𝟏𝟎. 𝐂𝐇𝐀𝐑𝐋𝐎𝐓𝐓𝐄 𝐋𝐎𝐎𝐌𝐈𝐒

305 22 42
                                    

✧˖°


Nie wiedziała ile czasu siedziała uwięziona w ciemności, która ją otaczała. Nie mogła się ruszyć ani nic powiedzieć. Jedynie mogła się rozglądać.

Stała sparaliżowana na czymś mokrym, a w okół była tylko ciemność. Słyszała z daleka jakieś niewyraźnie głosy, których nie potrafiła skleić w jedność.

Powoli zaczęła czuć jak traci grunt pod nogami. Jej umysł zaczął panikować, ale nic nie mogła zrobić. 

Starała się skupić, aby odzyskać władze nad swoim ciałem.

Zaciskała powieki z całej siły, jakby to miało jej pomóc. Jednak to wszystko było na nic. Jej ciało zapadało się coraz bardziej. Woda znajdowała się powyżej klatki piersiowej.

Wiedziała, że to był jej koniec. Nie mogła nic zrobić. Pozostało jej się poddać.

Gdy woda miała zabrać jej ostatni oddech, wtedy usłyszała głos Ethan'a. 

- Charlotte - wypowiedział Ethan, a Char wzięła głęboki oddech.

W tamtej chwili odzyskała panowanie nad swoim ciałem. Nagle otworzyła oczy, które od razu przymknęła przez rażące światło.

- Wybudziła się! - wykrzyczał Ethan, co uszkodziło jej wrażliwe bębenki słuchowe. Skrzywiła się na ten głośny dźwięk.

Zdolność widzenia powoli wracała na swoje miejsce. Wszystko zaczęło się wyostrzać i mogła dostrzec Ethan'a oraz stojących nad nią lekarzy. Wyprosili chłopaka z sali, który zrobił to z wielką niechęcią.

Charlotte badanie pamiętała jak przez mgłę. Nie zwracała uwagę na lekarzy, bardziej interesujący był sufit.

- Widzę, że wszystko z tobą w porządku - powiedział lekarz. - Byłaś nieprzytomna przez trzydzieści cztery godziny, ale nie widzę przeciwwskazań abyś wyszła dzisiaj wieczorem.

Uśmiechnął się, po czym wyszedł z pomieszczenia. Za nim weszła cała grupa przyjaciół.

- Charlotte - środkowa Carpenter rzuciła się na swoją siostrę, ściskając ją mocno w ramionach.

- Tęskniliśmy - uśmiechnął się Chad, siadając na krześle. 

- Ja za wami też - Char uśmiechnęła się delikatnie, jednak po chwili spoważniała. - Co się dokładnie stało?

- Po tym jak szpital był odcięty od prądu ja, Ethan i Tara poszliśmy ciebie poszukać. Jednak Cie nigdzie nie było - zaczęła Mindy. - Prąd wrócił po kilku minutach, wtedy ludzie zaczęli się rozchodzić. Rozdzieliliśmy się wtedy.

- Gdy szedłem korytarzem zobaczyłem zbiorowisko ludzi - Ethan przejął pałeczkę, a wzrok Char przeniósł się na chłopaka, który pod oczami miał widoczne wory jakby w ogóle nie spał. 

Char zrobiło się cieplej na sercu, gdy pomyślała, że siedział z nią tutaj przez cały czas. Ale nie była zadowolona z tego, że narażał swoje zdrowie.

- Ujrzałem tam nieprzytomną Ciebie - dokończył.

- Nie chciał mnie zabić - stwierdziła, a reszta zmarszczyła brwi.

- Co? - zapytała Sam.

- Wtedy, gdy powiedziałam, że idę do łazienki, poszłam poszukać sali, gdzie leżał ten Edward.

- Wiedziałam, że tak będzie - westchnęła Mindy.

- Gdy weszłam do odpowiedniej sali zobaczyłam Ghostface'a, który już dokończył swoje dzieło. Rzucił się na mnie, straciłam przytomność i tyle pamiętam - wzruszyła ramionami.

legacy| ethan landryWhere stories live. Discover now