2 września

Kurwaaaaaaaaa! 

Jebany budzik dzwoni już któryś raz . Niechce mi się wstawać. Jaki pojeb wymyśla na tak wczesną godzine lekcje. Wyłączyłam te diabelskie dźwięki dochodzące z mojego telefonu. Wziełam do ręki telefon sprawdzając godzine. 

J-A-P-I-E-R-D-O-L-E

7.35

Spuźnie się. W pierszy dzień w nowej szkole. Nie no zajebiście. Zerwałam się szyblo z łóżka zakładając pierwsze lepszce ciuchy na siebie. Padło na szare dresy i czarną bluzke z głębokim dekoltem na długi rękaw. Do torebki wrzuciłam książki i zeszyty potrzebne na dzisejsze lekcje. Zrobiłam sobie lekki makijaż. Poczesałam swoje włosy biegnąc do korytarza zakładając buty.

Spojrzałam na godzine 7.50. Już napewno się spuźnie. Zbiegłam szybko na dół. Poczułam wibracje w kieszeni. Szybko sprawdziłam tele, Julka napisała.

OD:Julka 

-kiedy bendziesz? zaniedługo lekcja

DO:Julka

-Zaspałam

Szypko dostałam wiadomość zwrotną.

OD:Julka

-bendziesz?

DO:Julka

-tak bende, spuźnie się ok. 6 min

Schowałam telefon i odpaliłam motor.

Pod szkołą byłam 4 min puźniej. Była równo 8. Spojrzałam szybko na rozkład. FUCK. Polski był pierszą lekcją. Wbiegłam szybko na najwysze piętro kierując się do sali od polskiego. Wziełam głęboki odech i zapukałam w drzwi. Po usłyszeniu zaproszenia pchnełm drzwi. Spuściłam głowe i weszłam do sali.

-Przepraszam za spuźnieni- czułam jak wzrok wszystkich tu się znajdujących spoczą na mnie. Nienawidze tego uczucia. Czuje wtedy jak każdy mnie ocenia. Podniosłam leko wzrok na nauczycielke. Miała unieśioną brew i drwiący uśmiech na twarzy.

-Dlaczego się spuźniłaś?- powiedziała to zchrypniętym głosem. Ciarki przeszły po moimi całym ciele- do tego w pierszy dzień szkoły-patrzyła wypalając wemnie dziure.

-zaspałam- odpowiedziałam  szybko.

-trzba było nastawić budzik- drwiła ze mnie. Widziałam to i to bardzo dobrze. 

- miałam nastawiony- odparłam bez emocji.

-to jakim cudem  zaspałaś?- kobiete lekko sie zaśmiała. Ewidentnie pastwienie się nademną sprawiało jej przyjemność. Coraz bardziej się denerwowałam tą sytuacją. Wziełam głęboki wdech aby się uspokoić.

-Nie zadzwonił mi- Powiedziałam z ironicznym uśmiechem. Co prawda skłamałam otym że nie zadzwonił. Bo dzwonił kilkanaśćie razy. Ale no co.

- Dobra siadaj- machneła ręką w strone ławek. Już sie nie śmiała. Wzruciła wzrok na laptopa sprawdzając chyba dalej liste obecności. Usłyszałam gwar rozmów potym jak nauczycielka mi już odpuściła.

Spojrzałam gdzie jest wolne miejsce. Było w pierszej. Przednią. NAPEWNO NIE. 2 koło Julki, nadal za blisko. 3  pod oknem koło Patryka. Gorzej i tak być nie może. szybko pszeszłam koło biurka pani profesor. Poczułam jej boskie perfumy. Ten zapach mnie chipnotyzował. Uśiadłam z Patrykiem i przywitałam się całusem w policzek. To samo zrobiłam z dziewczyną siedzącą przedemną. 

Poczułam ten wzrok. Już drugi raz wypala wemnie dziure. Podniosłam na nią wzrok. Patrzyłyśmy sobie w oczy. Wywoła ciarki na moim ciele. Najwidoczniej to zauwarzyła. Bo kącik ust podniusł się w góre w satysfakcji.  I znowu wywołała ciarki na moim ciele.

-stra co ona tak się na ciebie uwzieła?- spytał przyjaciel siedzący obok mnie.

- niemam pojęcia- pokręciłam zrezygnowana głową.

- ewidentnie coś do cibie ma-poruszył sugestywnie brwiami. Uśmiechał się szeroko.

-weź mi nawet nic niemów- pokręciłam zrezgnowana głową.

-Cisza!- nauczycielka stała na środku klasy. Wszystkie rozmowy ucichły. Ta kobieta wzbudza respekt u wszystkich wokuł. Jest taka władcza. Aż mi się słabo zrobiło namyśl jaka by była władcza w łużku. Chryste o czym ja myśle. Psychicznie chora jestem. Gorąco mi się zrobiło- Zapiszcie lekcja, temat...

**********

Dzwonek oznaczający ropoczęcie przerwy zadzwonił. Wszyscy zaczeli się szybko zbierać aby wyjś.

-Aurora prosze zostań na chwile- to nie była proźba. To był rozkaz. Pokiwałam głową w oznace zrozumienia.

-my będziemy na fajce z tyłu szkoły- oznajmiła przyjaciółka- jak skończysz  rozmawiać z Wilson to przyjdź do nas- poklepała mnie po ramieniu i obydwoje wyszli z klasy. Ostatnia osoba wyszła z klasy.

-weź krzesło i usiądź koło mnie skarbie- uwielbiam jak ktoś mówi do mnie zdrobnieniami. Nie nie ktoś. Jak ona to mówi. 

Wziełam krzesło i ustawiłam je  tam gdzie mi kazała i nanim spoczełam. Zaczełam śledzić każdy ruch kobiety przedemną. Wstała z krzesła i podeszła do drzwi przekręcając klucz w drzwiach. Serce mi mocniej zabiło. Co ona chce zrobić.

-Spokojnie słońce nieche cię zabić- zaśmiała się a mnie opanowło przerażenie. No faktycznie uspokojło mnie to ( wcale nie). Zasiadła koło mnie i przesuneła ręką po moim kolanie. Zadrżałam. Powodując na ustach kobiety znowu uśmiech- to teraz porzmwiamy o mojej rekąpensacie kochanie...

Jej OsobaWhere stories live. Discover now