🥀rozdział 4🥀

335 32 13
                                    

Izuku usiadł na krześle, był w nie małym szoku mimo, że sytuacje jak ta przytrafiały się już wcześniej, ale wtedy nie był tak natarczywy jak dzisiaj.

- Co on sobie myśli? - Prychnął. - Ja miałbym pokochać kogoś takiego jak on? Dobre mi żarty. - Zaśmiał się.

Wyjrzał za okno. Miał nadzieję, że alfa zdążyła opuścić teren jego zamieszkania.

- Znalazł się głupiec. - Warknął delikatnie poddenerwowany i wyszedł na zewnątrz. - Chyba pora to iść rozruszać bo zaraz nie wytrzymam ze złości.

Zszedł schodami i skręcił w stronę wyjścia z miasteczka.

Nie poszedł gdzieś daleko, był zbyt wyczerpany na to, okrążył tylko mur i kupił na rynku coś z czego mógłby ugotować coś dobrego dla siebie.

                               ...

- Dobrze Aqua... - Powiedziała cicho Inko. - Mam nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze. - Spojrzała się na czarne już jak smoła niebo na którym nie widniała żadna gwiazda a jej drogę oświetlał tylko mały lampion, który sama musiała trzymać. - Na miejscu powinniśmy być już jakieś 2 godziny temu.

Koń właśnie wszedł w las, ciemny i straszny las...

- Miejmy nadzieję, że u Izuku wszystko do...- Nie dokończyla bo przed nią nagle pojawił się piorun, który strzelił prosto w drzewo, które spadło na drogę torując jedną z dwóch dróg.- Ohohoho. - Zdziwiła się. - Przynajmniej nie muszę już wybierać którą drogą jechać a którą nie.

Koń skręcił w lewo i zaczął powoli iść.

- Co to? - Spytała się po dosyć długiej chwili gdy na jej nos spadło coś zimnego a jej ciało okrył natychmiastowy chłód. Rozejrzała się i dostrzegła wokoło jej biały puch. - Śnieg...? Nie byłoby to nic dziwnego gdyby nie to, że jest czerwiec...

Nie przejęła się tym, aż tak bardzo. Miała w to dosłownie wywalone, ona po prostu chciała się już znaleźć w mieście.

- Żartujecie, że tu są jeszcze wilki. - Przewróciła oczyma, gdy usłyszała głośne wycie a na drodze były świeże ślady łap. - No to świetnie, chyba muszę znaleźć inną drogę, nie będę narażała swojego zdrowia i nerwów na jakieś zwierzęta, ominę las i będzie po... Aqua! - Krzyknęła gdy koń zrzucił ją z swojego grzbietu  a sam wystraszony uciekł głębiej w las. - Aqua, stój! - Krzyknęła, ale było już za późno.

Gdy chciała wstać do jej ucha dobiegło głośne warczenie. Od razu spojrzała się w miejsce skąd dochodził hałas, stało tam pełno wilków wszelakiej maści.

- I co teraz? - Spytała się sama siebie w myślach. - Pora na improwizację...

Wstała nie spuszczając wzroku z wilków, chwyciła szybko patyk i zaczęła nim wymachiwać.

Powoli zaczęła się przesuwać w stronę przepaści, nie było ona duża. Mierzyła ok. 3 metry.

W pewnym momencie na chwile odwróciła wzrok by zobaczyć czy skok będzie bezpieczny, skoczył na nią wilk powalając ponownie na ziemie. Od razu zadała mu cios nogą w szczękę, ale sama upadła tak, że gdyby nie korzeń leżała by już na dole jedzona przez watachę wilków.

Można sobie pomyśleć, że upadek z 3 metrów nie boli, a tym bardziej nie może zabić człowieka...No bo w końcu nie jest to aż tak dużo.
Może i faktycznie nie byłoby to dużo, gdyby nie wilki czychające na dole.

Kobieta zaczęła zwisać na spruchniałym korzeniu, który już powoli zaczął pękać.

- Aqua! - Krzyknęła gdy poczuła, że spada.

Beauty And The Beast // bkdk - aboWhere stories live. Discover now