18

21 0 0
                                    

Minął tydzień. W gazecie ogłaszano śmierć kobiety- naukowca. Tej, której starałem się na wyspie chronić. Jej rodzina

znalazła mnie jakoś w Tokio i oskarżyła o zbyt małą inicjatywę. Jej bliski krzyknął:

- Nie jesteś bohaterem!

Miał rację. Nie jestem...ale to nie zwróci życia.Wróciłem z wyspy w podłym nastroju. Za cel postawiłem sobie, że choćbym miał paść zwiększę zasięg i długość patroli.Dzwoni telefon od nieznanego numeru. Chcąc się rozłączyć niechcący odebrałem.

- Hej, utknąłem w Hosu.

Przez moment zastanawiałem się czy ta osoba nie pomyliła się. Głos jakby znajomy.

- I czego oczekujesz?

- Potrzebuję na bilet.

- A co z twoją rodziną?

- Zapomnij. Proszę- błagał.

W tej chwili czułem, że będę miał migrenę.

- Wyślij mi namiary.

- Jesteś wielki.Wsiadłem do metra i po pół godzinie byłem na miejscu. Podążałem za wysłanymi koordynatami na mapce.Na ławce jedząc lody siedział Rezo. Mogłem się domyślić. Uśmiechał się machając do mnie.

- Hej. Też chcesz jednego?

- Nie trzeba. Zabieraj swój tyłek, wracamy.

- Dzięki.

- A co tak właściwie tu robisz.

- Miałem dostarczyć części z magazynu od szefa.

- I dostałeś na bilet.

- To nie do końca tak.

- Tłumaczyć się będziesz po drodze.Rezo opowiedział jak padł łupem kieszonkowca zmierzając na stację. Dodał, że nie będzie szukał złodzieja. Po części onsam nie był uważny. Poniedziałek mieszałem koktajle myśląc dokąd dziś się udam. Do baru podeszła kobieta. Krótka i obcisła sukienkaoraz szpilki. Spojrzałem na nią.

- Co będzie- zapytałem przystawiając usta do ucha.

Zamówiła jedną z pozycji. Nachyliła się w moją stronę.

- Mam dla ciebie ofertę, o ile nie boisz się wyzwań.

Czyżby mnie testowała? Niedoczekanie.

- Czyżby?! - z przekąsem- Sprawdź mnie.

Uśmiechnęła się a ja zastanawiałem się co na siebie sprowadziłem. Czy powinienem się wycofać?
W ten sposób pomogę wielu... na wątpliwości przyjdzie czas - pomyślałem.
Nie wiedział, że zostanie zdradzony a umowa złamana. Nie powinien wierzyć ślepo. Po fakcie byłem zbyt naiwny. Zawarłem umowę, że przez najbliższy miesiąc nie zbliżę się do pewnych osób. Próbowali nawet mnie zwerbować. Co za żart. A nawet jeśli to udam, że nic nie widziałem. 

Izuku zbiera wszelkie informacje. Zwłaszcza wyspecjalizowany jest w tych o darach.
Został strażnikiem by pomagać ludziom oraz by udowodnić, że nawet bez potęgi każdy może być kim chce. Wliczając w to obecnie nowe, podziwiane stanowisko. Bezchmurna noc dość chłodna.

Spotkałem gościa z neonowymi bandanami. Zakrywał twarz chustą. Nazywa się Dabi. To profesjonalista. Zbierali ludzi z ulicy ludzi. Głównie tych bez daru.

Poranne zmiany były spokojne. Od południa zwłaszcza w porze lanczowej przybywało klientów w pracy. 

Jeszcze tego samego dnia udałem się do grupy, z którą zawarłem umowę. Ze swojej części póki co się wywiązałem. W pseudobiurze siedział Dabi, pan w masce i Dymek. Miałem coś powiedzieć o dymnym, ale szybko zamknąłem usta. Co rządowi knują wysyłając swojego pachołka- zastanawiało mnie. Dymek bowiem współdziałał z wojskowymi. Spotkałem go tylko raz. Jegomość w masce nazywa się Shin, ale woli by nazywać go Magikiem. Szef grupy nie raczył się pokazać. Z górnego piętra zeszła dziewczyna w kimonie. To była Nao, ale... spłynęła mi łza z oka.

strażnik nocyWhere stories live. Discover now