✧˖°.
- Myślę, że niepotrzebnie przesadzasz, Charlotte - odezwała się Samantha, patrząc na najmłodszą siostrę z góry, wraz z założonymi rękami. - To tylko głupi strój Ghostface'a, ktoś pewnie robi sobie żarty.
- Niezłe żarty - Char parsknęła bez krzty śmiechu. - Ciekawe skąd wytrzasnął maskę Billy'ego Loomis'a, którą zostawiłam w Nowym Jorku.
- Jedno pytanie: Skąd możesz wiedzieć, że to na pewno ta maska? - brunetka pokręciła głową.
- Miałam ją na sobie i pamiętam dokładnie jak ona wygląda. Samantha, proszę Cię. Nie rób z siebie głupiej - Tara westchnęła na słowa siostry, po czym kiwnęła twierdząco głową.
- Stajesz się gorszą paranoiczką niż ja w Nowym Jorku. To trochę przerażające.
Każdy w tym pomieszczeniu zmarszczył brwi na słowa najstarszej Carpenter. Danny aż lekko otworzył usta ze zdziwienia.
- Słucham?! - Charlotte wstała oburzona z kanapy, na której siedziała wraz z Chad'em i Danny'm.
- Dziewczyny, spokojnie - pomiędzy siostrami wskoczył Danny, oddzielając oburzoną Char.
- Charlotte ma rację - przyznała Tara, a reszta kiwnęła głową. - Nie możemy tego ignorować, tak jak w Nowym Jorku. To nie jest zabawa.
- Zgadzam się totalnie - dodał Chad. - Byliśmy zbyt głupi i ślepi, i źle się to skończyło.
Samantha przewróciła oczami, po czym westchnęła ciężko.
- Mam dosyć słuchania tych bzdur. Idę do siebie - powiedziała, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę schodów. Nikt się nie odezwał się, dopóki nie zniknęła za ścianą.
- Co jej się stało? - Mindy jako pierwsza wydobyła z siebie głos, patrząc na Danny'ego, który spędzał z Sam najwięcej czasu i mógł powiedzieć co się działo z najstarszą Carpenter.
- Sam nie wiem - odpowiedział cicho, ale każdy to usłyszał. - Ostatnio jest jakaś dziwna. Pójdę z nią porozmawiać.
Mężczyzna wziął swoją herbatę, po czym poszedł śladami swojej dziewczyny.
- Myślę, że powinniście wyjechać - odezwała się Charlotte, spoglądając na nich.
- Chyba Cię pogrzało - z fotela wstała Tara, która złapała swoją siostrę za dłonie i spojrzała jej prosto w oczy.
- To dla waszego bezpieczeństwa. To całe gówno kręci się wokół mnie. Nie mogę pozwolić na to, żeby wam coś się stało, albo co gorsze, żebyście zginęli - w jej oczach zakręciły się łzy, na których uczucie, pomrugała szybko, pozbywając się wody z oczu.
- Jesteśmy z tobą - dołączył do nich Chad, obejmując Char ramieniem. - Nawet jeśli mielibyśmy zginąć, będziemy zawsze przy Tobie.
- W końcu, jesteśmy Core Five, czyż nie? - uśmiechnięta krótkowłosa podeszła do pozostałej trójki.
- Gdy używacie tej nazwy, moje ego rośnie - zaśmiał się Chad, wypinając dumnie pierś, a cała reszta się zaśmiała.
Czwórka przyjaciół leżała razem w salonie, starając się na chwilę zapomnieć o tym co się wydarzyło pare godzin temu. Jednak Charlotte nie mogła. Przez jej umysł przechodziło milion myśli na ten temat Ghostface'a.
I Ethan'a.
Popełniła wielki błąd dzwoniąc do niego. I to ogromny. Sama chciała, żeby odszedł, lecz w tamtej chwili potrzebowała jego, jego głosu.
YOU ARE READING
legacy| ethan landry
Fanfiction.°˖✧ 𝐏𝐀𝐑𝐓 𝐓𝐖𝐎 Zemsta może skłonić do zrobienia najgorszych rzeczy. Charlotte przekonała się o tym w Nowym Jorku, ale teraz w Woodsboro miarka się przebrała. Każdy zdejmuje maskę. "-Nie jesteś taka jak on, Lottie. - Oczywiście, że jestem. Jest...