midoriya jest piękną i ciekawską omegą, od lat zaszywa się w świecie książek, ponieważ czuje, że nie potrafi się dostosować do społeczeństwa, które uważq go za dziwaka. Pewnego dnia gdy jego matka - Inko, popada w tarapaty, ten zawiera pakt z...