16

16 0 0
                                    

Dzień za dniem mijał. Stałem pomiędzy budynkami. Jak zwykle obejmowałem patrol. Zawsze byłem sam a bywało niebezpiecznie. Została mi pamiątka na twarzy i ramieniu. Zapowiadało się na zwykle popołudnie. Nieopodal dom stanął w płomieniach. Bez zastanowienia wskoczyłem do środka ratować mieszkańców. Wyszli wszyscy i kiedy sam też miałem, belka zagrodziła mi drogę. Gęste opary dymu zasłaniały widoczność i utrudniały oddychanie. Zawiązałem kawałek rękawa wokół twarzy. Musze czym prędzej wyjść! Po omacku wszedłem na półpiętro a tam szczęśliwie znalazłem okno. Wybiłem szybę pierwsza rzeczą pod ręka. Ogień oparzył mi rękę. Zeskoczyłem wprost do śmietnika. Pożoga strawiła cały budynek. Wróciłem do swojej kryjówki lecząc ranę. Niekiedy na obchodzie zdarzało się natknąć na lokalnych bohaterów. Ci albo wdzięczyli się do kamery telewizji albo rozdawali autografy. Po zauważeniu mnie gonili przez pół miasta. I tak nie dali rady mnie złapać. Po wszystkim śmiałem się leżąc.

Przypadek napadu na bank został mi w pamięć. Policja bała się wejść do środka, czekając na wsparcie herosów. Zakradłem się przez wentylacje. Z początku dobrze mi szło unieszkodliwianie typów. Jeden z nich wziął zakładnika. Drań groził, że zabije dziecko jeśli się nie poddam. Nie miałem wyjścia. Zgodziłem się. Chłopiec wrócił do mamy a łotr uderzył mnie tak, że straciłem dech. Zanim straciłem wizje usłyszałem jeszcze odgłos tłoczącej się szyby. Jasny gwint! Sam, ranny i w tarapatach. Nie pamiętam czy zostałem ocalony przez kogoś. Musiałem mieć szczęście. Poszedłem tam w zwykłych ubraniach. 

W piątkowy wieczór miałem w planach zbadanie obszaru 27. Dziś miało tam coś się wydarzyć. Stałem na niewielkiej budowli naprzeciw kasyna. Wzrok miałem utkwiony w boczne wejście. Przy każdych drzwiach stała ochrona. Mój kontakt miał tam się zjawić. Ponoć posiada ważne informacje. Do kasyna mogą wejść tylko nieliczni. Jakby wtyka nie mogą wybrać bardziej dogodniejszego miejsca. Zastanawiałem się którędy wejść. Spróbowałbym metody flirtu. Według psychologicznych książek nie jest to trudne. Jeszcze w praktyce nie próbowałem. Do tego dodać sztukę kamuflażu. Rozważyłem za i sprzeciw i postanowiłem to zrobić. Pół godziny później miałem na sobie cudaczne damskie fatałaszki, spięte włosy. Buty na obcasie to koszmar. Powoli skierowałem się do miejsca docelowego. Fontanna obok robiła wrażenie, podświetlając się rożnymi kolorami. Zaczynało się ściemniać a mi powoli kończył się czas. Zacząłem wyginać ciało jak tancerka, machając przypadkowo rękoma. W połowie zastanawiałem się czy nie robię z siebie pośmiewiska. Zwróciłem na siebie uwagę. Wydymając usta jak w poradniku i trzepocząc rzęsami wpuścili mnie do środka. Zaskoczony szukałem tajemniczej osoby. Przecisnąłem się pomiędzy kilkoma osobami i usiadłem na kanapie. Wkrótce potem nieudolnie jakiś facet próbował mnie poderwać. Nieco dalej zauważyłem poszukiwaną osobę. Wykręciłem się jakoś. Informator skinął byśmy udali się w bardziej zaciszne miejsce. Kluczowe dla każdego mściciela to jak najwięcej szczegółowych danych. Zwykli cywile nie zdawali sobie sprawy ile nieświadomie ujawniali. Przybysz przekazał mi, że w sąsiednim mieście znajduje się podejrzana fabryka. Ponoć wytwarzają tam monstra i narkotyki. Przyjaciel znajomego ma się spotkać z grupa, która to rozprowadza. Idealny moment by zamknąć cała szajkę. Zapłaciłem mu żądana kwotę a jeśli natrafi na użyteczne wieści ponownie się spotkamy.

Obudziłem się równo z brzaskiem dnia, nalałem sobie kawy do dużego kubka. Przelotnie spojrzałem na wiszący kalendarz. Lipiec. Co oznacza dla wielu wakacje, ale nigdzie się nie wybierałem. Ruszyłem do pracy. W holu powitała mnie Jade. Minąłem współpracownika do szafek. Stanąłem za ladą a po chwili szefowa spytała czy mogę wziąć sobotnią zmianę Toma. Zrobiłem szybki rachunek czy tego dnia coś nie wypada i zgodziłem się.
- Nie będzie go dzisiaj?- dopytałem.
- Niestety, na zwolnieniu do końca tygodnia. Muszę jeszcze kogoś znaleźć na trzy dni.
- W sumie też mogę. I zamknę też lokal. Idę obsłużyć klientów.
- Zostawię klucze w biurze.

strażnik nocyWhere stories live. Discover now