15

18 1 1
                                    

Pierwsze początki stróżowania nie były łatwym kawałkiem chleba

Йой! Нажаль, це зображення не відповідає нашим правилам. Щоб продовжити публікацію, будь ласка, видаліть його або завантажте інше.

Pierwsze początki stróżowania nie były łatwym kawałkiem chleba. Pewnego razu podczas nocnych wypadów na jednych z budynków ktoś stał. Ta osoba wyglądała jakby chciała skoczyć. Prędko się tam udałem. Udało mi się przekonać by nie marnowali swojego życia. Jedyne czego potrzebowała ta osoba to wylać komuś swoje żale. Zostać wysłuchanym...tak nie wiele. Ktoś kiedyś ocalił mnie w podobny sposób.

Po pracy w czwartek wyruszył do swojego strażniczych obowiązków szybciej niż zwykle. Spotkał ulubionego bohatera. A bynajmniej kiedyś ich wielbił. A potem spotkania z czarnowłosym mężczyzną stało się kolejną rutyną. Polubiłem zmęczonego jegomościa.

Dzisiaj jechaliśmy na pracownicze zacieśnienie więzów. Przyjechaliśmy na miejsce. Tłoczne i głośne miasto. W planach były targi odbywające się dwie przecznice od stacji. Najpierw zameldowaliśmy się w hotelu. Spojrzałem na otrzymany plan.

Co może pójść nie tak? Wyprawa do innego miasta skończyła się zagubieniem a próba znalezienia poprzedniego przystanku robi bałagan. Nieszczęśnik mota się w nieznanej okolicy nie mogą znaleźć nazwy ulicy czy znaku gdzie się znajduje. Zmęczony odwiedza pobliską kawiarnię. Być może wycieczka została zepsuta- myślał o sobie z irytacją. Nie pomagał fakt, że mapa na telefonie szalała a wkrótce telefon zgasł. Po dłuższym czasie dowlokłem się do hotelu, gdzie nocowaliśmy. Poprosiłem o zapasowy klucz. Pokój dzieliłem z Rezo. Było blisko by współpracownik znalazł mój strój. Zdemaskowałby mnie w tryb miga. Całe szczęście, że w pobliżu odbywa się kongres przebierańców a Jade chciała tam zajrzeć. Trochę kłamstwa i uwierzył. Ta nieuwaga mogła kosztować mnie wolność. 
Wieczorem wymknąłem się cichaczem, zostawiając krótką notatkę by mnie nie szukano.

 Mówią iż początki są trudne. Bohaterowie nigdy nie giną i z tą myślą skoczyłem z budynku. W ostatniej chwili zaczepiając hak od linki przy pasie. Podciągnąłem się odrobinę. Zawodowiec mi nie wybaczy takich akrobacji. Miałem mieć wakacje. No a jak bywa? Moi współpracownicy smacznie śpią, gdy ja użeram się z tutejszymi łotrami. Nie było trudno ich złapać. Ich trzech przeciw jednemu. Tak bardzo... nie mówiąc o używaniu mocy, którą mieli. Ciepła bryza wiejąca w twarz, gdy dobrze bawię się słuchając koncertu. A potem zwiedzając miasto od rana do wieczora, ciesząc oczy widokami. Większość o nic go nie podejrzewała no może poza Rezo. Było całkiem przyjemnie. Czasami rozmawiałem też z Adamem i Tomem, innymi pracownikami.

Na wycieczce spotkałem osobę, o której myślałem, że nie żyje. Nie do końca zgadzało się. W tłumie ludzi rozpoznałem włosy i podążyłem za tym. Przepchnąłem się przez tłum, ale tylko przez mgnienie oka dane było mi ujrzeć twarz dawnej przyjaciółki. Znajdę cię gdziekolwiek nie będziesz. 

To jednak zostało zepchnięte na dalszy plan nie z intencji strażnika. 

strażnik nocyWhere stories live. Discover now