🥀rozdział 5🥀

342 37 19
                                    

Koń Inko urwał się z uprzęży i ruszył w stronę zasiedlenia Izuku.

Gdy dotarł na miejsce po długiej wyprawie od razu pogalopował do miski z wodą.

- Aqua?! - Zdziwił się Izuku gdy zobaczył konia. - A gdzie mama?! - Spanikował.

Szybko wyszedł i zaczął się rozglądać, ale nic z tego.
Wrócił do domu i zażucił na siebie płaszcz, który ewidentnie był za duży.

Nie był on skórzany, raczej szmaciany, ale za to ciepły. Miał on jedyne spięcie na szyji, oraz kaptur. Nie było dziur na ręce.

- Wieź mnie do niej...- Powiedział i wskoczył na konia.

                                ...

Omega zatrzymała się pod ogromnym zamkiem, zeskoczyła z konia i powoli zaczęła się kierować w stronę zamku.

- A co jeżeli jest tam jakiś zabójca?! - Spanikował i zaczął się rozglądać. - Niech będzie. - Do ręki chwycił gruby patyk.

Szybko wszedł po schodach i stanął przed ogromnymi drzwiami.
Wziął głeboki wdech, ściągnął kaptur.

Zdeterminowany wszedł do środka.

- Sero...? Widzisz? Jaki piękny chłopak... i to jeszcze omega. - Powiedział świecznik, który stał na tym samym kredensie co poprzedniego wieczora.

- No co ty, oczywiście, że widzę... Straciłem głowę nie oczy. - Oburzył się.

- Myślisz, że to ten który zdejmie czar? - Spytał pełen nadziei.

Izuku od razu obrócił się w ich stronę.

- Kto to powiedział? - Zaniepokoił się. - Kto tu jest? - Zaczął się rozglądać, ale nikogo nie było.

Podszedł do kredensu by się przyjżeć dwóm antykom, gdy nagle usłyszał głośne kaszlenie swojej matki, które rozbrzmiewało echem w całym zamku.

Szybko chwycił za świecznik i poszedł w stronę schodów. Sero chciał już coś powiedzieć, ale niestety nie mógł gdyż spowodowałoby to panikę omegi.

Izuku zaczął szybko wspinać się po schodach.

- Mamo? - Odpowiedziało mu tylko kaszlenie. - Już idę!

Gdy dotarł na górę znalazł się w wyjątkowo szkaradnych lochach od razu dostrzegł swoją rodzicielkę.

- Mamo?! - Odłożył świecznik na ziemi i  szybko do niej podbiegł.

Chwycił ją za dłonie.

- Jak mnie tu znalazłeś? - Zdziwiła się jak zobaczyła swojego syna.

- Boże jaka ty jesteś lodowata... Po co ja cię puściłem!

- Synku, nie obwiniaj się o to i szybko uciekaj stąd! - Spanikowała. - Ten zamek żyje.

- Nie, nie zostawię ciebie tutaj...

- Izuku, szybko zanim on cię znajdzie. - Jeszcze bardziej się przestraszyła gdy usłyszała kroki.

- Ale kto? - Wystraszył się kiedy z góry usłyszał głośny ryk, od razu się obrócił. - Kim jesteś?!

Chwycił mocniej drewno w ręce po czym powoli zaczął zbliżać się do krawędzi drogi.

- A ty to kto? - Warknął głębokim, ale pociągającym głosem. (Mam fetysz głosu... przykro mi)

- Przyszedłem po mame! - Wykrzyczał pod chwilowym napływem adrenaliny, która już po chwili zamieniła się w strach.

- Twoja mama to złodziej... - Po zejściu ze schodów,  przeskoczył przepaść i stanął w cieniu tak, że było widać tylko jego przerażający cień.

- Nie prawda! - Zaprzeczył.

- Ukradła różę z mojego ogrodu.

- To uwięź mnie, to ja o nią prosiłem! - Powiedział zdeterminowany. - Ona nie zasłużyła.

- Izuku... nie zgadzam się. - Ujęła delilatnie dłoń omegi. - Powinnam tutaj siedzieć aż do śmierci bo w końcu takie tu są kary za zerwanie kwiatka. - Poraziła Bakugou wzrokiem.

- Ja zostałem skazany na wieczne potępienie, więc nie narzekaj. - Warknął.

Izuku wiedział, że nie da rady przekonać matki, więc został mu tylko do zrealizowania chytry plan.

- Czy mógłbym się z nią chociaż pożegnać? - Tym razem zwrócił się do bestii.

- Możesz w każdej chwili. - Warknął. - Nie obchodzi mnie to, ale szybko.

- Czekaj... - Zastanowił się. - Zbliż się w stronę światła.

Katsuki bez zastanowienia zbliżył się do omegi na taką odległość, że mogła zobaczyć wszystkie szczegóły.

Nie spotkała go nigdy taka sytuacja... Ale co się dziwić, chyba żadnego.

- Zadowolony? - Posmutniał w głębi duszy widząc reakcję chłopaka, który delikatnie się wystraszył

- Nie do końca... - Mruknął delikatnie.

- Czego jeszcze?!

- Pozwolisz mi przytulić moją matkę ostatni raz? - Spytał z ogromną nadzieją.

- Nie. - Warknął i powoli zaczął odchodzić.

- Nie masz serca, że nie dasz jedynemu synowi pożegnać swojej matki?!

Katsuki stanął i przeciągnął dźwignię, która otworzyła metalowe drzwi.

- Szybko. - Powiedział. - Jak ta brama raz się zamknie to nie otworzy się już nigdy.

Izuku szybko wbiegł do małego pomieszczenia i przytulił swoją matkę.

- Odejdź stąd Izuku... Żyj pełnią życia. - Powiedziała bliska łez.
- Nie ma takiej obcji, ucieknę stąd obiecuję... - Wyszeptał jej do ucha i popchnął ją tak, że wypadła za próg celi.

Izuki korzystając z okazji od razu zamknął metalowe drzwi.

- Czyli jednak ty zostajesz? - Spytał pod lekkim wrażeniem.

- A co mam zrobić to moja mama...

- To stara idiotka... a i ty nie lepszy. - Wziął Inko i zaczął ją ciągnąć po schodach.

- Nie, czekaj! - Krzyknęła spanikowana kobieta.

Zaczęła się wyrywać, krzyczeć ale na próżno.
Izuku tylko zdołał wyjżeć za małe okienko czy nic jej nie grozi.

- Tylko nie rób jej krzywdy! - Wykrzyczał.

- Wróce po ciebie Izuku... - Również krzyknęła głośno po tym jak została wsadzona do magicznej karocy, która zabrała ją spowrotem do jej domu...

_________________________________________
Już 5 rozdział😰
Jak ten czas szybko leci... Jeszcze 15...

A zauważylicie, że wstawiłam dea rozdziały jednego dnia?👀 Może jakieś oklaski?
...
Sama sobie poklaszczę...👏👏👏👏

Oki a więc, nie wiem czy dzisiaj nie wleci jeszcze kolejny bo mam giga mega faze na to i wgl💓

Więc zobaczymy, a ja sie mega stresuje wynikami czy się dostałam do szkoły czy nie...
Serio leże jak mięka kluska i tylko o tym rozmyślam, więc ta książka jest serio dobrą ucieczką od tego wszystkiego....

A wiec to tyle💞

Dziękuje za przeczytanie i do następnęgo🧡💚

Buziaczki od Peppuni💋💗

Beauty And The Beast // bkdk - aboWhere stories live. Discover now