XXII. Był perfekcyjną definicją ideału

58 8 23
                                    

[ Isaac ]

Czas zatrzymał się w momencie, gdy jego zielone oczy utknęły w niemej bitwie z moimi.

Spoglądałem w zieleń, która była kiedyś moją definicją perfekcji. Człowiek, który stał teraz przede mną, lata temu skonstruował mnie na swój wzór. Byłem jego kopią, lecz mniej doskonałą, mniej dopracowaną. Po prostu byłem nim, ale mniej.

Stał przede mną i byłem świadomy tego, że to czystej postaci oryginał, podczas gdy ja byłem jedynie marną podróbką pierwotnego egzemplarzu. Świat stworzył mnie na jego kształt i teraz szczycił się tym, jak marnie mu to wyszło, jak niedoskonały byłem przy jego boku.

W kwestii tego, co zaszło lata temu - nigdy nie miałem do niego żalu. Nigdy nie zrzucałem winy na jego barki, tak jak robiła to Noe. Wiedziałem, że w tym wszystkim nigdy nie było jego winy, bo to los nami pokierował. Jedyne emocje, jakie do tej pory odczuwałem względem tego wydarzenia to poczucie winy, które towarzyszyło mi od tamtego czasu niezmiennie każdego dnia.

A teraz stał przede mną w czystej, namacalnej postaci. Starszy, tak jak ja. Bardziej potargany przez życie, tak jak ja. Żywy, tak jak ja.

Był moim bratem. Był moim wzorem. Był moją perfekcyjną definicją ideału.

A to wszystko legło w gruzach, gdy zobaczyłem go w tym salonie. Wpatrywał się we mnie jak w jakiś pierdolony obrazek, a w mojej głowie grała tylko jedna melodia. To musiał być sen.

Miliony słów, którymi obrzucała go Noemi, nie docierały do mnie. Miałem wrażenie, że stałem za pancerną szybą, ponieważ słyszałem jedynie stłumiony dźwięk jej głosu, zero konkretnych słów.

Jak martwy człowiek mógł stać przede mną całkiem żywy?

- Isaac...

Pierwsze słowo z jego ust, dotarło do mnie, jakby ktoś strzelił mi prosto w pierś z karabinu, stojąc metr przede mną. Cofnąłem się o krok, bo miałem wrażenie, że ziemia zapadła się pod moimi stopami, a ja straciłem równowagę. Obserwowałem, jak jego wargi poruszają się w sposób normalny dla człowieka, jak jego jabłko Adama przeskakuje, gdy nerwowo przełykał ślinę, jak gorączkowo wyginał palce u rąk i przestępował z nogi na nogę, wciąż uparcie wpatrując się we mnie z wyczekiwaniem.

- Noemi, zamknij się i weź się w końcu w garść - warknęła Nathalie w stronę córki, na co Noe aż wstrzymała powietrze, posyłając jej mordercze spojrzenie.

- Weź się w końcu w garść?! Czy ty siebie w ogóle słyszysz?! Wciąż daję z siebie wszystko, mamo! Po śmierci taty i... Starałam się im dorównać. Chciałam, byś nie odczuła tej pustki, którą ja czułam na każdym kroku, w każdej cząsteczce swojego ciała, każdego pierdolonego dnia. Starałam się być najlepszym dzieckiem, jakie mogłaś sobie wymarzyć i gdy myślałam, że mi się to udaje, znajdowałam cię w jego pokoju, zatopioną we wspomnieniach z albumem w dłoniach. Zawsze byłam tym drugim dzieckiem i nieważne co bym zrobiła i jak bardzo bym się starała, to zawsze on był tym pierwszym, tym najlepszym w twoich oczach. Nie ja, tylko on. I nawet teraz gdy stoję przed tobą ze złamanym sercem przez dwie najważniejsze osoby, ty trzymasz jego stronę. Bo to jest pierdolony Timothy, twoje jebane oczko w głowie! A ja muszę wziąć się w końcu w garść? Właśnie prezentujesz całą swoją miłość i szacunek do mnie. Bo nigdy nie będę nim! To tato zawsze dbał o to, byśmy nie czuli się wyróżnieni. Nigdy nas nie faworyzował, zawsze zbeształ nas z błotem, kiedy trzeba było i wspierał, gdy któreś nie dawało rady. I zawsze, gdy cię potrzebowałam, byłam sama! To Isaac przejął twoją rolę! Był moim bratem, ojcem, matką i przyjacielem jednocześnie. A to dziecko, które powinno być beztroskie! Ja jestem twoim dzieckiem i przez cały czas wierzyłam, że jesteś cudowną, samotną matką, że dajesz z siebie wszystko, choć straciłaś dziecko i miłość życia, ale to największa bujda, jaką widział ten świat! Byłaś i jesteś egoistką, zapatrzoną w swoje idealne dziecko. Potrzebowałaś mnie tylko wtedy, gdy czułaś się samotna. Byłam twoją zabawką na pocieszenie. I teraz to ja mam się zamknąć?! Ja?! Kto jak, kurwa, kto, ale wy mi nie będziecie mówić, co mam robić, a czego nie. Szczególnie nie będziecie decydować o tym, kiedy powinnam siedzieć cicho. Mam się zamknąć, tak jak wy przez ostatnie lata? Z miłą, kurwa, chęcią zamilknę, ale już na dobre, bo nie zobaczycie mnie więcej w tym domu.

Niebo ponad Nami | Dylogia Nocnego Nieba #1Where stories live. Discover now